Każdy słyszy co innego
Gdy mąż mówi w nieznanym języku, a żona słucha czwartym uchem, naprawdę trudno zrozumieć, o co chodzi. Warto jednak spróbować. Tylko od czego zacząć?
Gdy biblijna Marta krzątała się po domu, jej siostra Maria siedziała u stóp Zbawiciela i słuchała. Jezus powiedział: „wybrała najlepszą cząstkę”. Wyraźnie wskazał, że w każdym spotkaniu najważniejsze jest słuchanie ze zrozumieniem.
Mąż mówi w nieznanym języku
W prawdziwym i głębokim SPOTKANIU ze współmałżonkiem najważniejsze jest uważne słuchanie. Warto, byś zrobił (zrobiła) sobie krótki rachunek sumienia: Czy słuchasz żony (męża) z uwagą? Czy znajdujesz na to czas? Czy może bardziej troszczysz się o sprawy organizacyjne waszego domu i waszej rodziny? Dążenie do rozmowy zazwyczaj łatwiej przychodzi kobietom niż mężczyznom, ale i one miewają kłopot z uważnym słuchaniem. W tym miejscu warto wyjaśnić, co ono znaczy.
Żona: „Kochanie, bardzo lubię słuchać Marcina Stycznia. Tak wspaniale byłoby wyrwać się na jego koncert. Widziałam, że w grudniu śpiewa w Hybrydach”.
Mąż: „Aha. Wiesz, że ja nie lubię chodzić na koncerty, mówiłem ci o tym już wiele razy. Nie naciskaj na mnie”.
Żona: „Ale ja wcale nie mówiłam, że chcę, byś ze mną szedł na ten koncert. Rozmawiałam już z Alą i ona chętnie wybierze się tam ze mną. Po co się tak denerwujesz i na dodatek zarzucasz mi, że mam problemy z pamięcią? Tego już za wiele!”. Żona wychodzi z pokoju, trzaskając drzwiami.
Mąż w myślach: „O co jej chodziło z tą pamięcią? Czemu przerwała rozmowę?”.
Przysłuchując się takiej rozmowie, możesz mieć wrażenie, że to małżeństwo rozmawia ze sobą, ale każde w innym języku. A mówiąc precyzyjniej: mąż i żona SŁYSZĄ coś innego, niż zamierzał powiedzieć nadawca komunikatu.
Mąż odczytuje informację żony o koncercie jako oczekiwanie, żeby on z nią poszedł. Rośnie w nim napięcie, bo sygnalizował jej, że nie lubi koncertów.
Z kolei żona jego napięcie odczytuje jako atak na siebie, a sformułowanie: „mówiłem ci to wiele razy” jako krytykę pod jej adresem i przykrą ocenę, że „ma problemy z pamięcią”.
Żona słucha czwartym uchem
Specjalista od sztuki rozmawiania, prof. Friedemann Schulz von Thun, opracował teorię czterech uszu komunikacyjnych. Każde ucho nosi inną nazwę: ucho apelacyjne, ucho informacyjne, ucho relacyjne i ucho ujawniania siebie. Każdy człowiek ma jedno z nich bardziej rozwinięte niż pozostałe.
Oznacza to, że Kasia, Janek, Paweł i Ania będą różnie reagować na tę samą wypowiedź Franka, ponieważ każde z nich w inny sposób ją interpretuje. Wyobraźmy sobie, że Franek mówi do przyjaciół częstujących go kawą: „Nie, dziękuję, nie lubię czarnej kawy. Ona jest niezdrowa i ponosi ciśnienie”.
Janek ma rozwinięte ucho apelacyjne, czyli zwraca uwagę na potrzeby i oczekiwania zawarte w tym komunikacie. On prawdopodobnie przyniesie Frankowi zdrowy zielony smoothie lub sok z aloesu.
Kasia słyszy w dużej mierze uchem relacyjnym (jak wiele kobiet), czyli odnoszącym treści wypowiedzi do siebie, do sposobu, w jaki Franek traktuje przyjaciółkę. Możliwe, że Kasia zacznie tłumaczyć Frankowi, że ona sama prowadzi zdrowy styl życia, ale czasem zdarzy jej się wypić trochę kawy. Poza tym nie widzi nic złego w tym, że zaproponowała ją przyjacielowi. Zrobiła to przecież z gościnności.
Paweł, który jest mężczyzną konkretnym, skupiającym się na faktach, słyszy uchem rzeczowym, czyli ważne będą dla niego informacje będące odpowiedziami na pytania: „Gdzie, kto, co, kiedy?”. Paweł zapewne odpowie jedynie: „Aha”. Zakoduje w pamięci fakt, że Franek nie pije czarnej kawy. Ewentualnie zapyta Franka, czy pije kawę z mlekiem lub zieloną kawę.
Ania odczytuje z komunikatu poziom ujawniania siebie przez odbiorcę. Dla niej ważna jest odpowiedź na pytania: „Co myśli Franek? Jaki on jest? Co mi mówi o sobie?”. Ania może zapytać Franka, czy dla niego ważny jest zdrowy styl życia lub czy ma problemy ze zdrowiem.
Wiesz już, na czym polega odmienne słyszenie. A jak ty byś zareagował, gdybyś usłyszał Franka i jego opinię o kawie? Warto, byś zdał sobie sprawę z tego, które „ucho” dominuje u ciebie. Taka wiedza pomoże ci być bardziej precyzyjnym w dochodzeniu do tego, co twój rozmówca miał na myśli. Łatwiej wówczas o prawdziwe spotkanie, bez niepotrzebnych nieporozumień.
Ale o co chodzi?
Wróćmy teraz do rozmowy męża i żony z początku artykułu. Widać wyraźnie, że u żony przeważa słyszenie relacyjne. Ona usłyszała wypowiedź męża jako oskarżenie i krytykę pod swoim adresem. Mąż z kolei wyczulony na spełnianie życzeń, skory do zamieniania słów w czyn ma dominujące ucho apelacyjne.
Chcąc uniknąć nierozumienia, warto sprawdzić za pomocą pytań, o co chodziło drugiej osobie: „Co masz konkretnie na myśli? Czy zależy ci, bym poszedł z tobą na ten koncert?” (sprawdzenie oczekiwania rozmówcy). Można też powiedzieć o swoim wrażeniu: „Mam wrażenie, że czegoś byś chciała w związku z tym koncertem. Czy mi się wydaje, czy jesteś teraz zdenerwowany? Czy to ma związek ze mną?”. Warto też zrobić parafrazę słów rozmówcy – nawet jeśli okaże się nietrafiona: „Czy dobrze usłyszałam, że mam problemy z pamięcią?”. W tej sytuacji dajemy żonie lub mężowi SZANSĘ na sprostowanie, na lepsze wyrażenie jej (jego) myśli, życzeń, uczuć. Przerywając rozmowę (chyba że nasze emocje sięgnęły zenitu, wtedy chwila przerwy jest wręcz pożądana dla obu stron), zakładając z góry intencje małżonka lub reagując od razu niczym bomba, nie dajemy sobie możliwości na lepsze SPOTKANIE.
Barbara Kołtyś
Psycholog, psychoterapeuta w Fundacji Vocati, żona, mama trójki dzieci