Szczepionka na niewierność
Jeśli przyznamy się do zdrady, tej fizycznej, w wielu przypadkach oznacza to rozpad małżeństwa. Są kapłani, psychologowie, którzy radzą, by milczeć i się nie przyznawać. Słusznie?
s. Anna Maria Pudełko AP: Zdrada jest ogromną krzywdą i nigdy nie powinno jej być. To coś bardzo bolesnego, coś bardzo tragicznego. Nigdy nie wiemy, jak na informację o zdradzie zareaguje druga strona. Dlatego myślę, że taki pojedynczy akt z wielką skruchą i z wielkim żalem powinno się zawierzyć Bogu na spowiedzi, a potem świadomie starać się to drugiej stronie wynagrodzić. I nic nie mówić. A jeśli małżonkowie na tyle się znają i są na tyle dojrzali, że jedno drugiego może prosić o wybaczenie, to jak najbardziej.
Wynagrodzić i milczeć? Da się tak żyć?
Może tak być, że ten, kto zdradził, zdobędzie się na szczerość i powie prawdę, żeby go już nie gniotła. Ulży sobie, ale nie współmałżonkowi. Jak już wspomniałam, reakcja drugiej strony jest nie do przewidzenia. Nie wiemy, jaka jest wrażliwość drugiej osoby. A jeśli sobie z tą informacją nie poradzi i małżeństwo się rozsypie? Dlatego musisz się zastanowić, co będzie większym dobrem dla ciebie, dla współmałżonka, dla waszej więzi małżeńskiej. Nie chodzi przecież o poczucie ulgi. Jeśli trudno z tą zdradą żyć, może trzeba to potraktować jako formę pokuty, uświadomić sobie własną kruchość i powiedzieć w sercu: „Wiem, na co mnie stać, więc tym bardziej muszę pielęgnować więź małżeńską, żeby już więcej do niczego podobnego nie doszło”.
To jest rozwiązanie w przypadku pojedynczej zdrady, pod warunkiem że nie dowiemy się o niej od kogoś „życzliwego”. Ale jak się zachować, kiedy mąż czy żona wchodzi w równoległy związek?
Trzeba zdecydowanie zareagować, tym bardziej jeśli jest to małżeństwo sakramentalne. Musi dojść do konfrontacji, do szczerej rozmowy. A jeśli mąż czy żona nie ma zamiaru nic zmieniać, to pozostaje nam prawo separacji. Najgorsza jest zgoda na podwójne życie. Myślę, że ogromnym błędem kobiet jest tolerowanie pewnych rzeczy ze względu na dzieci. Życie w kłamstwie do niczego nie prowadzi. Jeśli zdradzana żona czy zdradzany mąż nie zareaguje, nie da okazji do nawrócenia, to ona lub on jakby współuczestniczy w tym grzechu. Daje się poniżać, rezygnuje ze swojej godności i wartości. Zareagowanie i powiedzenie: „Nie zgadzam się na to, byś mnie tak traktował (traktowała), wybieram drogę separacji” wydaje mi się czymś zdrowszym niż tkwienie w chorym związku.
Zdrada nie bierze się znikąd.
Zdrada ma swój początek w sercu, które zaczyna odchodzić, i zanim dojdzie do zdrady fizycznej, może też dojść do zdrady psychicznej czy wręcz duchowej. Bo marzy się o innej osobie, bo wyobraża się sobie z nią przyszłość, bo gdzieś pielęgnuje się te uczucia. Czymś naturalnym i normalnym jest, że w związku małżeńskim może się przydarzyć fascynacja inną osobą czy zakochanie. To są emocje. Ale to od męża czy żony zależy, w jaki sposób to zakochanie przeżyją, w jaki sposób je ukierunkują i przede wszystkim czy będą mieli odwagę, by zadać sobie dwa pytania. Pierwsze: „Co takiego mnie pociąga i fascynuje w tym mężczyźnie czy w tej kobiecie, czego nie odnajduję już w moim mężu, w mojej żonie?”. Drugie: „Co mogę zrobić, żeby wrócić do pierwotnej wierności (bo te fascynacje wypełniają jakieś zaniedbane przestrzenie w relacji małżeńskiej)?”.
Zdrada dotyczy zawsze obojga małżonków. To nie jest tylko problem jednego. Kiedy zaczyna się psuć w więzi, to zaniedbania są po obu stronach. Nie ma dialogu, nie ma czasu spędzanego razem na tyle dużo, by tę więź pielęgnować. Są praca, zajęcia, dzieci. Małżonkowie żyją obok siebie. W ich sercu tworzy się pustka, więzi się luzują. O zdradę naprawdę nietrudno... Zaczyna się niewinnie. Od jakiegoś SMS-a, komplementu, wspólnego wypicia kawy, a potem się brnie.
A jeszcze żona, która jest w domu i nie dba o siebie. Mąż, który w pracy spotyka koleżanki elegancko ubrane, wyperfumowane i wraca do tej żony w kapciach, tłustych włosach i dresach. Ona już pracuje na to, żeby on patrzył na inne kobiety, co go absolutnie nie usprawiedliwia. Ale on chciałby, żeby jego żona była piękna dla niego, jednak jej już na tym nie zależy. Bo on ciągle jest niezadowolony, nie okazuje jej uczuć…
Co mogłoby być taką prostą receptą na wierność, na zacieśnianie więzi małżeńskiej?
Świadome poślubianie siebie każdego poranka na nowo. Rano otwierasz oczy pierwsza (pierwszy)? Popatrz na tę osobę, która śpi obok, i powtórz w sercu słowa przysięgi małżeńskiej: „Dziś ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską”. To taka szczepionka na niewierność, która daje ogromną siłę. Kiedy tak zaczynasz dzień i dopowiesz jeszcze: „Panie, dopomóż mi w tym, bo jako człowiek jestem świadomy swoich słabości”, to wtedy tę więź zawierzasz Panu Bogu. Pamiętaj, że wierność jest łaską.
Kiedy przygotowujesz się z żoną (mężem) do sakramentu spowiedzi, warto, byście sobie przypomnieli właśnie przysięgę małżeńską i z niej zrobili rachunek sumienia. Odpowiedzieli sobie na pytania: „Co znaczy wyrażać współmałżonkowi miłość? W jaki sposób pielęgnuję moją wierność? Co to znaczy dla mnie uczciwość małżeńska? Co to znaczy: nie opuszczać aż do śmierci?”.
Wyrażanie miłości to m.in. gesty czułości, np. SMS wysłany do żony z pracy, kanapki dla męża.
Wierność – to, że ja o tobie myślę, pamiętam, o co mnie prosiłaś (prosiłeś).
Uczciwość – nie mam przed tobą tajemnic, potrafię się podzielić moimi radościami i smutkami. Nie oszukuję, nie zbywam, nie robię nic za twoimi plecami, konsultuję z tobą moje decyzje.
Nieopuszczanie – pielęgnowanie obecności. Pokłócimy się, nie będę przedłużać focha. Kiedy masz moment słabości, potrafię ci przebaczyć.
Anna Maria Pudełko AP – apostolinka z Instytutu Królowej Apostołów dla Powołań, psychopedagog powołania. Wykłada w Wyższym Seminarium Duchownym w Łowiczu. Współpracuje ze Szkołą Formatorek Zakonnych przy Centrum Formacji Duchowej w Trzebini. Prowadzi rekolekcje, wykłady i warsztaty dla osób konsekrowanych, kapłanów i małżonków.