Temat numeru
nr. 9 (183) wrzesień 2022

Fobii szkolnej nie przełamie się, zmuszając dziecko, by szło do szkoły. To tylko pogłębi problem. Jednak zatrzymywanie go w domu również tego problemu nie rozwiąże, dlatego trzeba znaleźć przyczynę. 

Bogna Białecka

SzkołoFOBIA

Gdy mówimy o niechęci wobec szkoły, możemy mieć na myśli różne rzeczy. Najpoważniejszą jest fobia szkolna. Dwunastoletnia Milena przeżywa lęk przed pójściem do szkoły. Przeżywa go tak silnie, że zaczyna gorączkować. Pojawiają się bóle obejmujące całe ciało i silna biegunka. Po południu objawy łagodnieją, ale rano znów wracają. Ośmioletni Adaś, kiedy zbiera się do szkoły, reaguje tak dużym napięciem i niepokojem, że zamyka się w łazience i wymiotuje. W przeciwieństwie do wagarowiczów i  dzieci, które po prostu nie lubią nauki, ofiary fobii szkolnej chcą się uczyć, jednak szkoła budzi w nich lęk. Dodatkową przyczyną stresu jest dla nich perspektywa wytłumaczenia przyczyn swojej nieobecności rówieśnikom.

 

Skąd się to bierze?

Przyczyny fobii szkolnej są zwykle skomplikowane. Często cierpią na nią dzieci z rodzin dysfunkcjonalnych lub takich, w których stawia im się bardzo wysokie wymagania dotyczące nauki i surowo się je egzekwuje. Fobia szkolna dotyka także dzieci o szczególnej wrażliwości emocjonalnej. Milena jest notorycznie odrzucana przez grupę koleżanek. Dziewczyny znęcają się nad nią słownie. Nauczyciele nie mają o tym pojęcia, a Milena w nadziei na akceptację grupy nigdy się nikomu nie poskarżyła. Rodzice Adasia nie wiedzą, co jest przyczyną fobii. Chłopiec nie chce o tym rozmawiać i już drugi tydzień siedzi w domu. Lekarz nie stwierdził żadnej choroby.

 

Co robić?

Jeżeli dziecko ma fizyczne objawy fobii szkolnej uniemożliwiające mu poprawne funkcjonowanie, trzeba przeanalizować jej źródła. Należy jak najszybciej się dowiedzieć, co niedobrego spotyka moje dziecko w szkole. A może jednak coś dzieje się w domu? Co ważne, tej fobii nie przełamie się, zmuszając dziecko, by szło do szkoły. To tylko pogłębi problem. Jednak zatrzymywanie go w domu również tego problemu nie rozwiąże, dlatego trzeba znaleźć przyczynę. W wielu przypadkach zidentyfikowanie przyczyn fobii, a także wprowadzenie odpowiednich zmian, wymaga fachowej pomocy psychologa.

 

Nadwrażliwość słuchowa

W przypadku dzieci wrażliwych (np. o wysoce reaktywnym układzie nerwowym) przyczyną niechęci wobec szkoły może być nie sama nauka, a panujący w niej harmider. Takie dzieci źle reagują na tłumy lub inny hałas nie tyle wskutek problemów szkolnych (bycie ofiarą prześladowań, problemy z nauką), co przebodźcowania. Objawy nadwrażliwości słuchowej można zaobserwować dość wcześnie. Mają je dzieci, które np. irytuje tykanie zegara, tupanie, włączone radio itp. Rozwiązaniem (choć trudnym w realizacji) może być znalezienie kameralnej szkoły albo przejście w tryb nauczania domowego. Można też spróbować dogadać się z nauczycielami, by dziecko przerwy spędzało np. w bibliotece szkolnej. Nadwrażliwość słuchową warto zdiagnozować jak najwcześniej, ponieważ są terapie, które łagodzą objawy. Z domowych sposobów zaleca się eliminację mechanicznych szumów tła, takich jak włączone radio lub telewizor, a spędzanie czasu na łonie natury i słuchanie odgłosów przyrody, takich jak szum liści, wody, śpiew ptaków.

 

Problemy z motywacją

Niechęć do nauki, która wynika z braku motywacji, też jest skomplikowanym problemem. Może wynikać ze słabego poziomu nauczania. A może to dziecko ma problem ze zrozumieniem określonych tematów? Być może, to harmider w klasie uniemożliwia efektywną naukę, a może pochłonięty smartfonem uczeń (mimo deklarowanej, a jakże, wielozadaniowości) nie nadąża za lekcjami? Może to presja kolegów piętnujących kujonów? Niezależnie od przyczyny braku motywacji (najtrudniej poradzić sobie z presją rówieśniczą i przyklejeniem do smartfona) warto rozmawiać o zaletach uczenia się jako takiego.

W artykule „Jak zmusić się do nauki?” przeznaczonym dla nastolatków opisuję szereg pomocnych technik (całość dostępna tutaj: https://pytam.edu.pl/nauka/453-jak-zmusic-sie-do-nauki).

 

Oto najważniejsze punkty:

  1. Pokaż dziecku, że uczymy się całe życie, więc nawet jeśli nie widzi sensu uczenia się konkretnego przedmiotu, doskonali swoją zdolność uczenia się, a to się zawsze przydaje.
  2. Zachęcaj, by ucząc się czegoś, odkrywało praktyczną funkcję – np. naukę o grzybach można uzupełnić wyprawą do lasu i odróżnianiem jadalnych od trujących.
  3. Wprowadź zasadę: nauka bez rozpraszaczy (gier, komunikatorów, piosenek w znanym języku w tle). Mimo deklaracji: „Muszę mieć coś w tle, bo nie potrafię się skupić” badania naukowe jednoznacznie udowodniły: to tylko pogarsza zrozumienie i jakość nauki. Jeśli dziecko już „musi, bo się udusi”, może mieć w tle instrumentalną muzykę klasyczną. Ważne! Eliminowanie rozpraszaczy powoduje, że dzieci zdecydowanie szybciej dają sobie radę z zadaniami domowymi. Zamiast siedzieć 4 godziny nad odpowiedziami na kilka pytań (czemu towarzyszy ciągle serfowanie po Internecie i komunikacja z kolegami), są w stanie zrobić to szybko i sprawnie.
  4. Zachęcaj do podzielenia dużej porcji materiału na części i rozplanowania nauki na kilka dni. Można stosować zasadę Pomodoro: 20 minut nauki, 5 minut przerwy i tak trzy razy, a po trzech cyklach dłuższa (półgodzinna) przerwa.
     

Nawet jeśli dziecko nie polubi konkretnego przedmiotu, zawsze może wykorzystać szkołę do tego, by lepiej opanować techniki uczenia się, organizowania sobie czasu, planowania pracy. To cenne umiejętności przydatne w całym życiu.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK