Wywiady
nr 2 (116) luty 2017

Gdybym nie była w Kościele, nie należała do wspólnoty i na co dzień nie czytała Słowa Bożego, to byłoby mi bardzo ciężko żyć.

Natalia Rakoczy

Uwielbiam się śmiać

Z Jadwigą Basińską, aktorką kabaretu Mumio, o lekarstwie na smutek i o Bogu, który chce dla nas radości, rozmawia Natalia Rakoczy.

 

Jako aktorka grająca także w komediach wiesz, co to znaczy doprowadzić ludzi do śmiechu aż do łez… A podobno śmiech to wspaniałe lekarstwo. Niestety, jako społeczeństwo mało się śmiejemy, a spotykając sąsiada, rzadko bywamy obdarzeni przez niego uśmiechem. O wiele częściej słyszymy westchnienie: „Stara bieda”.

Jadwiga Basińska: Myślę, że bardzo często łatwo przełamać ten nawyk. Czasami wystarczy, że coś się powie, chociażby tak błahego jak: „O, jaka ładna pogoda”. I to już powoduje, że ta druga osoba się uśmiechnie. W jednej z książek Małgorzaty Musierowicz został opisany „Eksperymentalny Sygnał Dobra”, który polegał właśnie na tym, że młodzi ludzie chodzili po mieście i uśmiechali się do innych. Podoba mi się ten pomysł. Kiedy zdarza mi się podróżować pociągiem, faktycznie pasażerowie wyglądają na poważnych, bo w większości podróżują w jakichś biznesowych sprawach, czasem zasępionych, niezadowolonych. Wielokrotnie to tylko wrażenie. Wystarczy jednak, że ktoś o coś zapyta, zagadnie… i już rozluźnia się atmosfera.

 

Niekiedy jest to poza, z drugiej strony naukowcy alarmują, że wskaźnik depresji ciągle rośnie…

Myślę, że jest to sprawa przede wszystkim duchowa. Gdybym nie była w Kościele, nie należała do wspólnoty i na co dzień nie czytała Słowa Bożego, to byłoby mi bardzo ciężko żyć. Bo świat oferuje nam wiele. Mówi: „Jak będziesz mieć to czy tamto, to będziesz szczęśliwy”. I chociaż niejednokrotnie są to rzeczy, które same w sobie nie są złe i dobrze je mieć, jednak nie nasycają one serca człowieka. I pojawia się pytanie: „Gdzie w takim razie jest szczęście?”. Mówimy naszym dzieciom: „Ucz się, ucz, a będziesz miał pieniądze, będziesz kimś, osiągniesz sukces”. Jeżeli taki jest nasz przekaz, to co wtedy, gdy w życiu pojawi się krzyż, coś nie pójdzie po naszej myśli? I taki na przykład chłopak, któremu rodzice dawali właśnie tylko taki przekaz: „Ucz się, a później studiuj, to będziesz miał pracę i pieniądze”, kiedy kończy studia i ciężko choruje, krzyczy ojcu w rozpaczy: „Oszukaliście mnie!!!!”. No właśnie… Tak się dzieje, kiedy my mówimy, że szczęście jest w dobrej pracy czy w superwakacjach… Jeżeli ta radość nie jest głębsza, to te wszystkie rzeczy nic nie dadzą. Moje serce będzie nadal przygnębione i smutne. Oczywiście to nie oznacza, że źle mieć dobrą pracę itp. Mam nadzieję, że czytelnicy wiedzą, co mam na myśli.

 

Miałaś wszystko – dom, wspaniałą pracę, cudowną rodzinę. Powinnaś być jedną z najszczęśliwszych osób… A jednak wspominasz w jednym z wywiadów, że czułaś wtedy ogromną pustkę. Jak to możliwe?

Ja zawsze chodziłam do kościoła, byłam poprawna katoliczką, jednak nie rozumiałam głębi wiary. Nie wiedziałam, że jest tyle wspólnot w kościele, że każdy może znaleźć swoje miejsce. Rzeczywiście marzyłam, aby dostać się do szkoły teatralnej, jednak to mi się nie udało. Kiedy poznałam Darka, a później Jacka, i założyliśmy Mumio, zaczęły się spełniać moje marzenia. Nagle wygrywaliśmy różne festiwale i zostałam aktorką, o czym zawsze marzyłam. Potem pojawiły się propozycje reklam, a wiadomo, że to pociąga za sobą duże pieniądze. A jednak nie rekompensowało mi to tego, że jeżeli pokłóciłam się z moim mężem, to mnie to bolało, że powielałam schematy, których nie chciałabym powielić, że parafrazując św. Pawła: chciałam dobrze, a wychodziło źle. I pojawiło się pytanie: „Dlaczego?”. Na zewnątrz wszystko wyglądało pięknie, ale my z mężem czuliśmy w środku coraz większą pustkę. A pragnęliśmy żyć pełnią życia. Wtedy ni stąd, ni zowąd napisał do nas Robert Friedrich. Potem Dariusz Malejonek przyszedł do nas na występ i zaproponował nam wspólny wyjazd nad morze. Na tych wakacjach zobaczyliśmy małżeństwo, które razem się modli. To był dla nas inny świat. I oni polecili nam spowiednika, o. Augustyna Pelanowskiego, a on z kolei skierował nas do wspólnoty neokatechumenalnej. Więc Bóg nas prowadził krok po kroku.

