Nie chcę zdradzać
Są wśród nich osoby wykonujące proste prace fizyczne i ludzie wykształceni, na wysokich stanowiskach. Kobiety i mężczyźni. Kompulsywny seks, pornografia, masturbacja stały się dla nich sposobem na znieczulenie bolesnych uczuć.
„Przecież samogwałt jest normalny w życiu nastolatka – pan Wiesław (imię zmienione) tłumaczył swoje zachowania zgodnie z lansowanym w kulturze masowej seksualnym relatywizmem. – Zniknie, gdy się ożenię”.
Nie zniknął. Pan Wiesław bardzo kochał żonę i nie chciał jej zdradzać. Mimo to coraz częściej sięgał po pornografię, dręczyły go niechciane marzenia o seksie z prostytutką. „Niekiedy udawało mi się powstrzymać od masturbacji i pornografii dwa, trzy, dziewięć miesięcy. W końcu zawsze ulegałem. Pod wpływem stresującej rozmowy czy natłoku obowiązków napięcie okazywało się nie do zniesienia. Byłem rozdwojony: chciałem postępować zgodnie z przykazaniami, a we wnętrzu kryłem mroczny świat”...
Pętla
„Niektóre osoby pocieszają się alkoholem, papierosami czy narkotykami, inne szukają doznań seksualnych” – wyjaśnia ks. Marcin Marsollek, duszpasterz i psychoterapeuta w dziedzinie uzależnień, kierownik Ośrodka Leczenia Uzależnień w Opolu. Ks. Marcin podkreśla, że seksoholizm to ogromne cierpienie. Także dlatego, że dotyczy sfery bardzo intymnej. Ludzie wstydzą się swojego problemu, wycofują się z relacji, izolują się. Osoby uzależnione od seksu i pornografii stanowią ok. 15% polskiego społeczeństwa. Przyczyną są w dużej mierze zaniedbania ze strony rodziców we wczesnym dzieciństwie. Według badań 97% seksoholików doświadczyło nadużyć emocjonalnych, 81% wykorzystania seksualnego, a 72% przemocy fizycznej.
„Efekt jest przerażający: seksoholizm pozbawia empatii, osłabia, zaburza i niszczy relacje, powoduje przedmiotowe traktowanie siebie i innych – mówi Tomasz Lewandowski, terapeuta z Wrocławia, członek Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. – Ponieważ uzależniony potrzebuje wciąż nowych bodźców, seksoholizm zabiera także czas i pieniądze. Nieleczony, staje się równią pochyłą w kierunku izolacji”.
„Próbowałem wszystkiego: regularnych i częstych spowiedzi, kierownictwa duchowego, terapii u kilku terapeutów, Mszy świętych z modlitwą o uwolnienie – mówi pan Wiesław. – Pan Jezus przychodził do innych z uzdrowieniem, ale nie wiem, dlaczego nie przychodził do mnie. Gdy po okresie wstrzemięźliwości uruchamiałem się, towarzyszyły mi: ogromne poczucie winy, zniechęcenie, kłopoty ze snem, niskie poczucie wartości, w końcu stany depresyjne”.
Trzeba odwagi, by skonfrontować się z rzeczywistością i przyznać się do uzależnienia. Praca wymaga wysiłku, treningu, czasu, często także pieniędzy. Jak podkreśla pan Wiesław i wielu innych uzależnionych: warto! „Po pół roku we wspólnocie Anonimowych Seksoholików przestałem mówić żonie dyrdymały o tym, że chcę umrzeć, mniej ją krytykowałem. Zniknęło poczucie wyautowania, które towarzyszyło mi od dzieciństwa. Stałem się silniejszy wewnętrznie, bardziej asertywny i zorganizowany. Dzięki temu mogłem znaleźć lepszą pracę, zająć się wychowaniem kolejnej dwójki dzieci”.
Rozwiązanie
Praca nad uzależnieniem jest zawsze pracą nad głębszym, zwykle nieseksualnym problemem: intensywnym uczuciem lęku, poczuciem niższości, samotności, odrzucenia i pustki. Człowiek uzależniony to osoba, która ma problem z osobistą dojrzałością, a dopiero wtórnie z nadużywaniem. Dlatego w poszukiwaniu konstruktywnego rozwiązania sama modlitwa nie wystarcza. Niezbędna jest pomoc: poradni, terapeutów zajmujących się uzależnieniami, w grupach Anonimowych Seksoholików (SA) lub Wspólnocie Uzależnionych od Seksu i Miłości (SLAA).
Dr Piotr Chrabąszcz, teolog i autor prac z dziedziny uzależnień, podkreśla, że ważne jest, by terapeuta podzielał światopogląd uzależnionego. Dla niektórych terapeutów problemem są nie tyle niszczące nałogi osób uzależnionych, co ich poczucie winy, wstydu, kompleksy wywołane nałogiem. Swoją rolę widzą w przepracowaniu z klientem tych nieprzyjemnych uczuć i „pozbyciu się ich”. „Jeśli brakuje prawidłowej diagnozy problemu, trudno o skuteczne leczenie” – konkluduje dr Chrabąszcz.
Duchowość
Jedni przestają przystępować do spowiedzi, by w ten sposób poradzić sobie z cierpieniem, zmniejszyć poczucie winy, uniknąć oceny czy niezrozumienia. Drudzy przystępują do sakramentu często, szukają uzdrowienia w Eucharystii, poprzez modlitwę charyzmatyczną. I to jest nurt dający szansę na pełne uzdrowienie: fizyczne, psychiczne i duchowe. „Niezwykle ważne jest, by powiedzieć takiej osobie, że to, co przeżywa, jest cierpieniem – mówi ks. Marcin Marsollek. – Że nie jest złym człowiekiem, a Bóg go nie odrzuca, nie przekreśla. Ta osoba weszła w coś, w co wejść nie chciała, a teraz trzeba jej uświadomić, że to są działania nałogowe. Zachęcam więc, by zadbać o kompetentnego w tej materii spowiednika, który będzie rozumiał problem i wiedział, jak pomóc. Można zapytać o niego anonimowo – w poradniach rodzinnych, w kurii. Przypadkowe, pospieszne wyrzucanie problemu coraz to innemu spowiednikowi to środek wyłącznie doraźny”.
Wolność
„Podczas gruntownej pracy ze specjalistą, gdy seksoholik zdobywa coraz większą dojrzałość psychiczną, powinien się pojawić się moment (dla każdego po innym czasie), w którym odwraca oczy od tego, co było wcześniej – mówi Tomasz Lewandowski, terapeuta. – Przestaje trzymać się nieustannie przekonania, że jest chory i może upaść, a większą uwagę zwraca na to, że Bóg jest potężny, wierny i kochający”.
Taka zmiana sposobu myślenia nie zwalnia nas z czujności. Przecież każdy człowiek, nie tylko seksoholik, może upaść. Dlatego w Biblii są normy, których przestrzeganie pomaga nam zachować seksualną czystość i wolność.
Kontakty: Anonimowi Seksoholicy – http://sa.org.pl; tel. dla mężczyzn: 798 056 677, tel. dla kobiet 534 124 748; SLAA – www.slaa.pl; tel. 502 815 430 czynny w śr. w godz. 20:30-22:00 i w pt. w godz. 19:30-22:00.