Starość jest tredy
Autentyczna wiara w Boga pomaga wiele znieść: choroby, kryzysy, a nawet hamuje rozwój choroby Alzheimera. Ludzie wierzący żyją dłużej i radośniej. Dlaczego?
Elżbieta i Piotr są małżeństwem z 40-letnim stażem, na ich twarzach nie widać zmęczenia życiem. Mimo zmarszczek i szpakowatych włosów oczy błyszczą, jakby byli tuż po ślubie. Co jest źródłem ich siły?
„Już na samym początku zawierzyliśmy nasze małżeństwo Panu Bogu. I tak razem kroczymy. Teraz, w naszej starości, błogosławimy Pana, że mogliśmy wspólnie tyle przeżyć i wciąż cieszymy się życiem” – podkreśla Piotr.
„Mąż odmawia różaniec. Każdego dnia staramy się oszukać własne lenistwo, które przecież drzemie w człowieku, i podejmować trud budowania wiary. Nie chcemy spoczywać na laurach. Wiara jest dla nas jak oddech. Zawsze pomagała nam przetrwać trudniejsze momenty, była kompasem wskazującym drogę i wciąż chcemy ją pogłębiać, dlatego od 18 lat jeździmy na rekolekcje” – mówią Barbara i Alojzy Zawiejowie.
Starość to nie schyłek życia, ale zapowiedź „rychłego już osiągnięcia pełnej dojrzałości”, dlatego „ten czas trzeba twórczo spożytkować, dążąc do pogłębienia życia duchowego przez usilniejszą modlitwę i gorliwą służbę braciom w miłości” (św. Jan Paweł II).
„Rekolekcje to taki uniwersytet trzeciego wieku. Wychodzimy naprzeciw potrzebom seniorów, którzy chcą przygotować się do nowych ról, jakie stawia przed nimi życie. Mówimy o tym, jak być babcią i dziadkiem na piątkę, jak pogodzić się ze śmiercią współmałżonka. W życiu duchowym i religijnym proponujemy poszukiwanie różnych form pobożności, pielgrzymki do sanktuariów i wchodzenie we wspólnoty. Rekolekcje to również czas odkrywania nowych miejsc i poznawania ludzi. Chętnych na te spotkania nie brakuje” – zapewnia ks. Tomasz Górecki ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Rodziny, posługujący podczas rekolekcji dla seniorów, i zaprasza na rekolekcje do Ciechocinka.
Starość to również powołanie do dawania odważnego świadectwa o Chrystusie, często to właśnie dziadkowie wprowadzają wnuki w świat wiary. „Dziś naszym powołaniem jest to, żeby wspierać, podpierać i pomagać. Ważne, aby robić to umiejętnie, nie urazić rodziców, dzieci – podkreśla Barbara. – Czasem mówi się o nas «duże dzieci», ponieważ cieszymy się sobą, radujemy się każdym spotkaniem, nasze serca są podobne do dziecięcych. Jesteśmy radośni, bo wierzymy, czujemy się potrzebni i silniejsi”.
„Często wydaje się, że starość to siedzenie w fotelu, wspominanie tego, co minęło, czy oglądanie starych albumów ze zdjęciami. My z Elą mamy to przekonanie, że nasza wiara przeżywa teraz prawdziwy renesans, a nasze nawrócenie dokonuje się każdego dnia – mówi Piotr. – Czasem śmiejemy się, że dla nas życie zaczęło się po sześćdziesiątce… I za to chwała Panu!”.