Wywiady
nr 12 (78) GRUDZIEŃ 2013

Ks. abp Henryk Hoser, lekarz, pallotyn, święcenia kapłańskie otrzymał w 1974 roku. Od 1975 do 1996 roku pracował jako misjonarz w Rwandzie. Sakrę biskupią przyjął w 2005 roku. W 2008 roku Benedykt XVI mianował go Biskupem Warszawsko-Praskim. 

Marta Dzbeńska-Karpińska

Tata zginął w Powstaniu

Dom rodzinny i dzieciństwo to dla Księdza przede wszystkim…

abp HENRYK HOSER Urodziłem się w czasie okupacji w 1942 roku. Moja mama była dwa razy w łapance w Warszawie. Wydostała się tylko dlatego, że miała nazwisko niezbyt polsko brzmiące i świetnie znała niemiecki. Tata i dziadek zginęli w Powstaniu Warszawskim w czasie rzezi Woli 5 sierpnia 1944 roku. Po wojnie zostaliśmy wypędzeni, wraz z mamą i siostrą i tułaliśmy się po kraju. Po krótkim pobycie w Krakowie czasy przedszkolne przeżyliśmy z moją siostrą Julią w Śremie w domu babci Marty Zabłońskiej.  

Później przez 10 lat mieszkałem pod Warszawą w niewielkim majątku mojego stryja i ciotek – Żbikowie pod Warszawą. To było najbardziej zapamiętane i kształtujące dzieciństwo. Wyposażenie domu i jego zwyczaje trwały niezmienione od lat 90-tych XIX wieku. Bardzo godnie i uroczyście obchodzono Święta Wielkanocne i Boże Narodzenie. Choinka w Żbikowie miała piękne przedwojenne ozdoby – pamiętam to dobrze. Stryj miał siedmioro dzieci i tworzyliśmy dużą grupę krewnych mojego pokolenia.

 

Czy psociliście?

abp HENRYK HOSER Ano oczywiście. Przede wszystkim byliśmy ciągle na zewnątrz domu. Naszą specjalnością były podchody, chodzenie po drzewach, zabawy w Indian i pływanie w pobliskich gliniankach. Spędzaliśmy dzieciństwo na łonie natury. Do szkoły podstawowej chodziło się piechotą 2 kilometry, a później 4 kilometry do liceum.

 

A jak było w szkole? Jakie przedmioty Księdza Arcybiskupa interesowały? Czy przetrwały jakieś przyjaźnie z tamtego okresu?

abp HENRYK HOSER W szkole podstawowej miałem jeszcze przedwojennych nauczycieli. W czasach stalinizmu byli w bardzo trudnej sytuacji pedagogicznej, ale potrafili przełamać ograniczenia, chociażby przez aluzje. To samo było w liceum. Nasza nauczycielka historii, pani Maria Anterszlak, mówiła: „Ja wam powiem, jak było, a do matury nauczycie się z podręcznika”. W szkole podstawowej znakomicie znałem geografię świata: wszystkie morza, cieśniny, zatoki, wyspy. Interesowała mnie biologia i to później wpłynęło na wybór studiów medycznych.

W szkole średniej tworzyliśmy towarzystwo koleżeńskie, które okazało się trwałym. Było odtrutką na kaganiec ideologiczny i klasowy. Taki wentyl bezpieczeństwa.

 

Czy przechodził Ksiądz Arcybiskup okres młodzieńczego buntu?

abp HENRYK HOSER Nie, buntu nie przypominam sobie. Pewne wycofanie tak. Nigdy nie miałem też kryzysu wiary, nie przestałem praktykować ani w okresie dzieciństwa, ani żadnym innym.

 

Jaka dziedzina interesowała Księdza w medycynie?

abp HENRYK HOSER Kończyłem oddział pediatryczny wydziału lekarskiego. Zostałem lekarzem ogólnym. Na misjach medycynę praktykowałem w pełnym wymiarze godzin przez przeszło 20 lat. Praktykowałem medycynę tropikalną i wszystkie specjalności w zakresie, jaki był możliwy.

 

Czy powołanie było czymś nagłym?

abp HENRYK HOSER Ja to nazywam powołaniem Pawłowym. Na ziemię nie upadłem, ale to było nagłe olśnienie którejś jesieni w centrum Warszawy. Taka myśl mi przebiegła i stała się myślą natrętnie powracającą. Walczyłem z tą perspektywą, ale później się przekonałem, że poza tą drogą nie mam innej.

 

Wydarzenie na misjach, które najbardziej zapadło Księdzu Arcybiskupowi w pamięć, to…

abp HENRYK HOSER Tragiczne śmierci misjonarzy, głównie w wypadkach drogowych. Jako przełożony misji chowałem pięciu misjonarzy. To było niezwykle dojmujące, dotyczyło przecież śmierci młodych ludzi. Później absolutnym kataklizmem było ludobójstwo w Rwandzie. Niemoc wobec chorych, którym nie mogłem pomóc.

A wspomnienia radosne?

abp HENRYK HOSER Codziennie leczyłem ludzi i wielu osobom uratowałem życie. Założyłem Rwandyjską Akcję

Rodzinną, która uczyła m.in. rozpoznawania płodności. Dzięki temu trzydziestoparoletnia kobieta po piętnastu latach małżeństwa doczekała się dziecka. Przyniosła mi je. To była wielka satysfakcja. Radość rozwoju misji i miejscowych powołań.

 

Jak Ksiądz Arcybiskup widzi zmasowany atak na rodzinę, który obserwujemy w ostatnich latach?

abp HENRYK HOSER Przede wszystkim rodzina jest bardzo słaba od wewnątrz. Dawniej miała intensywną pomoc w postaci szerokiej, wielopokoleniowej rodziny. Pomocna była opinia publiczna, która wyrywała ludzi z anonimowości i określała to, co jest powinnością, i to, co jest brakiem odpowiedzialności. Dużo większa była jedność wychowania przez rodzinę, Kościół i szkołę. Dzisiaj tego nie ma i rodzina może liczyć tylko na solidność więzi wewnętrznych. Przede wszystkim na dojrzałą formę miłości małżeńskiej. 1/3 polskich małżeństw się rozpada. To świadczy o tym, że więzy wewnętrzne są bardzo słabe i ludzie są niezdolni do przeżywania kryzysów małżeńskich. Samotność zabija małżeństwa. Zabija rodziny. Dopiero w drugiej kolejności można mówić o próbach osłabienia rodzin poprzez złą politykę, złą kulturę i wpływ środowisk toksycznych.

 

Czy przeciętna rodzina może się temu przeciwstawić?

abp HENRYK HOSER Może, ale sama jest w sytuacji bardzo trudnej, dlatego że często brak jej źródeł umocnienia. Jeżeli traci wiarę, a równolegle nie ma nabytej mądrości i ludzi dobrze jej życzących i doradzających, to jest w tragicznej sytuacji.

 

Obserwujemy renesans eugeniki w XXI wieku. Jakie Ksiądz widzi przyczyny powrotu tej pseudonauki w dobie ogromnego rozwoju wiedzy i nauki?

abp HENRYK HOSER Dzisiaj eugenika dokonuje się w okresie embrionalnym i prenatalnym. Wchodzi też poprzez eutanazję chorych dzieci i ludzi starszych. To jest bardzo groźna perspektywa, która wynika z desakralizacji życia ludzkiego. Jest ono traktowane w kategoriach jakości i efektywności. Jeżeli człowiek nie może być producentem i konsumentem, a takimi są ludzie albo bardzo młodzi, osoby niepełnosprawne (zmniejszenie liczby urodzeń jest pochodną tego problemu), albo starsi, to traci wartość. Jest to ogromne wyzwanie dla ludzkości, bo taki proces zaczęty nie ma końca. Coraz mniej liczni będą dopuszczeni do bankietu życia. Mimo formalnego zakazu w wielu szpitalach w Europie praktykuje się eutanazję dzieci. Promuje się też eutanazję ludzi starszych.

 

 

Jakie jest medyczne uzasadnienie dla coraz szerszego problemu bezpłodności?

abp HENRYK HOSER Pierwszą z przyczyn jest dużo większe przenoszenie chorób przekazywanych drogą płciową, co jest związane z wczesnym rozpoczynaniem współżycia i posiadaniem wielu partnerów. Drugą jest długotrwała antykoncepcja hormonalna oraz śródmaciczna. Trzecia to późne przystępowanie do poczęcia dziecka. To są przyczyny medyczne. Niewątpliwie znaczenie ma chemizacja środowiska, w którym żyjemy, oraz stres.

 

Dlaczego in vitro nie jest odpowiednim rozwiązaniem?

abp HENRYK HOSER Pomijając wszystkie aspekty etyczne, procent dzieci poczętych metodą in vitro jest bardzo niewielkim ułamkiem ogólnej populacji, a więc pod względem demograficznym nie ma znaczenia. Nigdy nie będzie to masowa technika. Jest to procedura droga i wymagająca ogromnego aparatu wykonawczego. Odpowiedzią medyczną na problem bezpłodności jest naprotechnologia. To bardzo rozwinięta i wyspecjalizowana medycyna klasyczna, która usuwa przeszkody w zapłodnieniu wewnątrzustrojowym in vivo.

 

Czy każdy katolik ma moralny obowiązek wspierania działań pro-life?

abp HENRYK HOSER Tak, ma. Jest odpowiedzialny za swoje i za cudze życie. Życie jest darem Bożym, którego sam jest beneficjentem. Jest wartością w perspektywie całości: życia doczesnego i życia wiecznego.

 

Czy oddolne działania pro-life (np. funpage na Facebooku) mogą mieć realny wpływ na ochronę życia ludzkiego?

abp HENRYK HOSER Oddolne inicjatywy mają większe znaczenie niż odgórne. One przemieniają społeczeństwo. Dlatego są tak ważne. Nawet te najmniejsze. To trzeba rozwijać. Ja ciągle tłumaczę: najważniejsze jest to, co się dzieje wśród ludzi na co dzień. 

 

 

SŁOWNIK

 

Mówmy „poczęcie”, a nie „zapłodnienie”

Poczęcie – moment, w którym człowiek zostaje przez Stwórcę obdarzony nieśmiertelną duszą (porównaj KKK 366).

Zapłodnienie (w biologii i medycynie) – połączenie się komórki żeńskiej i męskiej w jedną komórkę, dającą początek nowemu organizmowi. Warunkiem zapłodnienia jest zbliżenie się plemnika do komórki jajowej – zaplemnienie.

 

Mówmy „dziecko”, a nie „płód”

Dziecko – w polskim prawie za dziecko uznaje się każdą istotę ludzką od chwili poczęcia aż do osiągnięcia pełnoletniości (18 lat).

Płód (w biologii i medycynie) – dalsze stadium rozwojowe zarodka, rozpoczynające się około szóstego tygodnia od chwili zawiązania się ciąży, w tym czasie rozpoczyna się kształtowanie narządów. 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK