Wywiady
nr 11 (161) listopad 2020

Nawet pójście na cmentarz, napisanie listu do tej osoby, wypowiedzenie krzywdy i bólu może być dla nas bardzo leczące. Trzeba mieć nadzieję, że ten ktoś pragnie nam to wynagrodzić przez swoją pokutę i modlitwę w czyśćcu, a my uwalniamy nasze serce - mówi o tych, którzy odeszli, a z którymi nie zdążyliśmy się pożegnać s. Anna Maria Pudełko AP.

Sylwia Środa

Zawsze mamy możliwość przebaczenia

„My, chrześcijanie, ufamy, że pomimo błędów i grzechów osoby, które nas krzywdziły, trwają w Bogu. Nawet jeśli są w czyśćcu, już widzą historię swojego życia Jego oczami” – mówi s. Anna Maria Pudełko AP.
 

Psalm 8 to jeden z moich ulubionych psalmów. Psalmista pyta Boga: „Kim jest człowiek, że o nim pamiętasz? Kim syn człowieczy, że troszczysz się o niego?”. Pamięć Stwórcy to nasze istnienie.

s. Anna Maria Pudełko AP: Tak, Bóg jest nie tylko tym, który wie, że gdzieś istniejemy, ale każdego z nas zna po imieniu i otacza niesamowitą troską. To bardzo pocieszające. Dlaczego? Chyba największym dramatem człowieka jest myśl, że nikt o nim nie pamięta, że wszyscy go opuścili, że dla nikogo nie jest ważny. I gdyby tak się stało, warto sobie przypomnieć, że każdy z nas jest radykalnie przyjęty, wybrany, ukochany, zapamiętany w pamięci serca Boga. Niesamowite jest też to, że ta pamięć pełna miłosierdzia jest też niepamięcią Boga, bo Bóg przebacza nam grzechy, nie wypomina nam ich w nieskończoność. Za każdym razem, kiedy oddajemy Mu to, co nas rani, grzechy, które popełniamy, Bóg wymazuje je z pamięci swojego serca. One już nie istnieją. Doświadczamy więc nie tylko tej błogosławionej pamięci, ale też niepamięci, czyli zbawienia. Te dwa aspekty są dla nas bardzo istotne.

 

Tylko trudno przenieść je na nasze ludzkie relacje. My tak łatwo nie zapominamy, nie wybaczamy.

Pamięć z jednej strony buduje dobre, ciepłe, zażyłe relacje. Jest nam niesamowicie miło – szczególnie nam, kobietom – kiedy ktoś pamięta o naszych urodzinach, imieninach, rocznicach. Zresztą my, kobiety, same lubimy pamiętać, przypominamy, kochamy świętować. To niezwykle istotne, by pokazać innym, jak bardzo ważni są w naszym życiu. Z drugiej strony nasza pamięć może być obarczona rzeczami trudnymi – pamięć krzywdy, pamięć rozstania, pamięć jakiegoś zła, które zostało wyrządzone.

Ta pamięć bardzo mocno wiąże się z umiejętnością przebaczenia. Jednak u nas jest inaczej niż u Pana Boga, bo my, kiedy doświadczamy zła, to musimy trwać w konsekwencji. Kiedy ktoś nas zrani, my te konsekwencje możemy czuć.

 

Na przykład jeśli ktoś nadużyje naszego zaufania.

Tak, trudniej będzie nam zaufać innym i będziemy musieli się z tym zmierzyć. Będziemy potrzebowali więcej czasu, by po raz kolejny zaufać. Nie znaczy to jednak, że nie mamy możliwości przebaczenia. Przebaczyć to znaczy nie wypominać drugiemu, nie mieć tej pamięci raniącej, ale nie zacierać. Bo z trudnego doświadczenia można wyciągnąć coś dla siebie, jakieś dobro, nową umiejętność.

 

Nie każdego stać na przebaczenie. Bywa, że ta osoba, która nas skrzywdziła, a której chcielibyśmy spojrzeć w oczy, wyjechała albo już nie żyje, a ta zła pamięć i brak przebaczenia niszczą.

