„Obrzydliwe" bogactwo
Z ubóstwa nie trzeba się tłumaczyć – chyba tylko wówczas, gdy jest skutkiem lenistwa. Z bogactwa trzeba tłumaczyć się podwójnie, a nawet potrójnie: jak je zdobyłeś (uczciwie czy niemoralnie), jak nim zarządzasz (z korzyścią dla świata czy wyłącznie dla siebie) i czy dzielisz się z ubogimi?
Trudno się niekiedy poruszać w gąszczu różnych teorii i świadectw. Św. Franciszek wzbraniał się przed wzięciem pieniędzy do ręki, ale święci królowie musieli zarządzać całymi imperiami. Umiejętność pomnażania i wydawania pieniędzy może być takim samym talentem jak sztuka malowania obrazów czy pisania powieści. W każdym przypadku z powyższych pojawia się pytanie o sens i etykę naszych czynności. „Nic bardziej obrzydliwego niż bogactwo bez cnót” – mawiał francuski pisarz Antoine de Rivarol, szydzący z egoistycznych salonów przed- i porewolucyjnego Paryża. I pewnie nie tylko bogactwo.
Zapraszamy w tym numerze do lektury naszych stałych działów, które – jak wiemy z Państwa wypowiedzi – cieszą się coraz większym zainteresowaniem. W sposób bardziej obszerny natomiast podejmujemy temat roli chrześcijanina w światowych obiegu pieniądza. Zastanówmy się wspólnie, jaki udział przeznaczył Bóg w nim dla nas, chrześcijan.