Wychowanie
nr. 7-8 (156-157) wakacje 2020

Nigdy nie dopuszczę już, by moje ramiona zamknęły się przed bliską mi osobą jako pierwsze, bo nie wiem, ile potrzebuje mnie w tym momencie. 

Aneta Wardawy

Tulę, bo kocham

Wszystko inne może poczekać, ale nie przytulanie.

 

Czy zastanawiałeś się kiedyś, ile czasu w życiu poświęcasz na przytulanie? Tak – PRZYTULANIE. Przytulańce są jednym z najbardziej przyjemnych i relaksujących sposobów budowania więzi. Często o tym zapominamy i w biegu dnia codziennego od jednego obowiązku do drugiego, pomiędzy zakupami a nastawianiem zupy, pomiędzy pracą a rachunkami do zapłacenia stwierdzamy, że takie zatrzymanie w ramionach drugiego człowieka jest bezproduktywną stratą czasu.
 

Niestrudzone najmłodsze

Niby nuda i przereklamowane, a jednak to jedno z najulubieńszych zajęć dzieci. I nie ma, że się spieszę czy jestem zajęta. Kiedy nie mam ochoty na „tulaski”, dzieciaki wiszą na mnie niczym winogrona, gdy „tańczę” po kuchni, szykując kolację. Zwłaszcza młodsze są niestrudzone. Kiedy chcą się przytulić, nie ma tłumaczenia, że mam zajęte ręce. Bezwzględnie egzekwują swoje potrzeby. Ze starszymi jest inaczej. Czają się chwilę, szukając mnie wzrokiem, i oceniają sytuację. Jakby kalkulowały, jakie mają aktualnie szanse, czy ich nie odgonię. Czasem pytają wprost, czasem podbiegają i ściskają mnie z całych sił znienacka. Nie lubię, gdy pytają. To daje mi pretekst, żeby znaleźć jakąś wymówkę. Bo akurat wychodzę albo rozwieszam pranie, albo kroję marchewkę, albo dzień chyli się ku końcowi i zwyczajnie jestem zmęczona, a słowa same cisną się na usta, taka „dorosła przypadłość” uważania tulenia za stratę czasu. Ale nawet kiedy naprawdę nie mam czasu albo wcale nie mam ochoty na przytulanie, staram się okiełznać słowa odmowy, zanim opuszczą moje usta. Milknę, otwieram ramiona i… czekam.

 

Jak przytula królewna Śnieżka

Jakiś czas temu trafiłam na wywiad z „emerytowaną” królewną Śnieżką. A że czytam rzeczy różne i różniaste, pośmiałam się pod nosem, myśląc: „O, proszę! Wywiadu z królewną to ja jeszcze nie czytałam”. Z przekorą skupiłam się więc na lekturze i z każdym słowem zagłębiałam się w nią coraz bardziej. Śnieżka pracowała w parku rozrywki Disneyland. W artykule wracała wspomnieniami do lat, które tam spędziła, do ludzi, których spotkała, emocji, które jej towarzyszyły, i spostrzeżeń z nimi związanych. Szczególnie zwróciłam uwagę na fragment wypowiedzi, w którym stwierdziła, że starała się nie wypuszczać dziecka z uścisku pierwsza, ponieważ przez lata dostrzegła, jak bardzo dzieci różnią się między sobą. Jedne podbiegają po krótkie przytulenie, czasem tylko towarzyszące robieniu zdjęcia, inne zamienią kilka słów, czasem zawstydzone obtulają ulubioną postać w przelocie. Były jednak i takie, które przytulały się do niej bardzo intensywnie, jakby chłonęły tę chwilę całym sobą. Na początku zaskakiwało ją to i peszyło, w końcu była obcą dla nich osobą, aktorką przebraną za postać z bajki. Zauważyła wyraźną różnicę pomiędzy dziećmi, które wypuszczała z objęć jako pierwsza, a tymi, które trzymała w nich do czasu, aż same się odsunęły. Te pierwsze były napięte, podczas gdy drugie jakby „nasycone”, spokojniejsze. Postanowiła sobie więc, że nigdy nie wypuści z objęć dziecka jako pierwsza, bo nigdy nie wiadomo, ile to konkretne dziecko potrzebuje.

Słowa Śnieżki Disneya mocno zapadły mi w pamięć, łącząc się niejako ze słowami zasłyszanymi jakiś czas wcześniej z ust jednego z naszych dzieci. Stwierdziło ono, rozmawiając z moim mężem, że lubi się do niego przytulać bardziej, bo on przytula je tyle, ile ono chce. Zaskoczyło mnie to. Ale rzeczywiście ja jestem z tych bardziej niecierpliwych, ciągle gdzieś gonię, spieszę się, szukam produktywnego zastosowania czasu. Denerwuje mnie, gdy widzę, że on znowu siedzi i przytula, jedno, drugie, trzecie… szóste. A potem jeszcze głaszcze psa. Minutę, trzy… a potem drugiego. Nie spieszy się. Ja w międzyczasie krążę coraz bardziej poirytowana i zła na jego bezczynność. Bo ja tu WSZYSTKO, a on NIC. Mam wrażenie, że ciągle czekam, aż ich wszystkich „wyprzytula” i „wyrozmawia”.
 

Czysty zysk

Teraz dotarło do mnie, o czym mówiła Śnieżka. Bliskość fizyczna, przytulenie, pogłaskanie, zatrzymanie się na chwilę w biegu, żeby po prostu poczuć uścisk drugiego człowieka, tego małego czy już całkiem dorosłego, nie jest stratą czasu! To nie bezczynność, ale czysty zysk! Dzieci czują to intuicyjnie i lgną z całych sił, bez pytań, bez skrępowania. Im młodsze, tym bardziej bezpośrednio domagają się spełnienia swoich potrzeb. Nasz półtoraroczny maluch napiera na mnie jak taran i nie ma, że coś podepcze po drodze albo że mam zajęte ręce. Jak chce się przytulić, to JUŻ, i koniec. Ale to dobro i dla mnie, bo tak buduje się bliskość i tworzy się nasza relacja. Badania dowodzą, że dziecko przytulane to spokojniejszy dorosły, bardziej pewny siebie i otwarty w kontaktach międzyludzkich.

Otwieram więc ramiona i pozwalam zarówno dziecku, jak i sobie wziąć tyle czułości, ile aktualnie potrzebuje jego i moje serce. Czasem jest ciężko. Ręce zajęte, czas goni i ostatnią rzeczą, o jakiej wtedy myślę, jest „tracenie go” na przytulanie, zwłaszcza że często jak jedno się tuli, natychmiast tworzy się kolejka zainteresowanych. Obiecałam sobie jednak, że choć sama nie do końca rozumiem intensywność i tak ogromną potrzebę bliskości u naszych dzieci (chyba mają to po tacie), to nauczę się tego języka, żeby do nich mówić ich językiem miłości. Chcę nasycić ich tą bliskością, wręcz przesycić, żeby czuły, wiedziały, jak kocham, nie tylko słowami, czynami, ale i bliskością. Z całych sił, najmocniej na świecie! Bo nie ma wcześniej ani potem. To tu i teraz, w uścisku naszych ramion jest cały świat. Nigdy nie dopuszczę już, by moje ramiona zamknęły się przed bliską mi osobą jako pierwsze, bo nie wiem, ile potrzebuje mnie w tym momencie. Nigdy też nie wiadomo, ile tych chwil bliskości przed nami. Nie chcę stracić żadnej. Wszystko inne może poczekać, ale nie to, co ważne.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK