Temat numeru
nr 11 (101) LISTOPAD 2015

Skoro jeszcze żyję wbrew lekarzom, bo ci już pogrzebali mnie ponad rok temu, to widocznie Bóg ma jakieś plany względem mnie. Jakie? 

ks. Piotr Krasuski

Nie ma przypadków

 

W życiu nie ma przypadków (przypadki są tylko w gramatyce). Dzisiejszej nocy miałem wezwanie: schorowana pacjentka domagała się księdza, bardzo chciała przystąpić do sakramentu pojednania i przyjąć Komunię świętą. Gdy do niej przyszedłem, niemal w tej samej minucie przyjęto pacjenta w ciężkim stanie, rozpoczęła się reanimacja, a ja będąc obok, mogłem udzielić sakramentu namaszczenia chorych.

Na porannym obchodzie nagłe poruszenie personelu, reanimacja i odchodzi pacjent, ale ten świat opuszcza namaszczony Bożym Miłosierdziem, bo… byłem obok.

Po południu na innym oddziale spotkałem znajomego, walczy z chorobą nowotworową. Podczas rozmowy opowiedziałem mu o mojej nocy i poranku. 

– Może ksiądz pomyśli, że to niedorzeczne, ale czasem to im zazdroszczę – powiedział. – Ja też nie raz mam dość i z chęcią „zebrałbym swoje tobołki i poszedł na tamtą stronę”. Wydaje mi się, że jestem gotowy, nie boję się. Mam dość bólu i niepewności, ale to byłoby za łatwe. Skoro jeszcze żyję wbrew lekarzom, bo ci już pogrzebali mnie ponad rok temu, to widocznie Bóg ma jakieś plany względem mnie. Jakie? Tego jeszcze nie wiem, ale wiem, że nadal muszę żyć. 

To trudniejsza droga – walka o życie niż odejście!

 

Przerwałem obchód oddziałów. Zebraliśmy się wspólnie z rodziną zmarłej pacjentki, by się za nią pomodlić. Były nawet wnuczki zmarłej. Jedna trzecioklasistka, druga z zerówki. Powiedziałem, że zmarła już nie cierpi, że jest w Domu Ojca, gdzie nie ma choroby i bólu, i wtedy usłyszałem, jak młodsza dziewczynka pyta ojca:

– Tato, to babcia żyje?

– Tak, córeczko, ona jest u Boga.

– Jak to dobrze, że ona żyje! A kiedy ją odwiedzimy?

– Teraz nie możemy, ale kiedyś, kiedyś… z nią się spotkamy.

Podziwiałem mądrość tego ojca, bo trudno jest rozmawiać z dziećmi o wszystkim, nawet o śmierci najbliższych.

 

Wracam na oddział i Bogu oddaję to, co jeszcze mnie dzisiaj spotka.

 

Ks. Piotr Krasuski cierpi na postępującą chorobę stawów, której nie da się zatrzymać. Gdy spuchnięte nogi utrudniają mu chodzenie, wspomaga się laską. Od 11 lat jest kapelanem szpitala w Wołominie.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK