A instrukcja była taka prosta
Różnorodność płciowa, organy naszego ciała, sfery erogenne – to wszystko pochodzi od Boga. Nie ma nic złego i paskudnego w tym, co dotyczy naszej cielesności. Zły może być tylko sposób jej wykorzystania.
Bóg dał…
Już w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju czytamy: „Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną»” (Rdz 1, 28). Werset poprzedni przedstawia syntetyczny opis stworzenia człowieka, ale nie jako osoby samotnej, lecz jako pary małżeńskiej, której Stwórca od razu udzielił swojego błogosławieństwa i do której kieruje nakaz bycia płodnymi. Podobieństwo Boże wyraża się w duszy nieśmiertelnej, rozumności, wolnej woli, myśleniu abstrakcyjnym, miłości ofiarnej, ale także wielkiej zdolności do trwania w relacjach na podobieństwo Osób Boskich. W małżeństwie pogłębianie wzajemnych relacji dokonuje się również poprzez zjednoczenie cielesne. Ta sfera jest także elementem naszego podobieństwa do Stwórcy.
… błogosławi…
Zwróćmy uwagę, że korzystanie ze sfery seksualnej i otwartość na potomstwo jest warunkiem Bożego błogosławieństwa. Jest to prawda fundamentalna. Dobry Ojciec obiecuje, że niczego nam nie zabraknie, mamy tylko – jako monogamiczny, heteroseksualny związek małżeński – właściwie korzystać z naszej seksualności, pamiętając, że każde zbliżenie musi zakładać możliwość poczęcia. W słowach Stwórcy nie wybrzmiewa zachęta do „płodzenia się jak króliki”, co się nam często zarzuca, kiedy ukazujemy zło antykoncepcji. Współżycie w małżeństwie służy pogłębianiu, utrwalaniu, rozwijaniu wzajemnej miłości i jedności oraz prokreacji, a więc nie tylko samemu bezrefleksyjnemu rozmnażaniu się. Bł. Paweł VI w encyklice „Humanae vitae” pisał: „Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka”. Kiedy małżonkowie okresowo powstrzymują się od poczęcia, nie wolno rezygnować z bliskości cielesnej. Św. Paweł traktuje to jako powinność małżeńską (por. 1 Kor 7, 3-6). Należy korzystać z metod naturalnego planowania rodziny, opierających się na fizjologicznych predyspozycjach organizmu kobiety.
… strzeże…
Wiele dalszych tekstów Biblii potwierdza ważność tej sfery i konieczność przestrzegania norm seksualności, aby czerpać przyjemność na najwyższym poziomie. Nie było to nigdy oczywiste dla ludzi i nie jest nadal, dlatego w Dekalogu aż dwa zapisy „obwarowują” tę płaszczyznę: „Nie będziesz cudzołożył”, „Nie będziesz pożądał żony bliźniego swego”. Po grzechu pierwszych ludzi bardzo szybko doszło do nadużyć w zakresie cielesności. Mesjasz w syntetycznym traktacie moralnym, zwanym Kazaniem na Górze, doprecyzował normy dotyczące seksualności, mówiąc: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 27-28). Zwróćmy uwagę, że już nie tylko cudzołóstwo, jako współżycie poza legalnym związkiem małżeńskim, jest złamaniem przykazania piątego, ale samo patrzenie pożądliwe. Jakże mocno brzmi to dzisiaj, kiedy wielu mężczyzn korzysta z pornografii. Tu także chodzi o zagwarantowanie nam pełni piękna, ale z jasnym podkreśleniem, jak łatwo można się dopuścić niebezpiecznych grzechów nieczystości.
… i ostrzega
I wreszcie Apostoł Narodów. Wiele jego tekstów zawiera elementy przestrogi, podobne do nauczania Jezusa, odwołujące się do ważności i piękna sfery seksualnej. Przywołam tylko jeden: „Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać ciało własne w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie. Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i nie oszukuje brata swego, albowiem, jak wam to przedtem powiedzieliśmy, zapewniając uroczyście: Bóg jest mścicielem tego wszystkiego. Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości” (1 Tes 4, 3- 7). Jakże groźnie brzmią słowa o złych uczuciach Boga wobec nas, jeśli zlekceważymy Jego zasady. Nie można mieć wątpliwości, że tu także chodzi z jednej strony o ustrzeżenie nas przed wielkimi niebezpieczeństwami, jakie czyhają na nas, jeśli nie posłuchamy dobrego Ojca, ale też o zapewnienie nam maksimum przyjemności i piękna.
Jeden z ważnych tekstów znajdujemy w Liście do Hebrajczyków: „We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg” (Hbr 13, 4). Greckie słowo koite oznacza łoże, ale także stosunek płciowy. Słyszymy więc, że nasze współżycie ma być czyste, niezabrudzone, lśniące. A jeśli nie, to będzie kara. Bardzo mocną pedagogię stosuje Bóg wobec małżonków! Jestem przekonany, że dla naszego dobra. Najczęstszym sposobem kalania łoża jest bez wątpienia antykoncepcja. To także najskuteczniejszy sposób zamykania się na dopływ Bożego błogosławieństwa. Bóg mówi, że chce nam błogosławić, a my mu odpowiadamy: „Nie potrzebujemy Twojego błogosławieństwa”. Czy aby na pewno?!