Wychowanie
nr 7-8 (121-122) lipiec-sierpień 2017

Nie zawsze jest łatwo. Powrót do domu z noworodkiem wiąże się z wysiłkiem  organizacyjnym. Żeby dzieciom osłodzić powitanie, przygotowujemy prezenty, które wręczają sobie z maluszkiem przy pierwszym spotkaniu

Aneta Wardawy

Mamo, nie chcę być jedynakiem!

Codziennie obserwuję, jak pomiędzy bójkami i kłótniami wyłaniają się przepiękne relacje między piątką dorastających w bliskości braci i sióstr. Rodzeństwo to najlepsze, co możemy dać naszym dzieciom.

 

 

Pojawianie się nowo narodzonego dziecka w domu zawsze jest rewolucją. Nie ma znaczenia, czy chodzi o pierwsze czy kolejne, czy rodzice oczekiwali go z niecierpliwością czy jest niespodzianką. Zawsze wywołuje zamieszanie i wywraca życie rodziny do góry nogami. A skoro ludzie dorośli przeżywają to wydarzenie, wyobraźmy sobie odczucia dzieci, które stoją niejako z boku i obserwują, nie mając wpływu na sytuację. Chociaż… czy aby na pewno?

 

Proszę o brata, siostrę!

Jedno z moich najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa to nieustanne prośby pod adresem rodziców właśnie o rodzeństwo. Wielokrotnie pisałam w tej sprawie do św. Mikołaja. Miałam pięć lat, byłam jedynaczką. Nie wiem, czy rodzice planowali wtedy więcej dzieci, wiem, że ja pragnęłam nie być sama i zazdrościłam innym koleżankom. Moje marzenie spełniło się pewnego grudniowego dnia. W domu pojawił się brat. Dobrze pamiętam tamten dzień, oczekiwanie i radość na wieść, że oto JEST! Jako sześcioletnie dziecko czułam, że ten mały człowiek jest darem. Długo na niego czekałam!

W naszej rodzinie przeżyliśmy taką „rewolucję” już pięć razy i zawsze stanowiło to wyzwanie. Wiadomo, że do serca dziecka bardziej trafia to, co widzi, mniej to, co słyszy. Dzieci, widząc otwartość rodziców na nowe życie, też z radością je przyjmują. W sposób naturalny uczą się, że życie jest cenne, a dziecko to dar. Potencjalne rodzeństwo nie jest tematem tabu w rodzinie. Pamiętam pewien wieczór, gdy jedna z naszych córek podczas rodzinnej modlitwy poruszyła kwestię kolejnej siostry i zaczęła o nią gorąco prosić Pana Boga. Argumentowała to stwierdzeniem, że najmłodszy brat jest już duży (skończył wtedy cztery miesiące!), samodzielny i mama się z nim nudzi ;). Dzieci proszą o rodzeństwo, a przez całą ciążę dzielnie klękają z nami pod krzyżem, dziękując za maleństwo i prosząc w jego intencji. Zapraszajmy je do tej modlitwy, bo dzięki temu dziecko-tajemnica ukryta pod sercem mamy staje się im znana.

 

Będzie nas więcej

Kiedy jest najlepszy moment, żeby powiedzieć dzieciom, że rodzina się powiększy? Bo jeśli coś pójdzie nie tak, jeśli dziecku nie będzie dane się urodzić? Przy pierwszych ciążach baliśmy się. Dosyć długo udawało nam się ukrywać przed dziećmi mój stan, czekając do „bezpiecznego” momentu. Nie chcieliśmy zadawać im bólu. Ale kiedy bardziej zaczęliśmy ufać w Boży plan na nasze życie, poczuliśmy pokój serca. Przy kolejnych dwóch ciążach dzieci wiedziały praktycznie od samego początku. Nie ma sensu budować wokół nich ochronnego muru, bo zarówno życie, jak i śmierć jest czymś naturalnym. A to dziecko, które się we mnie rozwija, jest ich siostrą albo bratem i chcemy, żeby o nim wiedziały. Bez względu na to, czy dane mu będzie się urodzić czy nie, będziemy wspólnie się cieszyć albo je opłakiwać. Taka jest kolej rzeczy.

 

Miękkie lądowanie

Nie zawsze jest łatwo. Powrót do domu z noworodkiem wiąże się z wysiłkiem organizacyjnym. Żeby dzieciom osłodzić powitanie, przygotowujemy prezenty, które wręczają sobie z maluszkiem przy pierwszym spotkaniu. Od razu robi się raźniej, a lody zostają przełamane. Staramy się, aby upominki dla starszych dzieci były przemyślane i dawały im możliwość samodzielnej zabawy, mamy wtedy czas na „ogarnięcie się” w nowej rzeczywistości.

Najtrudniej ma najmłodszy (dotychczas) członek rodziny. Jego sytuacja przez pierwsze kilka dni wydaje się dramatyczna. Dziecko walczy. Przerabialiśmy smutki, płacze, złości i próby desperackiego zwrócenia na siebie uwagi. Dziecku, które spędzało dużo czasu z mamą, trudno zrozumieć, że mama nie jest już „tylko jego”. Jeszcze przed narodzinami warto mówić dzieciom o tym, jak zmieni się życie naszej rodziny po porodzie. Do gry wkracza również tata, który pozwalając mamie skupić się na maleństwie, może zacieśnić więzi ze starszymi dziećmi. Przez pierwsze dwa tygodnie po powrocie do domu dzieci miały takie małe święto, czas wycieczek z tatą, gier planszowych, celebrowania posiłków, moment, kiedy życie zwalnia. To czas dla rodziny. Ten pomysł dojrzewał z każdym dzieckiem, nie zawsze udawało się w pełni wprowadzić go w życie (ciężka praca, choroby, pogrzeby w rodzinie itp.). Jednak za każdym razem staraliśmy się jak najwięcej „wycisnąć” z tego błogosławionego czasu.

 

I kłótnia, i miłość

Pojawienie się nowego dziecka to także dobry moment na przemeblowanie życia rodziny pod kątem podziału obowiązków. Dobrze jest zaangażować do pomocy maluchy. W naszym domu dwu- lub trzylatek jest proszony np. o podanie pieluszki dla bobasa podczas przewijania. To ważne, aby nie odganiać dzieci, ale zachęcać je do pomocy, wówczas czują się częścią całej rodzinnej machiny, a nie piątym kołem u wozu, czują się ważne i potrzebne. Zauważyłam też, że zawsze, kiedy przynosiliśmy do domu noworodka, starsze dzieci otaczały wyjątkową opieką dotychczas najmłodszego. Brały go pod swoje skrzydła (a mowa tu o cztero- czy sześciolatkach), organizowały mu zabawy, częściej niż dotychczas tuliły i afirmowały. Warto im na to pozwolić. Ten czas zawsze bardzo jednoczy naszą rodzinę.

Mimo wszystko trzeba pamiętać, że dzieci są wciąż dziećmi: głodnymi uwagi, przytulenia, mającymi swoje ograniczenia i potrzebującymi czasu spędzanego z każdym rodzicem sam na sam. Nie bójmy się, że kiedy pojawia się drugie czy kolejne dziecko, będziemy mieli mało czasu dla każdego z nich. Każda chwila staje się tym bardziej cenna i spędzana intensywniej przynosi wiele satysfakcji. Rodzeństwo to najlepsze, co możemy dać naszym dzieciom. Codziennie obserwuję, jak pomiędzy bójkami i kłótniami wyłaniają się przepiękne relacje między piątką dorastających w bliskości ludzi. Bo chyba właśnie o to chodzi, by dzieci wzrastały w środowisku, w którym życie jest traktowane jako wartość, jako zadanie, związane z wysiłkiem i trudem, ale przede wszystkim jako DAR, piękny podarunek miłości Boga i rodziców, wzbogacający całą rodzinę. Podarunek przyjmowany z otwartymi ramionami.
 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK