Psychologia
nr 12 (126) grudzień 2017

W dorosłym życiu osoby, które doświadczyły w najbliższej rodzinie problemu alkoholowego, są czarujące, świetnie wyczuwają napięcia i doskonale je rozładowują, tryskają dobrą energią, dobrze się prezentują, często są duszą towarzystwa i „zawsze wszystko u nich świetnie.

Agnieszka Kozak

Zamrożone emocje

Życie w rodzinie z problemem alkoholowym to dla dziecka mierzenie się z codziennością, w której niemalże każdego dnia istnieje konieczność tkania iluzji, uciekania od rzeczywistości i zamrażania emocji.

 

Iluzja zabija

Dziecko, które widzi pijanego ojca i słyszy od mamy, że „coś mu zaszkodziło” lub „tata jest chory”, mierzy się z rozdźwiękiem między tym, co widzi i czuje, a tym, co słyszy. Ponieważ jednak potrzebuje wierzyć rodzicowi, przestaje wierzyć i ufać swoim osądom. Uczy się więc powtarzać to, mówi mama, bo ona przecież wie lepiej, jaka jest prawda. W konsekwencji taka sytuacja prowadzi do tego, że również komunikaty na swój temat przyjmuje jako pewniki, a tym samym zatraca ostrość postrzegania i siebie, i świata.

Skoro dom jest dysfunkcyjny, a na zewnątrz tworzy się iluzję, w którą wszyscy mają wierzyć, że „wszystko jest ok”, wówczas ogromny wysiłek i niemalże cała energia życiowa są przekierowywane na podtrzymywanie iluzji.

Taka rodzina nie stawia czoła rzeczywistości, tylko ją ukrywa. Nie stawia czoła temu, co trudne i bolesne, nie rozprawia się z tym, tylko to bagatelizuje, mówiąc: „tacie coś się wymsknęło”, „niechcący się zatoczył” itp. Natomiast ochrona osoby z problemem alkoholowym może prowadzić do przemocy i tyranii, która bagatelizowana, powoduje ciągłe przesuwanie granic i bezkarność.

Żeby nie czuć bólu, dziecko otacza się czymś w rodzaju szklanej tuby – widać je z każdej strony i ono widzi wszystko wokół, ale nic z zewnątrz nie ma do niego dostępu. Uczy się w ten sposób nie czuć…

 

Emocjonalny czarodziej

W dorosłym życiu osoby, które doświadczyły w najbliższej rodzinie problemu alkoholowego, są czarujące, świetnie wyczuwają napięcia i doskonale je rozładowują, tryskają dobrą energią, dobrze się prezentują, często są duszą towarzystwa i „zawsze wszystko u nich świetnie”. Słowem: stają się prawdziwymi emocjonalnymi czarodziejami dla innych. Tymczasem jest to złudzenie, bo pod maską ukrywają coś, o czym świat nie powinien się dowiedzieć i czego nie powinien zobaczyć. A ukrywając problem, zaczynają również ukrywać swoje uczucia…

 

Szklana pułapka

Dziecko otoczone tubą, która ma je chronić, dorasta, nie mając kontaktu z emocjami, a jako osoba dorosła wiele rzeczy bagatelizuje. Kiedy ktoś zachowuje się wobec niego nietaktownie czy arogancko, zdaje się to pomijać lub wręcz tego nie zauważać, ponieważ zamrożone emocje nie wysyłają sygnału, że coś jest bolesne lub sprawiło przykrość. Wydaje się być silny i dzielny, sprawia wrażenie osoby, która zawsze sobie ze wszystkim radzi. Iluzja siły, która ma go chronić przed doświadczaniem negatywnych emocji, staje się też przyczyną braku bliskości, ponieważ ludzie nie mogą podejść bliżej, gdyż odbijają się od niewidzialnej szyby. To z kolei rodzi smutek i osamotnienie, które są również trudne do zniesienia, więc w ich miejsce pojawiają się wesołkowatość i potrzeba rozbawiania innych. „Życie jest za krótkie, żeby się martwić” – to dewiza duszy towarzystwa. Z zewnątrz postrzegany jako człowiek sukcesu, w środku jednak jest to dziecko głodne bliskości i akceptacji.

 

Od lęku do realnego świata

Wyjście z iluzji siły i przyznanie się do słabości wiążą się z lękiem przed odrzuceniem. Pojawiają się wątpliwości, czy znajomi zaakceptują to, że czasami jest zły humor, złość czy smutek. Istnieje też obawa, jak odbiorą to, że przez wiele lat byli uczestnikami iluzji.

Wychodzenie do realnego świata oznacza spotkanie z trudnymi emocjami – opłakanie dzieciństwa, przyzwolenie na złość wobec rodziców, smutek z powodu braku miłości, gniew z doświadczenia braku opieki, wściekłość wynikająca z przekraczania granic.

Ponieważ tego, co trudne, jest tak dużo, podjęcie decyzji o przejściu do realnego życia jest jak wyprawa na K2. Dlatego ważne jest, żeby w tej wyprawie był ktoś, kto pomoże nazywać rzeczy takimi, jakie są, oraz będzie wspierającym, wyrozumiałym i cierpliwym przewodnikiem po pięknym świecie emocji.

Wychodzenie z iluzji warto więc rozpocząć z osobą do tego przygotowaną, najlepiej z psychoterapeutą. Terapia jest miejscem, w którym można doświadczyć spotkania w pełni akceptacji. To przestrzeń spotkania, w której można wprost nazywać to, co trudne, złościć się i odnajdywać na nowo w realnej rzeczywistości dorosłego człowieka.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK