Jezus nie nosi zegarka
Od kiedy pamiętam, zawsze marzyłam (jak każda dziewczynka), że będę miała duży dom, dzieci i kochanego męża, z którym będę mogła co wieczór pić herbatę i rozmawiać bez patrzenia na zegarek.
W moim życiu Pan Jezus musiał pukać do mego serca z iście Boską cierpliwością. Przez długi czas coś lub ktoś był ważniejszy albo pora nieodpowiednia. Lecz pewnego dnia stanęłam przed pytaniem, które ktoś mi zadał: „Jeśli nie Bóg, to co lub kto?”.
Na Jego „Jeśli chcesz, pójdź za Mną” przypomniały mi się słowa św. s. Faustyny, gdy prosiła o namalowanie obrazu, który Pan Jezus jej polecił: „Pan Jezus bardzo prosi” – i te słowa były dla mnie kluczowe, tej prośbie nie mogłam odmówić. Odpowiedziałam: „Chcę, ale Ty mnie poprowadź”.
Dziś mieszkam w dużym domu, modlę się za wielu ludzi, których Bóg postawił na mojej drodze życia. A wieczorkami idę rozmawiać z moim Umiłowanym o moich planach, radościach lub kłopotach. Pan Jezus nie nosi zegarka, więc mamy czas. I jestem szczęśliwa.
s. Zyta Witek CSL