A teraz patrz jak jestem wspaniały
Odkryć własną pasję to nie lada sztuka. Niektórzy zbierają znaczki, kolekcjonują pudełka po zapałkach lub układają puzzle. Lubimy robić coś, co daje nam satysfakcję, a tym bardziej jeśli możemy się tym podzielić z innymi. Ale mieć wspólną pasję rodzinną to dopiero coś! Poznajcie rodzinę, której pasją jest muzyka.
Bawimy się muzyką
Przyjechali z Olsztyna na Festiwal Pasji Rodzinnych w Strzegowie zorganizowany przez Aldonę i Artura Wiśniewskich z Fundacji Tak dla Rodziny i zespołu „Moja Rodzina”. Mieli po raz pierwszy wystąpić na festiwalu i zaśpiewać kilka piosenek. Troszkę się stresowali, bo to był ich pierwszy taki występ, i do tego nie wiedzieli, jak tę próbę przejdzie ich najmłodszy synek. Sterniccy mają czwórkę dzieci: Klarę (15 l.), Cecylię (12 l.) oraz Leona (7 l.) i Feliksa (4 l.). Wszyscy bez wyjątku kochają muzykę. Wszyscy śpiewają i grają na instrumentach. Magdalena i Maciej są muzykami, ukończyli akademię muzyczną w Krakowie. Maciej jest zastępcą dyrektora Warmińsko-Mazurskiej Filharmonii im. Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie, gra na organach. Jego żona Magdalena gra na skrzypcach, najstarsza córka na fortepianie i gitarze, młodsza na fortepianie i ukulele, a siedmioletni Leon rozpoczyna naukę gry na fortepianie. Magdalena i Maciej już na studiach śpiewali wspólnie w kwartecie wokalnym, a gdy rodziły im się kolejne dzieci, było dla nich oczywiste, że będą razem śpiewać. Jak przyznaje Magdalena, ich wspólna pasja trwa już 15 lat. Śpiewają kolędy, piosenki patriotyczne i harcerskie, różne kanony czy też codzienne modlitwy. „Śpiewamy zawsze, kiedy jedziemy samochodem” – dodaje siedmioletni Leon. Jednogłośnie przyznają, że po prostu bawią się muzyką. Śpiewają też własne piosenki i wysyłają „śpiewane życzenia” do rodziny. „Śpiewanie bardzo nas jednoczy, a tak spędzone chwile są bezcenne” – dodaje najstarsza córka Klara. Magdalena podkreśla, że wspólne śpiewanie często pomaga im rozładować napięcia, które czasem powstają w rodzinie. Liczą na to, że mały Feluś, który ma zespół Downa, dzięki śpiewaniu będzie się rozwijał i że to też będzie jego pasja.
Szczęśliwy Feliks
Rodzinę Sternickich mogliśmy usłyszeć i zobaczyć już wcześniej, poza festiwalem. W marcu ubiegłego roku nagrali i zamieścili filmik w mediach społecznościowych w przeddzień światowego dnia Zespołu Downa, który podbił serca internautów. „Tutu, tudutu” nucił każdy, kto tylko usłyszał tę piosenkę. A wszystko dzięki Feliksowi, najmłodszemu dziecku.
Przyznają, że czteroletni synek to ich prawdziwe szczęście. „Feliks” znaczy przecież „szczęśliwy”. „A teraz patrz, jak jestem wspaniały, a mój uśmiech poruszy skały. Podaj rękę i spójrz mi w oczy, a gdy mnie poznasz, powiesz: jakie szczęście mam” – słyszymy w piosence. W tych prostych słowach mieści się wszystko, co ich rodzina nosi w sercu. Na Festiwalu Pasji Rodzinnych w Strzegowie oprócz piosenki o Felku rodzina premierowo wykonała jeszcze inny utwór. Tuż przed obchodami 101. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę postanowili rodzinnie zaśpiewać pieśń „Maszerują strzelcy”. Najmłodszy Felek mocno angażował się w występ, interesowały go instrumenty na scenie, które zostały po występie zespołu „Moja Rodzina”. Jednak mimo tak wielu atrakcji najlepiej czuł się w ramionach taty. Nagrodzeni owacjami rodzice i ich dzieci odetchnęli z ulgą. Niepotrzebnie martwili się o swój debiut na scenie.
Diagnoza z komputera
Są radosną rodziną i wydaje się, że ich życie jest pełne spokoju. Jednak nie zawsze tak było… O tym, że ich syn urodzi się z zespołem Downa, Sterniccy dowiedzieli się w 12. tygodniu ciąży. Lekarz nie potrafił przekazać im informacji, że jest jakiś problem. Z odwróconego w ich kierunku monitora odczytali, że dziecko najprawdopodobniej będzie mieć zespół Downa. Usłyszeli, że zgodnie z ustawą mają czas do 20. tygodnia, aby po potwierdzeniu diagnozy dokonać aborcji. Zostali z tym problemem sami. Nie było żadnych psychologów ani wsparcia. Było trudno. „Miałam wsparcie w moim mężu. Pocieszał mnie, mimo, że tak jak mi, kapały mu łzy bezradności” – opowiada Magdalena. „Powiedzieliśmy o wszystkim naszym dzieciom, ale zapewniliśmy je, że kochamy naszego dzidziusia i nawet jeżeli będzie inny, chory będziemy go kochać! – dodaje. „Dzisiaj możemy powiedzieć, że mieliśmy czas, żeby się na to przygotować. Przemodliliśmy nasz strach. Zastanawialiśmy się, dlaczego świat nie chce przyjąć i kochać niepełnosprawnych dzieci” – mówi Magdalena. Po urodzeniu Felusia powstała piosenka dla Felka, bo jak opowiadają Sterniccy, mieli potrzebę pokazania, że każdy człowiek jest wspaniały i każdy może mieć w sobie jakiś skarb, może drugiemu człowiekowi coś dać.
Sterniccy nie wstydzą się zabierać Felka wszędzie ze sobą, chętnie o nim opowiadają i przyznają, że to dziecko zmieniło całą ich rodzinę. „Nasz Feluś ma teraz cztery latka, ale rozwija się dużo wolniej.” – mówi Magdalena. „Jest bardzo ruchliwy i ciekawy świata. Nie mówi jeszcze tak jak dzieci w jego wieku, ale ciężko pracuje od urodzenia nad tym, aby dogonić rówieśników” – dodaje. Jak każda Mama z przejęciem opowiada o pierwszych słowach, które niedawno Felek zaczął wypowiadać. „Feluś ma nawet sposób, żeby nas rozweselić, mówi wtedy «Biki-Łiki»” – uśmiecha się Magdalena. Każde dziecko jest darem i ma do spełnienia jakieś zadanie. Magdalena opowiada innym rodzicom o swoim doświadczeniu i o tym jak wiele mogą zrobić dla swego dziecka. Feliks przez całe życie będzie potrzebował pomocy. Teraz jeździ na specjalistyczne turnusy rehabilitacyjne, korzysta z pomocy logopedów i fizjoterapeutów. Wszystko po to, aby w przyszłości mógł być samodzielny i odkryć własną pasję. Kto wie, może też będzie to muzyka?
Możesz wesprzeć Feliksa i pomóc mu być samodzielnym, wpłacając na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”. Szczegóły na: www.dzieciom.pl/32289