Rozwój duchowy małżonków
nr 2 (164) luty 2021

NIE BĘDĘ: jeść słodyczy, oglądać telewizji, słuchać muzyki rozrywkowej, czytać gazet, surfować całymi wieczorami po Internecie...

Beata i Tomasz Strużanowscy

Nie strach, a miłość!

Nie strach, a miłość!

Wielki Post – czterdzieści dni szansy (cz. 1)

 

NIE BĘDĘ: jeść słodyczy, oglądać telewizji, słuchać muzyki rozrywkowej, czytać gazet, surfować całymi wieczorami po Internecie; nie będę pić kawy i alkoholu; nie będę chodzić do kina ani na mecze ukochanej drużyny; nie będę opowiadać dowcipów, nie będę czytać kryminałów, nie będę tańczyć, malować paznokci. Nie będę… Nie będę… Nie będę…

 

BĘDĘ: więcej się modlić, chodzić na Mszę Świętą, Drogę krzyżową (może nawet pójdę na ekstremalną) i Gorzkie żale; będę codziennie czytać Pismo Święte i pobożne lektury; będę pościć o chlebie i wodzie w wybrane dni tygodnia; będę poważny, skupiony w sobie, zamyślony. Będę… Będę… Będę…

 

Idealny przepis na dobre przeżycie Wielkiego Postu? Niekoniecznie. Dlaczego? Bo to wszystko okaże się funta kłaków warte, jeśli…

* nadal będę żyć w nieprzyjaźni z sąsiadem

* dalej będę kisić w sercu wieloletni żal do rodzeństwa o nierówny podział majątku po rodzicach

* będę nieczułym mężem, kłótliwą żoną, ojcem jak zwykle tak zapracowanym, że niemającym pięciu minut na zabawę z dziećmi, matką uciekającą od poważnej rozmowy z dorastającą córką, bratem traktującym młodszą siostrę jak istotę niższego gatunku

* będę „trudnym” kolegą w pracy, bezlitosnym przełożonym stosującym mobbing, leniwym podwładnym kombinującym, jak się nie napracować, a dobrze zarobić, kierowcą nagminnie przekraczającym przepisy ruchu drogowego, nieżyczliwym nauczycielem, studentem przypominającym sobie o swoich obowiązkach na tydzień przed sesją, uczniem wiecznie nieprzygotowanym do lekcji, urzędasem traktującym z góry petentów, smutasem bez ikry, wigoru, chęci do życia… Jeśli… Jeśli… Jeśli…

 

Co zatem zrobić (a czego nie), aby za 40 dni nie okazało się, że pozostawiam za plecami kolejny zmarnowany Wielki Post?

 

Znaleźć czas dla Boga

Po pierwsze, muszę się zatrzymać. Zwolnić szalone tempo życia, znaleźć czas na skonfrontowanie się z prostymi, fundamentalnymi pytaniami. Kim jest dla mnie Pan Bóg? Jaki Jego obraz noszę w sercu? Surowego Sędziego czyhającego na każdy mój błąd? Wielkiego Nieobecnego przyglądającego się obojętnie z oddali, jak borykam się ze swoim losem? Jeśli tak Go postrzegam, jeżeli mam do Niego dystans, jeśli Mu nie dowierzam, to daleko mi do miana chrześcijanina!

 

Modlitwa – rozmowa dwóch osób

A zatem potrzebuję modlitwy, podczas której odkryję prawdziwego Boga, czyli Ojca. Ojca zatroskanego o mój los na każdym wirażu mego życia. Kochającego mnie bezwarunkowo – również wtedy, kiedy po uszy tkwię w bagnie grzechów. Zawsze gotowego mi przebaczyć. Niezmiennie czekającego, aż przyjdę do Niego. Tak szalonego z miłości do mnie, że oddającego za mnie życie.

Potrzebuję modlitwy, która nie będzie wyliczanką moich żądań, życzeń, skarg i zażaleń, lecz wsłuchiwaniem się w to, co On ma mi do powiedzenia, poszukiwaniem Jego woli, uzgadnianiem z Nim swoich planów i pomysłów na życie.

Potrzebuję modlitwy, która nie będzie bezmyślnym recytowaniem formułek, lecz spotkaniem z Bogiem żywym, z Bogiem-Osobą. Potrzebuję modlitwy, która bardziej niż mówieniem będzie słuchaniem tego, co On ma mi do powiedzenia.

 

Od niewolnika do syna

Owocem takiej modlitwy będzie nowa jakość naszej wzajemnej Bosko-ludzkiej relacji. Przestanę się zachowywać jak niewolnik kombinujący bez przerwy, jak oszukać swego pana. Przyjmę postawę syna: zacznę unikać grzechu i czynić dobro z miłości do Niego, a nie ze strachu; z pragnienia pozostawania blisko Niego, a nie z obawy przed karą, gdy zostanę przyłapany. Nie będę się bał Boga, lecz Go kochał. Pójdę na Mszę Świętą, Drogę krzyżową czy Gorzkie żale nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że CHCĘ, bo tam Go spotkam.

 

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK