Temat numeru
nr 4 (94) KWIECIEŃ 2015

Pogodzeni z własną starością są ludzie, którzy zawsze potrafili kochać. Oni nie narzekają, nie czują się bezużyteczni, niepotrzebni.

Elżbieta Marek

To twoja przyszłość

Zasada jest prosta: jeśli nauczysz swoje dzieci szanować starszych, w przyszłości i ciebie będą szanowały. A jeżeli swoich rodziców porzucisz… na starość zostaniesz sam. Wybieraj!

 

„To dziadek nadaje imię dziecku, a w przypadku konfliktów małżeńskich pomaga szukać rozwiązania, zamieszkując nawet przez pewien czas to z mężem, to z żoną” – opowiadał przyjaciel naszej rodziny, ojciec Beniamin, pallotyn z Konga. Ludzie starsi są mądrością plemienia: przekazują tradycje, historię, moralność, są „doradcami rodzinnymi”. Na spotkaniach całego plemienia zwanych sądem mądrych uczą życia i historii, snując ciekawe opowieści. To czas i miejsce słowa, swoista „logoterapia”, która może przywrócić harmonię i pokój w społeczności. W Europie mówi się o demencji, która dotyka wielu starych ludzi, tymczasem tam, w Afryce, są oni „pamięcią pokoleń”. Dla Kongijczyków szacunek dla ludzi starych jest czymś oczywistym. Tak są wychowywani od małego.
 

Ucz szacunku

Obserwowałam kiedyś czterdziestoletnią kobietę, która przy dziecku niecierpliwie odzywała się do swojej matki. W niedługim czasie również to podrastające dziecko podobnie odnosiło się do babci. Nie pomagało moralizowanie i zwracanie uwagi. Dziecko uczy się dzięki przykładowi rodziców i przez aktywność, a nie przez pamięciowe opanowanie zasad. Dlatego lepiej od małego przyzwyczajać je i zachęcać do oddawania różnych drobnych przysług dziadkom i rodzicom. Rodzina nie powinna ukochanego potomka stawiać na pomniku, dogadzając mu i ustępując we wszystkim, lecz świadomie kształtować jego sumienie i wrażliwość na drugą osobę.

Jest również druga strona relacji młodych ze starymi. Znam osoby, które mają wspaniałe, przyjacielskie układy z babcią i dziadkiem. Niezwykła otwartość, mądrość i miłość seniorów do wnucząt otwierała serca tych ostatnich. Dziadkowie, którzy nie zastępują rodziców, nie kwestionują ich autorytetu, ale potrafią poświęcić czas swoim wnukom, przekazywać w sposób interesujący swoją mądrość, słuchać małych, a potem już starszych dzieci, wzbudzić ich zaufanie do siebie, no i nie mówić wciąż o swoich dolegliwościach, są tymi najukochańszymi, których pamięta się długo.

 

Polub starość

Dorosłym ludziom trudno pogodzić się z faktem, że czas szybko przemija. Wielu powtarza: „Panu Bogu starość się nie udała”. Cóż, akurat starości Pan Bóg nie wymyślił, tylko nadał jej sens. Człowiek dojrzewa do niej przez całe życie. Osobom, które w jakiś sposób dotknęły wieczności poprzez wiarę w Boga, łatwiej udaje się zaakceptować i twórczo przeżyć starość swoich rodziców i swoją własną. Życie traktują jako zadanie, jako etapy dojrzewania do wieczności. Dobrze, jeśli ta wieczność kojarzy się z miłującym sercem Boga. Moja przyjaciółka z wielkim poświęceniem i delikatnością opiekowała się swoim ojcem umierającym na nowotwór, a teraz opiekuje się swoją 90-letnią mamą. Kiedy ją obserwuję, to lepiej rozumiem, że w życiu (tym i przyszłym) liczy się tylko miłość.

Moje małe dzieci miały w sąsiedztwie i w kościele ulubione „babcie”. Zauważyłam, że dzieci wybierały osoby pogodne, zauważające innych, ale nie wścibskie, i ubierające się ładnie, elegancko, choć skromnie, stosownie do swojego wieku. Dzieci nazywały jedną z takich pań „najpiękniejszą babcią w całej parafii”. Wychowując siebie samego do dobrego przeżywania starości, warto zwrócić uwagę na akceptację zmian w swoim ciele, a zarazem kształtować w sobie miłość samego siebie, wyrażającą się w trosce o zdrowie, o aktywność fizyczną, rozwój duchowy (możliwy zawsze i bez granic), intelektualny, a także… stosowny do wieku ubiór.

 

Bądź aktywny

Starość jest okresem zbierania owoców życia. Człowiek, który zawsze był egoistą, nie odmieni się nagle na emeryturze. Potrafi być przykry nawet dla najbliższych krewnych. Znam seniorkę, która złośliwie podkręca radio czy telewizor nie dlatego, żeby miała kłopoty ze słuchem, ale dlatego, że opiekuje się nią inna córka niż ta, którą by chciała mieć koło siebie. Trudny czas przeżywają rodzice, kiedy stają się teściami. Wielu nadopiekuńczo wkracza w życie młodej pary, odnajdując w tym sens swojej starości. Taka postawa jest rodzajem egoizmu, który niszczy niejedno małżeństwo. Myślę, że bardzo by się przydała jakaś forma przygotowania do bycia teściami.

Pogodzeni z własną starością są ludzie, którzy zawsze potrafili kochać. Oni nie narzekają, nie czują się bezużyteczni, niepotrzebni. Mam wspaniałych przyjaciół, Barbarę i Jana. Prawie nie wychodzą już z domu, bardzo schorowani, a pomagają zarówno własnej, licznej rodzinie, która się nimi opiekuje, jak i wielu innym rodzinom (w tym i mojej). Służą radą i modlitwą, zrozumieniem nawet na odległość. Wszystko jest tworzywem ich miłości do innych, nawet własne dolegliwości i choroby.

Moja mama zmarła, kiedy byłam bardzo młoda. Wiele razy w życiu chciałabym ją zapytać, poradzić się jej, nie odkrywać oczywistych wniosków, tracąc wiele sił i czasu. Niech ci, którzy mają jeszcze starszych rodziców i dziadków, szanują ich, korzystają z mądrości i doświadczenia, skracając czas niepotrzebnego błądzenia, a starszym dając radość bycia potrzebnym. Uczmy się od naszych afrykańskich przyjaciół.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK