Świadectwo
nr. 3 (177) marzec 2022

Tego samego dnia podczas wieczornej modlitwy po raz pierwszy doświadczył radości. Wiedział, że to sprawił Jezus.

Anna Stryniewska

Miecz miłości

Krzysztof był kiedyś typem wojownika, ale nie wypływało z tego dobro. Na dyskotekach wszczynał bójki. Zdarzyło się nawet, że pod wpływem alkoholu zdemolował plebanię i chciał pobić księdza proboszcza. Tak jego dusza wołała o pomoc, jednak on wtedy tego nie rozumiał. Kiedy po kilku dniach poszedł z ojcem przeprosić proboszcza, ksiądz zadał mu pytanie, dlaczego to zrobił. Krzysztof nie potrafił odpowiedzieć. Nie miał pojęcia, że to zły duch nakłonił go do takich czynów. „Byłem człowiekiem wierzącym, nie miałem wątpliwości, że Bóg jest, ale nie miałem z Nim relacji” – przyznaje się.

 

Poczułem wstyd

Kiedyś mama Krzysztofa dała mu Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Zaczął tę modlitwę odmawiać. Coraz częściej rozmyślał o Bogu. I chociaż jego życie z pozoru wyglądało dobrze, czasem topił smutki w alkoholu. Zbyt wielu zranień doświadczał od innych. Popadł w depresję. Przyjmował leki psychotropowe, ale one nie leczyły jego duszy. Pewnego dnia odwiedził Sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie. Jest tam piękny obraz, na który Krzysztof nie mógł patrzeć, bo było mu wstyd. Wstydził się swoich złych czynów. „Wtedy po raz pierwszy porozmawiałem z Bogiem. Poprosiłem: «Jezu, jeśli jesteś żywy i prawdziwy, to zmień moje życie»” – wspomina. Tego samego dnia podczas wieczornej modlitwy po raz pierwszy doświadczył radości. Wiedział, że to sprawił Jezus. Następnego dnia Krzysztof kupił sobie Pismo Święte i poszedł na spotkanie grupy parafialnej, gdzie usłyszał świadectwa nawrócenia. Słuchał też świadectw w Internecie.

Zapragnął, by Pan Bóg i do niego przemówił przez Słowo Boże. Pomodlił się do Ducha Świętego i przeczytał taki fragment: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat (…)” (Jr 1, 5a). „Wtedy Słowo Boże przeszyło mnie mieczem miłości. Zrozumiałem, że mam dla Boga wielką wartość i że to On włożył mnie do łona mej matki” – mówi ze wzruszeniem Krzysztof. Doświadczeniem tym chciał dzielić się z innymi. O spotkaniu z Jezusem opowiadał w sklepach, na ulicach. Widział, że jego opowieść porusza ludzi, niektórzy mieli łzy w oczach. „Czytałem Słowo Boże i poznawałem prawdę, bo wcześniej nie wiedziałem, co jest prawdą, a co kłamstwem. Żyłem wtedy w konkubinacie. Pan Bóg pokazał mi, że pragnie, abym przystąpił do spowiedzi świętej” – wyznaje.

 

Dotknąłem Jezusa

Krzysztof stoczył walkę wewnętrzną. Potem się wyspowiadał. Był to najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Mógł przystąpić do Komunii świętej. Czuł, jak Bóg wypełnia jego serce aż po brzegi. W jednej chwili został nakarmiony. To było coś, czego bezwiednie szukał do tej pory. Szukał szczęścia i miłości, ponieważ nie dawali mu tego inni. W tym jednym momencie poczuł się przytulony przez Pana Boga. Po kilku dniach poszedł do kościoła na nabożeństwo z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie. Podczas adoracji ludzie mogli dotknąć monstrancji, on także wyciągnął rękę i dotknął Najświętszego Sakramentu. Tego wieczoru ogarnął go Duch Święty. Krzysztof czuł piękny zapach kadzidła, miłość , akceptację, moc. Płakał i prosił Boga, żeby zabrał go do siebie. „Panie, ja już nie chcę żyć, ja już chcę do Ciebie” – błagał. Pan Bóg miał inne plany. Rozpoczął się proces porządkowania relacji. Pewnego razu odmawiając modlitwę „Ojcze nasz”, Krzysztof nie mógł wypowiedzieć słów: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Uświadomił sobie, że musi wybaczyć wielu ludziom i przeprosić tych, których skrzywdził. Tak uwolnił swoje serce od zranień i depresja nigdy już nie wróciła.

 

Bóg dał mi żonę

Krzysztof powoli porządkował swoje życie. Odbierał telefony od zakonników i księży, którzy zapraszali go, by powiedział swoje świadectwo. Tak zaczęła się jego służba dla Jezusa. Zerwał związek niesakramentalny. Po jakimś czasie Bóg wskazał mu kobietę, która stała się jego towarzyszką życia według Serca Bożego. Krzysztof znał Agnieszkę ze studiów. Prowadziła zespół muzyczny, dlatego zrodziło się w nim pragnienie, żeby przyjaciółka uwielbiała Boga grą i śpiewem przy ołtarzu. Modlił się o jej nawrócenie. Jego prośba została wysłuchana. Pan Bóg ofiarował Krzysztofowi więcej, dał mu żonę – Agnieszkę. Mają czwórkę dzieci. Krzysztof powtarza, że czuje się wolny w tym małżeństwie, nie musi zakładać masek ani udawać kogoś innego.

Na różne sposoby chce świadczyć i opowiadać o Jezusie, nawet malując obrazy. Poprosił Pana Boga o talent malarski i… go otrzymał. Dziś maluje wizerunki Matki Bożej i różnych świętych. Namalował obraz św. Filomeny dla Papieża Franciszka. Bóg nieustannie go zachwyca i zadziwia, bo okazuje swoją moc.

 

 

O niezwykłych momentach Bożego działania w zwykłej codzienności Krzysztof opowiada w rozmowie z Katarzyną Szkarpetowską w książce „Serce wypełnione Bogiem”.

 

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK