Nikt nie jest idealny, ale...
Popęd seksualny „wyzwolony” z więzów miłości staje się olbrzymią siłą, niszczącą ludzi jak tsunami, które w dodatku wszystko wymiesza: inna płeć, ta sama płeć, zwierzęta, a nawet lalki seksualne.
Przeszedłem wszystkie okresy młodzieńczego, męskiego i konsekrowanego życia. Nie była to droga idealna, ale granice jej wyznaczała zawsze wiara, że Bóg jest i NAPRAWDĘ kocha, a troska o zbawienie drugiego człowieka wyprowadzała mnie na prostą nawet z niejasnych i pogmatwanych sytuacji.
Wojna szatana
Dla wierzącego człowieka sprawa jest oczywista. Pan Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, nakazał im rozmnażać się i napełniać ziemię. Koniec, kropka i… jednocześnie bardzo wiele problemów w przestrzeni przykazań. Szatan natychmiast, o czym wiemy z Księgi Rodzaju, wmówił człowiekowi, że może być jak Bóg, jeśli pozna dobro i zło. Do dzisiaj więc nie brakuje ludzi, którzy pragną być jak Bóg, o którym nawet nie chcą słyszeć.
Najbezpieczniej jest w ich mniemaniu „odwołać” istnienie Boga. No i wtedy tworzy się świat po swojemu, głosząc, że płeć to jest zjawisko kulturowe, a rozmnażanie to korzystanie z banku komórek czy zarodków. Z takimi „bogami” nie da się dyskutować. Najpierw musieliby uznać, że jednak istnieje Bóg, który stworzył wszystko, zanim oni się pojawili na świecie ze swoimi „boskimi” pomysłami. Inaczej nie znajdziemy wspólnej płaszczyzny.
Plan Boga
My wierzymy, że mężczyźni i kobiety mają w Bożym planie istotne zadanie. Realizują je w sakramentalnym, nierozerwalnym związku małżeńskim. Mają począć, zrodzić i wychować dzieci. Bóg obdarzył małżonków szczególnym rodzajem miłości, której zwieńczeniem jest seksualny akt małżeński, z reguły połączony z początkiem nowego człowieka i dlatego niosący ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny. Bóg stworzył człowieka i widział, że było to dobre dzieło. Człowiek, powołując nowe życie, doświadcza, że jest to rzecz dobra, piękna i – przyjemna. I chociaż sam poród niesie ze sobą przejściowe boleści, jako skutek grzechu pierworodnego, potem już rodzice cieszą się, że człowiek przyszedł na świat. W miłości, która zwalcza wszelkie przeciwności, prowadzą go do dojrzałego życia. Ale szatan – któremu już w raju obiecano, że jego zwycięstwo będzie miało swój koniec dzięki Zbawicielowi – nie dał za wygraną i wciąż czyha na „piętę” całego Kościoła. Pewnej części ludzkości wmówił, że nie ma Boga (a więc i szatana!!! Człowiek jedynym panem. Co za misterne kłamstwo!). Tym zaś, którzy jeszcze wierzą, tłumaczy, że w życiu najważniejsza jest konsumpcja, także konsumpcja przyjemności jak najmniejszym kosztem. Przedstawia przyjemność seksualną jako cel sam w sobie, bez żadnych skrupułów i zobowiązań. Pomija zupełnie istnienie miłości, która – jak wiadomo – pragnie dobra drugiego człowieka. Lecz wówczas popęd seksualny, wyzwolony z więzów miłości, staje się olbrzymią siłą, niszczącą ludzi jak tsunami, które w dodatku wymiesza wszystko, cokolwiek znajduje się na jego drodze: inna płeć, ta sama płeć, zwierzęta, a nawet lalki seksualne. Dla wprowadzenia ofiar w błąd używa się często słowa „miłość”, np. „kochali się pięć razy jednej nocy”, „szósta miłość znanej aktorki” itp. Jak wielu ludzi daje się na to nabrać! No i jeszcze szczyt szczytów: płeć to zjawisko kulturowe, sami ją sobie wybieramy, a jeśli by ktoś nie chciał, to wychowamy już od przedszkola, a w razie potrzeby przymusimy. Oczywiście w imię wolności człowieka wyzwolonego od jakiegoś okrutnego Boga.
Miłość zwycięża
Przez wieki dużo pisało się o miłości, rozumiejąc przez to słowo wszystko – od prawdziwego uczucia opartego na silnej woli czynienia dobra aż po wszelkiego rodzaju seksualne kombinacje, niemające z miłością nic wspólnego. Należy z mocą podkreślić, że problemy związane z brakiem czystości młodzieńczej, małżeńskiej, kapłańskiej czy zakonnej rozwiązuje się zawsze w przestrzeni wiary i miłości. Jeśli umieścimy Syna Bożego pośrodku naszego serca i umysłu, to nie ma mowy, by cokolwiek nas odłączyło od tej miłości, którą Bóg umiłował świat. Wlał ją w nasze serca, byśmy dla każdego człowieka pragnęli szczęścia największego, szczęścia wiecznego – bez względu na cenę, jaką trzeba zapłacić. Wtedy wymówka, że „TO jest silniejsze ode mnie”, stosowana nawet przez wierzącą młodzież, małżonków, księży i zakonnice, jest wprost żenująca. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z trudności. Nie bagatelizujemy ich. Nie demonizujemy też upadków, spowodowanych jakimś chwilowym ogłupieniem czy wolą osłabioną przez lekkomyślność. Bóg nie męczy się przebaczaniem, jak to nam przypomina papież Franciszek.
Mój Przyjaciel
Piszący te słowa stara się czynić dobro na świecie przez prawie osiemdziesiąt pięć lat. Zachęcam więc tych, którym się wydaje, że słyszą głos Boga, by kochać człowieka za pośrednictwem Boga. Nie lękajcie się! Ja i Chrystus – to większość. Z Tobą wszystkiemu podołam. Radość przyjaźni z Chrystusem jest radością mocną i wierną. Budzi zdrową ambicję. Nie mogę memu Przyjacielowi, który do końca mnie umiłował, zrobić żadnego świństwa! Ani żadnemu z tych, których stworzył.
Warto pamiętać, że przyjemność o tyle jest coś warta, o ile niesie ze sobą Bożą radość. Warto żyć tak, by móc zawsze wyśpiewywać z wierną mocą razem z Maryją, Dziewicą, Matką i Wdową, Służebnicą i Królową: „Rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim”. Do tego jesteśmy powołani.