Bywa, że są bardziej dewastacyjne niż zranienie czy krzywda. Niemniej jednak dla nas, jako osób wierzących, jest nadzieja. Dlaczego? Nawet jeśli ta osoba wyjechała albo przeszła do wieczności, to przebaczenie jest jednostronne. Do pojednania są potrzebne dwie osoby. Oczywiście lepiej jest, jeśli osoba, która nas skrzywdziła, poprosi o przebaczenie. Ale jest ono możliwe bez tej prośby. I potrzebne, żeby uwolnić się od pielęgnowania nienawiści w sercu, która nas wyniszcza.

 

Ale jak wybaczyć tym, których już nie ma wśród nas?

My, chrześcijanie, ufamy, że pomimo błędów i grzechów osoby, które nas skrzywdziły, trwają w Bogu. Nawet jeśli są w czyśćcu, już widzą historię swojego życia Jego oczami. I jeśli nas krzywdziły nieświadomie czy nie do końca świadomie, to teraz patrzą na te wydarzenia z perspektywy Boga. Mają świadomość tego, jak bardzo nas zraniły, bo są oświecone Bożą mądrością i miłością. Dlatego możemy im nasz ból wypowiedzieć właśnie po to, żeby go uwolnić, mając nadzieję, że ta osoba wie, co przeżywamy. Wtedy łatwiej to wszystko przyjąć.

 

Również dlatego, że nie ma reakcji tej drugiej strony.

Tak, bo czasami, jeśli się z kimś zobaczymy, ten ktoś może negować wyrządzoną nam krzywdę, umniejszać ją, szukać usprawiedliwień. Natomiast jeśli ta osoba spotkała się już z prawdą o sobie w Bogu, widzi to lepiej niż my. Nawet pójście na cmentarz, napisanie listu do tej osoby, wypowiedzenie krzywdy i bólu może być dla nas bardzo leczące. Trzeba mieć nadzieję, że ten ktoś pragnie nam to wynagrodzić przez swoją pokutę i modlitwę w czyśćcu, a my uwalniamy nasze serce.

I to, co potem jest niesamowite: jeśli Pan pozwoli, to w niebie będziemy razem. Najpiękniejszym tego  przykładem jest historia św. Pawła i św. Szczepana. Szczepan zginął przez Pawła, który zgadzał się na jego ukamienowanie. Szczepan mu przebaczył, co było niesamowitym doświadczeniem dla Pawła, który zaczął się zastanawiać, kim są ci chrześcijanie, skoro potrafią przebaczać prześladowcom. A dzisiaj obaj są po drugiej stronie i obu przyzywamy jako naszych wstawienników u Boga. Czyli przebaczenie i pojednanie są możliwe nawet wobec tak wielkich krzywd jak odebranie komuś życia.

 

Jaka jest rola pamięci dziś, ale w tym szerszym znaczeniu? Bo wielu przekonuje, że nie warto pamiętać złych rzeczy, wojen, prześladowań, że to nie buduje, a rozdrapuje stare rany.

Pamięć jest bardzo ważna, bo przekazuje doświadczenia osobiste, ale też doświadczenie wspólnoty ludzkiej. Przez pamięć dzielimy się życiową mądrością. Dziś może trochę mniej tego doświadczamy, lecz dawniej było tak, że to dziadkowie opowiadali swoim wnukom historię rodu, narodu, miejscowości. Pielęgnowało się ducha wiary, przynależności i patriotyzmu, ale też tę życiową mądrość. Dzisiaj już coraz mniej pytamy i słuchamy, bo mamy książki, gazety, Internet. Bardzo jednak na tym tracimy. Człowiek, który żyje bez korzeni, bez świadomości swojej przeszłości, staje się bardzo zależny. Wszystko można mu wmówić. To nie pomaga w budowaniu głębokiej i autonomicznej tożsamości. Takie zamazywanie przeszłości czy mówienie: „Nie, my tego nie potrzebujemy” powoduje, że tracimy bardzo istotne wartości.

Poza tym spotkanie z drugim człowiekiem nie tylko poszerza naszą wiedzę, ale angażuje nasze emocje, wolę. A to też proces wychowawczy i edukacyjny, który o wiele głębiej zapisuje się w naszej pamięci.

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK