Temat numeru
nr 4 (106) Kwiecień 2016

Wszystko wydarzyło się miesiąc przed dwunastą rocznicą naszego ślubu, cztery lata temu. 

Natalia Rakoczy

Cały czas noszę obrączkę

Co się stało, że odszedł Pani mąż?

Izabela: Wszystko wydarzyło się miesiąc przed dwunastą rocznicą naszego ślubu, cztery lata temu. Kiedy wróciłam z pracy, powiedział, że odchodzi, był już spakowany. Dla mnie był to ogromny szok. Mieliśmy kryzys, zdarzały się różne problemy, sprzeczki, jednak nawet przez myśl mi nie przeszło, że bez żadnej rozmowy mąż się wyprowadzi. Myślę, że jedną z głównych przyczyn tego kryzysu były moje poronienia i to, że nie mieliśmy dzieci, oraz brak komunikacji między nami w tych wszystkich trudnościach.

 

Czyli na początku małżeństwa wszystko było w porządku i nic nie zapowiadało tej burzy…

I: Dzisiaj widzę, że problemy narastały już od początku małżeństwa z powodu braku rozmowy między nami. Mąż był bardzo zamkniętą osobą i nie chciał rozmawiać o problemach ani iść na żadną terapię. Potem jeszcze dowiedziałam się o tym, że w jego życiu już przed rozstaniem pojawiały się różne kobiety i dochodziło do zdrady.

 

Długo Pani walczyła o uratowanie małżeństwa?

I: Do momentu, kiedy mój mąż przyjechał, stwierdzając, że wnosi pozew do sądu, byłam w szoku, ponieważ ciągle liczyłam na to, że można jeszcze uratować nasze małżeństwo. Poprosiłam, aby dał mi trochę czasu, abym oswoiła się z tą myślą. Dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia dostałam pozew z sądu. Wigilia była trudna nie tylko dla mnie, ale dla moich rodziców i rodzeństwa. 

 

Cały artykuł dostępny w wersji drukowanej.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK