Różne
nr 6 (108) czerwiec 2016

Obrona życia nienarodzonych była dla Prymasa także racją stanu.

Piotr Kordyasz

Skarb narodu

Tematem trzeciego roku Wielkiej Nowenny na Tysiąclecie Chrztu Polski była troska o dzieci, szczególnie nienarodzone, i ich matki (1959-1960). „Przyrzekamy (…), że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia”.

 

 

Komunistyczne władze zorganizowały równoległą „antynowennę” i przystąpiły do pracy nad ustawą aborcyjną. Życie ludzkie do tego stopnia straciło wartość, że gdy do jednego ze szpitali zgłosiła się pacjentka na dwudziesty zabieg – na pytanie zdziwionych lekarzy, dlaczego nie zabezpieczyła się przed zajściem w ciążę, wzruszyła ramionami i odpowiedziała: „Tańszy jest zabieg, bo nic nie kosztuje, a medykamenty kosztują”.

 

Bądź człowiekiem

Lekarze skarżyli się Prymasowi, że „na podstawie różnych regulaminów grozi im niebezpieczeństwo utraty pracy i chleba, gdyby dali pierwszeństwo matce rodzącej przed matką pozbywającą się owocu żywota swojego! (…) są usuwani ze swych stanowisk, ilekroć pragną – jak każe im sumienie – stać na straży życia, nie śmierci”. A on, mimo ośmieszającej nagonki, jasno bronił nienaruszalności życia ludzkiego, które jest największym dobrem każdego człowieka: „Każdy człowiek poczęty w łonie matki ma prawo do życia, do poznania świata, do doświadczenia swych sił, do osiągnięcia tego celu, który mu Bóg wyznaczył”.

Obrony życia nie traktował Prymas wyłącznie w kwestiach religijnych. Gdy w trakcie debat nad ustawą aborcyjną jeden z posłów przyznał: „Ponieważ jestem katolikiem, głosuję przeciwko ustawie”, kardynał odparł krótko, że spodziewał się usłyszeć inne wytłumaczenie: „Ponieważ jestem człowiekiem, głosuję przeciwko ustawie”. Kiedy podczas rozmowy ktoś powiedział, że popiera aborcję, bo jest niewierzący, Prymas zdziwił się, że ten człowiek wiąże sprawę ochrony życia z wiarą i Kościołem:to nie jest problem wiary lub niewiary; to jest problem kultury ogólnoludzkiej’.

Obrona życia nienarodzonych była dla Prymasa także racją stanu. Uważał, że Polacy jako naród utrzymają się na swojej ziemi, jeśli liczebność ich wrośnie przynajmniej do 50 mln osób. Zwracał uwagę na to, że w czasie II wojny światowej istniały tajne wytyczne z Berlina, w którym nakazywano administracji okupacyjnej, aby w Polsce nie ścigać ani nie karać przestępstw przeciwko życiu nienarodzonych, płodności etc. (za co surowo karano obywateli Rzeszy).

 

Szanuj życie

Prymas wspominał, że jako biskup Lublina objeżdżał z Polakiem z USA obrzeża swojej diecezji. W trakcie wyprawy trafili do spalonej wioski, gdzie przy małej kapliczce był cmentarzyk złożony kilkudziesięciu niewielkich grobów. Były to mogiły dzieci zamordowanych w czasie wojny: „Rodak z Ameryki, w mundurze, ukląkł wśród mogiłek. Stałem właśnie za nim. Nagle widzę, że temu człowiekowi, niczym dąb, łzy jak groch spływają z oczu w męczeńską ziemię. Płakał nad dziećmi polskimi, pobitymi przez najeźdźców, przez nieprzyjaciół Ojczyzny. Rozumiał, co za skarb został tam zniszczony. To był prawdziwy Polak”.

Kardynał Wyszyński miał ogromny szacunek do matek. Uważał, że macierzyństwo jest najwyższym zaszczytem kobiety, że jest tytułem jej chwały w społeczeństwie. Cóż pozostaje matce z jej wyjątkowej godności po ugodzeniu we własne dziecko? Gdy zarzucano, że przez zacofanie sprzeciwia się aborcji, on wskazywał na wielkie cywilizacje, w których nie szanowano życia, po których pozostały tylko pamiątki archeologiczne. Zabijanie dzieci nienarodzonych to obłęd samobójczy. Dziwił się, że wpadło w niego wielu Polaków, skoro naród polski „z Ewangelii wie, że życie jest darem Boga Ojca”. Mimo że w Polsce w czasie ostatniej wojny zginęło tak wiele ludzi, „Bardzo łatwo jest dzisiaj niszczyć rodzące się życie”.

Mocno utkwiło w pamięci Prymasa zdarzenie z wojny: „ (…) gdy w czasie okupacji niemieckiej przywieziono z dalekiej Zamojszczyzny do Warszawy kilka wagonów dzieci. Rzuciła się Warszawa na ratunek dzieciom (…). Rozebrano je w kilka minut. (…) To była polska racja stanu: ratować dzieci! Warszawskie rodziny same żyły w zburzonych domach, bez szyb, bez okien, bez węgla, a jednak uznały, że najważniejszą rzeczą jest ratować dzieci polskie, chociażby za cenę osobistej niedoli, męki i ograniczeń, głodu i zimna; zrozumiały, że to jest ważniejsze niż osobista sprawa i osobista wygoda”.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK