Papież Rodziny
nr 4 (106) Kwiecień 2016

Przedziwna jest to miłość, gdyż zdajemy sobie sprawę, że żadna osoba nie może się stać cudzą własnością

Elżbieta Marek

D jak dar osoby

Widząc szczęśliwych małżonków, zadajemy sobie pytanie: „Skąd bierze się ta «radość miłowania»?”. Nie jest jedynie skutkiem zakochania, które przemija, czy pożądania, które się nasyca, ani nawet zwykłej życzliwości i przyjaźni.  Wszystkie te „miłości” małżeńskie zostają splecione najpełniejszą i najpiękniejszą postacią więzi – miłością oblubieńczą. Nie polega ona na tym, że jedna osoba bardzo lubi drugą, lecz na wzajemnym bezinteresownym oddaniu się sobie. Można powiedzieć, że jest to oddanie swojego „ja”. To dużo więcej niż uczucie, przyjaźń, więcej nawet niż „chcieć dobra” dla drugiego człowieka.

Przedziwna jest to miłość, gdyż zdajemy sobie sprawę, że żadna osoba nie może się stać cudzą własnością. Człowiek jednak może się urzeczywistnić tylko poprzez świadomy, bezinteresowny dar z siebie samego. W przeciwnym wypadku nawet w małżeństwie pozostaje samotny i smutny. Miłość oblubieńcza jest możliwa tylko w relacji do Boga i w małżeństwie, do którego Bóg jest zaproszony. Można powiedzieć, że oddanie siebie w małżeństwie to droga i forma oddania siebie Bogu.

W historii wielu małżeństw rozbrzmiewa echo miłosnego porywu Adama z Księgi Rodzaju i szczęścia przeżywanego przez oblubieńców z Pieśni nad pieśniami. Ta pełnia zakłada jednak czystość serca, do której prowadzi otwarcie na łaskę Chrystusa i ciągłe poszukiwanie siebie nawzajem.

Pewna żona, która nie miała zbyt wiele czasu dla męża i dzieci, wciąż zajęta zdobywaniem kwalifikacji zawodowych, powiedziała mi, usprawiedliwiając się przed samą sobą: „Muszę się przecież doskonalić!”. Tak, w porządku natury osoba jest nastawiona na doskonalenie siebie i rozwój różnych umiejętności, ale tak naprawdę prawdziwe doskonalenie osoby przychodzi poprzez dar z siebie. To oddanie siebie nie niszczy własnego „ja”, lecz je ubogaca i rozwija. Nie można go zrównać z emocjonalnym „przeżyciem oddania”, naiwnością i w żadnym wypadku z oddaniem tylko fizycznym. Człowiekowi są potrzebne więzi osobowe sięgające głęboko do jego wnętrza.

Autentyczny dar osoby nie może być czymś przypadkowym, opartym jedynie na uczuciu. „Oddanie siebie jako forma miłości kształtuje się we wnętrzu osoby na podstawie dojrzałego widzenia wartości oraz gotowości woli zdolnej do zaangażowania się w taki właśnie sposób”. Prawda (a nie własna projekcja) o wartości drugiej osoby jest tutaj czymś podstawowym i decydującym.

Trzeba pamiętać, że przychodzą w życiu takie chwile, gdy prawdziwy dar wymaga poświęcenia i ofiarności i w ten sposób też się potwierdza.

W miłości oblubieńczej nie może istnieć jednoczesne oddanie siebie kilku osobom.  Konsekwencją miłości oblubieńczej jest monogamia i nierozerwalność. Jedna kobieta i jeden mężczyzna! I chociaż zacieśnia się owa miłość do jednej pary osób: mężczyzny i kobiety żyjących w małżeństwie, to jednocześnie zyskuje na intensywności. Wtedy miłość może się tym pełniej otworzyć na kolejny dar – nowe życie. Miłość oblubieńcza to szczyt miłości, do której jest powołany człowiek, i tylko ona daje prawdziwą, głęboką radość. Radość wzajemnego daru.

Elżbieta Marek

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK