Duchowość dziecka
Katechizm Kościoła Katolickiego
KKK 526
„Stać się dzieckiem” wobec Boga – to warunek wejścia do Królestwa. W tym celu trzeba się uniżyć, stać się małym; co więcej, trzeba „się powtórnie narodzić” (J 3, 7), narodzić się „z Boga”, by „się stać dzieckiem Bożym” (J 1, 12). Misterium Bożego Narodzenia wypełnia się w nas, gdy Chrystus „kształtuje się” w nas. Boże Narodzenie jest misterium tej „przedziwnej wymiany”.
KKK 736
To za pośrednictwem Ducha Świętego następuje powrót do raju, wejście do Królestwa Niebieskiego, powrót do synostwa, szczerość w nazywaniu Boga naszym Ojcem, stawanie się uczestnikiem łaski Chrystusa, posiadanie imienia dziecka światłości, udział w wiecznej chwale.
KKK 1828
Praktykowanie życia moralnego ożywianego przez miłość daje chrześcijaninowi duchową wolność dzieci Bożych. Nie stoi on już przed Bogiem z lękiem jak niewolnik, ani jak najemnik oczekujący zapłaty, lecz jak syn, który odpowiada na miłość Tego, który „sam pierwszy nas umiłował” (1 J 4, 19).
Pismo Święte
Mt 18, 1-5
W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?” On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje”.
Mk 5, 38-42
Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: „Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi”. I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!” Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia.
Mk 9, 36-37
Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.
1 Kor 13, 11
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Wydaje się, że to zadanie nie takie trudne: stawać się jak dziecko, przyjmować świat jak dziecko, być jak dziecko. Jego widzenie świata, wartościowanie, przyjmowanie Boga stanowi niejako cel, który należy osiągnąć, to warunek konieczny zdobycia królestwa Bożego, ale także synostwa Bożego. I to wydaje się być kluczowe dla naszej wiary. Świat dziecka to nie coś niepoważnego, zabawnego, nieodpowiedzialnego – to widzenie prawdziwe, pełne ufności i zawierzenia. Dziecko jest bezbronne, nie może polegać na sobie, jest całkowicie zdane na innych. Od nich zupełnie zależy. Dlatego w swojej bezradności jest także zupełnie wolne, poddane woli innych,