 

Bóg jest Źródłem radości, a więc jak to się dzieje, że ci, którzy są najbliżej Niego, praktykujący katolicy, usychają z pragnienia, chodzą smutni i przygnębieni? A przecież Pismo Święte wprost nakazuje: „Zawsze się radujcie (…), taka jest bowiem wola Boża (…) względem was” (1 Tes 5, 16-18). Dlaczego więc nie jesteśmy radośni?

Myślę, że nie jesteśmy jeszcze nawróceni, ponieważ nawrócony chrześcijanin w pełni raduje się ze wszystkiego. A my jesteśmy dopiero na drodze do nawrócenia. Ja też, niestety, wielokrotnie  jestem smutna, czasami brakuje mi wiary. I myślę, że popadam w taki stan, gdy za bardzo wierzę we własne siły. Kiedy wiele rzeczy mi nie wychodzi, to się załamuję. A myślę, że wielokrotnie Bóg to dopuszcza, aby mi pokazać, jak jestem słaba i że Go potrzebuję. Bo kiedy jestem wyspana, wszystko idzie dobrze, dzieci są grzeczne, to wtedy wydaje mi się, że o własnych siłach mogę góry przenosić. A w momentach słabości doświadczam tego, że to, co mam, nie jest moją zasługa, ale Jego darem.

 

Nam, jako chrześcijanom, często wydaje się, że Pan Bóg oczekuje od nas pokuty, umartwienia, ale zapominamy o tym, że On chce, abyśmy zawsze się radowali! Nie czasami, nie wtedy, kiedy wszystko idzie po naszej myśli, ale zawsze…

My wielokrotnie możemy to nawet wiedzieć, ale na siłę nie da się wygenerować radości. Ja doświadczyłam tego szczęścia płynącego ze świadomości, że Bóg mnie kocha. Kiedy jest bardzo źle, czasami nawet nie potrafię się modlić, tylko wyrywa mi się westchnienie: „Panie Jezu, pomóż!”. Bóg działa przez bliskie osoby – wiele razy z takich stanów wyprowadzały mnie dzieci. Czasami, jak jest źle, czytam Pismo Święte. Innym razem Bóg wysyła jakąś osobę, np. mojego męża, by głosił mi Dobrą Nowinę, pocieszenie, kerygmat o bezwarunkowej i bezgranicznej miłości Boga do mnie. Jestem wtedy pocieszona, podniesiona :)

 

Czym więc dla Pani jest chrześcijańska radość? Z jednej strony mamy być zawsze radości, a z drugiej doświadczamy bólu i cierpienia… Jak to pogodzić?

Niekoniecznie jest to radość, która jest równoznaczna z euforią. Doskonałym przykładem był Jan Paweł II. Miał on taki wewnętrzny pokój, chociaż też doświadczał licznych cierpień. A Matka Teresa, która przeżywała ciemną noc, a jednak była uosobieniem radości i pokoju? Radość chrześcijańska polega na tym, że nieważne, czy idę po wodzie, czy tonę, ale zawsze mój wzrok jest utkwiony w Jezusa. I mam broń, którą mogę walczyć przeciwko demonowi i wszystkim pokusom. Tą bronią są modlitwa i czytanie Pisma Świętego z zawołaniem: „Panie Jezu, ratuj!”. Czasami jesteśmy smutni, bo w życiu dotyka nas wiele rzeczy, jednak ważne, aby zawsze mieć tę świadomość, że jest Bóg. 

 

A z drugiej strony my, jako chrześcijanie, możemy także tak zwyczajnie, po ludzku cieszyć się dobrą imprezą karnawałową i smacznym ciastkiem na przyjęciu?

Oczywiście!!! Uwielbiam się śmiać. Jestem Bogu bardzo wdzięczna za to, że razem z mężem mamy poczucie humoru i że nasze spektakle są śmieszne i dają ludziom radość. Ostatnio z dziećmi bawiliśmy się w ten sposób, że wymyślaliśmy różne dyscypliny sportu i potem je odgrywaliśmy. To było bardzo zabawne! To z pewnością była chrześcijańska radość! (śmiech)

 

Myślę, że Pan Bóg także je ma…

Skoro jesteśmy Jego dziećmi, to nie może być inaczej.

Jadwiga Basińska i Mumio

Jest magistrem ekonomii i aktorką znaną z serii skeczów reklamowych prezentowanych w telewizji. Ze swoim przyszłym mężem Darkiem Basińskim, który z wykształcenia jest romanistą, poznała się podczas castingu. On opiniował, kogo przyjąć do zespołu w katowickim Teatrze GuGalander, ona miała 21 lat. Gdyby nie Jacek Borusiński, trzeci członek późniejszego Mumio, nie weszłaby do zespołu i nie byliby dzisiaj małżeństwem. Jadwiga i Dariusz Basińscy są małżeństwem od 16 lat, mają czworo dzieci i mieszkają w Tychach.

Jadwiga, Darek i Jacek są współtwórcami Mumio, grupy teatralnej założonej w 1995 r. w Katowicach, która w swoim repertuarze prezentuje humor absurdalny połączony z autoironią.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK