Różne
nr 1 (127) styczeń 2018

Eucharystia, monastyczna liturgia godzin, modlitwa różańcowa, medytacja, adoracja, lectio divina – to, co jest benedyktyńskim rytmem dnia, życie rozpisuje na mój świecki tydzień. 

Małgorzata Widomska

Każdy chce byś wysłuchany

Wcześniej szukałam Boga odważnie, analitycznie, do granic ateizmu, ale wiara przyszła po latach jako łaska.

 

 

Jestem oblatką benedyktyńską przy opactwie sióstr benedyktynek w Żarnowcu od lipca 2017 r. To niedługo, ale wspólnotę żarnowiecką znam już od ponad piętnastu lat. Odegrała ona ważną rolę w moim neofickim życiu. Potem przez długi czas nie udawało mi się tam przyjechać, ale kiedy trzy lata temu odwiedziłam klasztor z moim mężem i dwójką dzieci, zrozumiałam, że moja rodzina jest o te siostry większa i bogatsza o wartości, które mnie w duchowości benedyktyńskiej zachwyciły już w trakcie studiów.

 

Gościnność i otwarcie

Wcześniej szukałam Boga odważnie, analitycznie, do granic ateizmu, ale wiara przyszła po latach jako łaska. Dlatego bardziej niż retoryka i argumentacja przekonuje mnie codzienna postawa wobec drugiego człowieka, jego potrzeb i otaczającej rzeczywistości. Benedykt, jak przekazuje tradycja, był mnichem o pogodnym obliczu, w regule nakazał szanować wszystkich ludzi oraz we wszystkim zachować umiar ze względu na tych, którym brak siły ducha. Wiele zapisów odkrywa przenikliwą serdeczność jej autora. Najsilniej przemawiają do mnie regulacje dotyczące gościnności i pokory, która jest początkiem otwarcia na drugiego… na obecnego w nim Chrystusa.

Większość moich przyjaciół to osoby niewierzące, szukam tego, co dobre i mnie z nimi łączy, i dziękuję za to. Myślę, że drugi człowiek jest zawsze darem. Staramy się z mężem tak prowadzić nasz dom, by każdy został wysłuchany, decyzje uwzględniają potrzeby nas wszystkich. Oczywiście, ze względu na liczne różnice, tempo życia i ilość obowiązków nie jest to proces harmonijny, wciąż jednak zasadniczy. Kiedy zostaje zaniedbany, rodzina zaczyna chorować.

Jak łączę obowiązki oblatki z życiem codziennym?

Wiele moich wyobrażeń uległo przewartościowaniu. Na przykład bardzo lubię odmawiać brewiarz z podziałem na chóry. Jest to modlitwa wspólnoty Kościoła, tymczasem moja wspólnota domowa lepiej sobie radzi przy prostym pacierzu i taki właśnie jest mój chórek. Codzienność kobiety, matki i żony w naszej kulturze opiera się bezpośrednio na wartościach chrześcijańskich, by nie powiedzieć monastycznych. Możliwe, że jest to powodem, dla którego świeckie kobiety łatwiej odnajdują się w życiu Kościoła niż mężczyźni. Dodatkowe wyzwania, jak np. samo zachowanie przestrzeni na konkretną formę modlitwy, nie jest łatwe, a przecież każda z nich pełni w życiu duchowym ważną rolę.

 

Szukanie Boga i modlitwa

Eucharystia, monastyczna liturgia godzin, modlitwa różańcowa, medytacja, adoracja, lectio divina – to, co jest benedyktyńskim rytmem dnia, życie rozpisuje na mój świecki tydzień. Najbliższa jest mi modlitwa psalmami i medytacja. Kiedy jestem silna, łatwiej o regularność. Zdarzają się jednak takie okresy, gdy tej siły nie mam, mówię z ciemności do Boga bez słów i wierzę, że Go spotykam. Cały wysiłek duchowy nie miałby sensu, gdyby nie pozostawał tym najważniejszym – szukaniem Boga. Nie do przecenienia jest wspólnota, która modli się za ciebie.

Oblacja łączy oblata z klasztorem i klasztor z oblatem również poprzez wzajemne wstawiennictwo. Kiedy mam trudny czas, dzwonię do sióstr i proszę o szczególną modlitwę, często też w intencji rodziny i przyjaciół. Pierwszym jej owocem jest siła, która pozwala się zmierzyć z problemem, ale niejednokrotnie te owoce sięgają dużo dalej, jak rozlane błogosławieństwo.

Myślę, że dla każdego oblata bezcenny jest okres rekolekcji w rodzinnym klasztorze. Jadę tam, by się nawrócić, by rozpoznać myśli, które z nich są ważne, a które należą do szumu niejasnych intencji. Kilka dni odosobnienia paradoksalnie przełamuje samotność, uczy pokory, uważności, uwrażliwia na Prawdę.

 

Malarstwo i prostota

Zawodowo zajmuję się malarstwem oraz nauczaniem przedmiotów artystycznych. Sztuka jest dla mnie przestrzenią poznania oraz dialogu ze światem. Mam świadomość pewnej pułapki, którą możemy nazwać dążeniem do doskonałości. Jest ono wpisane w każdy zawód artystyczny. Tymczasem u Benedykta dążenie do doskonałości wydaje się czymś pogańskim, w rzeczywistości jego reguła jest dążeniem do pełni – i to mnie w niej fascynuje najbardziej. Ta wartość wpływa też dobrze na moje obrazy, w których bardziej niż wirtuozerii poszukuję prostoty.

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK