Świadectwo
nr 10 (112) październik 2016

To wydarzenie odmieniło całe moje życie. Urodziłam się dla Boga i uwierzyłam całym sercem w plan jaki Bóg ma dla naszej rodziny.

Monika Kowalczyk-Szylko

Oto jak działa Bóg

Okrężnymi drogami dolatuję i dojeżdżam jakoś z Dublina do Lichenia na rekolekcje narodowe, które prowadzi ks. Bashobora, jadę tam pokonując przeróżne trudności, pozostawiając po raz pierwszy prawie 10 miesięczną córcię (nadal karmioną piersią!) z ukochaną babcią na jeden dzień. Jadę modlić się za swoja mamę, która zachorowała na sepsę i znajomą, młodą mamę chorującą na raka. Nie myśląc nawet, że sama potrzebuje uzdrowienia. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będzie to dla mnie najważniejszy  dzień w życiu! :)

Stoję spóźniona na placu. Zamykam oczy. Otwieram serce. Martwię się o życie mamy, stresuję napięciami w pracy, tkwię w pułapce własnych myśli: „Powinnaś to.., musisz tamto”. Nie potrafię odpocząć i zrelaksować się, ale chcę wejść w ciszę. Wiem Komu uwierzyłam - Jezusowi i w Nim chcę szukać odpoczynku: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście a Ja was pokrzepię”. Mijają minuty.

Zastanawiam się czy wstać z krzesła by całym ciałem wejść w uwielbienie. Nagle z mikrofonu ks. Bashobora mówi: „Monika, zastanawiasz się czy wstać z krzesła. Wstań!”. Mówię do siebie:  Jezu to jest odpowiedź i wezwanie mnie po imieniu! Modlę się tak: „Jezu, jeśli to jest do mnie, to proszę, żebym usłyszała moje imię jeszcze raz, bo na 30 tysięcy osób, które tutaj są, jest pewnie wiele MonikJ”.

Po chwili, usłyszałam jeszcze raz jak ks. Bashobora mówi: „Monika, wstań, podnieś swoje ręce i zacznij przyjmować Jezusa!”. W tym momencie wypełniła mnie ogromna radość. Nagle Jezus stal się dla mnie, ale przede wszystkim stal się we mnie. Pierwszy raz w życiu tak głęboko poczułam, że Jego słowo jest prawdą i że Jezus jest mój a ja jestem Jego.

Że On naprawdę żyje i przyszedł kiedy wzywałam i szukałam Go z całego serca! Doznałam uwolnienia z nerwicy, , napięcia, leku, więzienia własnych myśli nieustannie mnie oskarżających i potępiających, ku WOLNOSCI wewnętrznej, jakiej nigdy wcześniej nie zasmakowałam i nie potrafiłam jej osiągnąć. To wydarzenie odmieniło całe moje życie. Urodziłam się dla Boga i uwierzyłam całym sercem w plan jaki Bóg ma dla naszej rodziny. Przyjęłam chrzest w Duchu Świętym i od tamtego wydarzenia zaczął towarzyszyć mi pokój, wolność od natrętnych myśli i głód Słowa Bożego - by nieustannie odnawiać swój umysł w Chrystusie! Pragnęłam Go jak niemowlę mleka matki.

Potem, Bóg dał mi obietnicę w słowach: Oto podniosę je odnowione, uleczę i uzdrowię ich oraz objawię im obfity pokój i bezpieczeństwo (Jer 3, 6). Uwierzyłam i trwałam w tej obietnicy w ciemnych nocach choroby mamy, która wstrząsnęła całą rodziną, a szczególnie moim kochanym tata. To mnie niosło, choć nie było łatwo.

I co? Wiadomo :).  Bóg okazał się wierny temu, co obiecał! Mama wyzdrowiała. Przyjęła Jezusa jako Pana i Zbawiciela, mimo, że wcześniej była po przeciwnej stronie mocy (Okultyzm, New Age).

Ale ta łaska idzie głębiej, dalej, szerzej. Jezu, dziękuję za wolność jaką zdobyłeś dla mnie płacąc okup z Samego siebie!

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK