Temat numeru
nr 12 (198) grudzień 2023

Macierzyństwo jest nie tylko piękne. To najbardziej fascynująca przygoda życia. Choć współczesna kultura stara się jak najbardziej nam je obrzydzić, nazywając je na przykład nieodpłatną, wykańczającą pracą czy byciem niewolnikiem patriarchatu, nie dajmy sobie tego doświadczenia zepsuć.

Bogna Białecka

Żywe katedry

Zacznę od truizmu: żyjemy w poplątanych czasach. Mainstreamowe media przekonują, że najszczęśliwszymi osobami na świecie są nie tylko kobiety bezdzietne, ale i samotne. Cytat, który jeszcze kilka lat temu nie wzbudzał negatywnych emocji: „Kobieta jest szczęśliwa, kiedy ma dwa imiona: «Kochanie» i «Mama»”, dziś wywołuje falę hejtu. I w tych okolicznościach zostałam postawiona przed zadaniem udowodnienia rzeczy jeszcze niedawno oczywistej – że macierzyństwo jest piękne.

Problem polega na tym, że bezdzietność jest wygodna. Kobieta ma czas na rozwijanie zainteresowań, zrobienie paznokci i fryzury. Ewentualną potrzebę czułości zaspokaja, bawiąc się pieskiem, którego wystarczy karmić i wyprowadzać na spacerki, by swoją „mamusię” obdarzał radosnym szczekaniem. Do tego bezstresowe wakacje w tropikach. Właśnie dlatego nie chcę rozmawiać o macierzyństwie z poziomu chwilowego, subiektywnego poczucia zadowolenia i komfortu.

 

Najwyższa forma stworzenia

Gdy szereg lat temu poznałam osobiście ks. Dariusza Oko, zadał mi pytanie: „Czy mogę spytać, ile ma pani dzieci?”. Gdy odpowiedziałam, że czwórkę, podsumował: „Bardzo to szanuję, buduje pani cztery katedry na Bożą chwałę”. Powiem szczerze, że nie myślałam o tym wcześniej w ten sposób. Jednak zdanie to do dziś jest dla mnie ogromną inspiracją. Gdy popatrzymy na macierzyństwo z tej perspektywy, staje się ono najbardziej doniosłym zadaniem życiowym. Mamy współpracują bezpośrednio z Panem Bogiem. Dzięki mamie na świecie pojawia się najwyższa forma stworzenia na ziemi – homo sapiens – a zarazem dziecko Boże i żywa świątynia Ducha Świętego. Najbardziej zaawansowany wynalazek nie dorównuje cudowi, którym jest każde dziecko. Oczywiście nie chcę pomniejszać roli ojca (tak ważnej przecież w wychowaniu), jednak tylko kobieta w ciąży na pytanie: „Co dzisiaj robiłaś?” może odpowiedzieć: „mózg i serce” lub: „ręce i nogi”. To bicie serca matki staje się dla dziecka pierwszą kołysanką i muzyką dającą poczucie bezpieczeństwa. Nic nie równa się więzi emocjonalnej, która buduje się między mamą a rozwijającym się w jej łonie dzidziusiem. Co ciekawe, intuicję tę potwierdzają badania naukowe o rozwoju prenatalnym i tworzącej się wtedy więzi (to zresztą powód, dla którego surogacja jest barbarzyństwem i powinna być prawnie zakazana).

Będąc mamą, współpracujesz bezpośrednio z Panem Bogiem i budujesz żywą katedrę na Bożą chwałę. Cóż może być bardziej doniosłego?

 

Przyjemności i wyrzeczenia

Jedną z pułapek życia opartego na hedonizmie, czyli poszukiwaniu przyjemności i unikania cierpienia, jest zjawisko habituacji. Jakiekolwiek doświadczenia, nawet bardzo przyjemne, z czasem przestają nas cieszyć. Można tego doświadczyć już przy dłuższym pobycie w fantastycznym kurorcie wakacyjnym. Po kilku dniach opada fascynacja bogatym bufetem i basenem tuż pod oknem, a zaczynają męczyć moskity, upał i wieczorny hałas. Życie oparte na poszukiwaniu komfortu oznacza albo pogodzenie się z nudą rutyny, albo nieustanne dążenie do nowych wrażeń. Co gorsza, hedonistę z czasem dopada ahedonia, czyli niezdolność cieszenia się z przyjemnych doświadczeń, chyba że regularnie będzie sobie aplikował porcje ascezy i wyrzeczeń. Dokładnie mechanizm ten opisuje psychiatra Anna Lembke w książce „Niewolnicy dopaminy”.

Macierzyństwo daje idealną proporcję doświadczeń trudnych i przyjemnych. Widok dziecka baraszkującego z kotem, śmiejącego się radośnie z wygłupów rodzeństwa, duma z pochwały, wzruszające kartki z uroczym głowonogiem i podpisem: „Mama jest najpiekniesza” przynoszą radość. Jest ona jednak zbalansowana doświadczeniami trudnymi. Choroba, marudzenie, płacz też są nam potrzebne właśnie po to, by móc jeszcze bardziej doceniać doświadczenia dobre i prawdziwie się nimi cieszyć.

Oczywiście bywają momenty, gdy w macierzyństwie te proporcje między doświadczeniami dobrymi a trudnymi są zaburzone, ale tu wkracza rola sieci społecznych, w których się znajdujemy. Mamy też potrzebują wsparcia, takiego zorganizowania czasu i opieki nad dziećmi, by mogły prawdziwie odpocząć i doświadczyć pocieszenia w zmartwieniach.

 

Udział w fascynującym eksperymencie

Wiem, że nie każdy będzie patrzył na macierzyństwo w ten sposób, ale obserwowanie rozwoju dzieci jest naprawdę niesamowite. Warto zadbać o podstawy, to znaczy zapoznać się z psychologią rozwojową, by wiedzieć, jakie zachowania i doświadczenia są charakterystyczne dla danego etapu. To nie tylko pomaga przestać martwić się zachowaniami trudnymi, ale po prostu związanymi z konkretnym etapem rozwojowym, lecz cieszyć się prawdziwie z kolejnych osiągnięć.

Na początku doświadczamy dużo ekscytacji związanej z faktem robienia przez dziecko czegoś po raz pierwszy. Pierwsze słowo (w przypadku naszej najstarszej córki to nie było „mama”, a „alleluja”, co do tej pory nas bawi), pierwszy ząbek, pierwsze kroki, pierwsze zdanie, pierwszy rysunek. Potem sporo radości mogą dać kolejne osiągnięcia rozwojowe – uczenie się wierszyków, przyjaźnie, bombardowanie pytaniami. Na to nakłada się odkrycie specyficznych talentów, zainteresowań, pasji. Szczególnie ciekawe jest doświadczenie rodzin wielodzietnych, bo każde dziecko jest inne. Widzimy, jak kolejne dziecko przechodzi przez znany nam już etap rozwoju, i odkrywamy indywidualne różnice.

Jeżeli damy sobie czas na obserwacje, można to porównać do codziennego czytania żywej książki z wyjątkową, fascynującą fabułą i nieznanym zakończeniem. Do tego codziennie musimy doskonalić swoje umiejętności i poszerzać zakres kompetencji, by sprostać zadaniom związanym z wychowaniem dziecka. Niewiele innych doświadczeń życiowych daje aż takie możliwości rozwoju.

Tu znów nutka osobista. Spowiednik czasem mi przypomina: „Dziękuj Bogu za męża i dzieci. Gdyby nie oni, żyłabyś w fałszywym przekonaniu, że jesteś idealna”. Rzeczywiście, nic tak nie rozwija kompetencji społecznych, empatii i zdolności rozwiązywania konfliktów jak bycie mamą.

Macierzyństwo jest nie tylko piękne. To najbardziej fascynująca przygoda życia. Choć współczesna kultura stara się jak najbardziej nam je obrzydzić, nazywając je na przykład nieodpłatną, wykańczającą pracą czy byciem niewolnikiem patriarchatu, nie dajmy sobie tego doświadczenia zepsuć. Psy szczekają, a karawana jedzie dalej…

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK