Rozkwitnąć po ślubie
Małżeństwo jest drogą pełną niespodzianek. I choć nie kochamy małżonka za coś, tylko mimo wszystko, to wspólne życie staje się łatwiejsze, jeśli zobaczymy w sobie różne talenty. O tym, jak pięknie widzą się po latach, opowiadają małżonkowie: Edyta i Piotr Tchórzewscy oraz Marta i Maciej Staszewscy.
Piotr dał mi wiarę w siebie
„Przez 17 lat małżeństwa odkryłam w mężu dużo więcej, niż sądziłam na początku. Podziwiam go przede wszystkim za cierpliwość do mnie i do dzieci” – mówi Edyta. To kobieta ekspresyjna i zdecydowana. Cieszy się, że mąż z nią wytrzymuje. Oboje pochodzą z domów, w których dziećmi zajmowały się wyłącznie mamy, a ojcowie tylko towarzyszyli. „Piotrek przy dzieciach zrobi wszystko” – nie kryje zachwytu Edyta. Dodaje, że razem przeszli bardzo dużo trudności, ale za każdym razem mąż był dla niej oparciem i umocnieniem.
Edyta bardzo ciężko chorowała. „Nie sądziłam, że ktoś mnie zechce z tymi obciążeniami, które miałam. Miałam wiele kompleksów” – wyznaje. Podkreśla, że Piotr od początku dał jej wiarę w siebie. Kiedy się pojawił, zyskała miłość życia i przyjaciela. Akceptacja innych stała się zbyteczna. Mąż dał jej poczucie bezpieczeństwa i dowartościował ją. Było też ryzyko, że małżonkowie nie będą mogli mieć dzieci. Edyta dwukrotnie poroniła, ale jak mówi, Boże plany są większe niż nasze i małżonkowie doczekali się czwórki dzieci: Magdy (16 l.), Łukasza (13 l.), Patryka (12 l.) i Michaliny (5 l.). Wychowują je tak, by wiara w Pana Boga, szacunek do człowieka i rodzina były dla nich najwyższymi wartościami. Starają się im także przekazać zwyczaje, które uważają za ważne. To wspólna Msza Święta, rodzinne uroczystości, spacery, wyjazdy czy wycieczki.
Tę potrzebę rodzinności Edyta i Piotr odkryli w sobie dopiero po ślubie, bo sami nie pochodzą z takich rodzin. Chcieli, by dzieci zapamiętały, że warto spędzać czas z najbliższymi. Wspólne chwile sprawiają, że dzieci otwierają się przed rodzicami, ufają im i z łatwością pytają o różne kwestie, zwierzają się. Edyta i Piotr uważają to za swój wielki wypracowany sukces.
Edyta rozwinęła skrzydła
Piotr wspomina, że kiedy poznał Edytę, była zupełnie inna niż teraz. Cieszy się, że przez lata może obserwować, jak żona pięknieje we wszystkich sferach życia. „Jest teraz pewna siebie i zdecydowana, wie, co robić w każdej sytuacji, a kiedyś była schowana i skryta. To rodzina, bycie żoną i matką sprawiły, że rozwinęła skrzydła” – mówi Piotr. Chwali ją za zaradność, twórczość, a przede wszystkim za pracowitość i dzielność. „Edyta jest motorem napędowym naszej rodziny, to ona buduje pozytywne wzorce dla dzieci” – podkreśla.
Funkcjonowanie domu i rodziny nie byłoby takie proste, gdyby Edyta nie miała wsparcia męża. „Trzymamy jeden front w wychowywaniu dzieci, nie podważamy autorytetu drugiego rodzica” – mówi Edyta. I choć mają często różne zdanie w wielu kwestiach, ustalają to między sobą, by dzieci mogły doświadczać tylko jedności rodziców, a nie sporów. „U nas nie ma sytuacji, że dzieci chodzą od mamy do taty, próbując coś wynegocjować. Wiedzą, że mamy jedno zdanie” – potwierdza zdanie żony Piotr. Nie ukrywa, że ich małżeńskie rozmowy mogą być burzliwe, ale odbywa się to bez udziału dzieci. Kiedy już coś ustalą, stoją za sobą murem. Oboje twierdzą, że małżeństwo i rodzina są dla nich najpiękniejszą przygodą w życiu.
Maciej obdarował mnie zdolnościami
Są takie talenty, których nie doceniamy lub nie dostrzegamy, bo nie mamy okazji zrealizować ich przed zawarciem małżeństwa. Marta i Maciej znali się już 10 lat przed ślubem, ponieważ trenowali wyczynowo sport. Mogli obserwować się prawie codziennie na treningach, zawodach i obozach. Dopiero w małżeństwie Marta odkryła, że Maciej ma zdolności techniczne. Wykonuje sam prace remontowo-budowlane. Zrobił meble na wymiar, piaskownicę, jak potrzeba, majsterkuje. „Nasze pierwsze mieszkanie sam pomalował i prawie umeblował. Zrobił wszystko bardzo solidnie. Byłam wówczas mile zaskoczona i bardzo dumna” – wspomina Marta. Czuje, że została dodatkowo obdarowana zdolnościami męża. „Biorąc ślub, nie wiedziałam, że mój mąż jest aż tak fajny i wszechstronnie uzdolniony” – uśmiecha się. To taki bonus, który jest bardzo przydatny w codzienności, i to dla całej rodziny.
Maciej był instruktorem judo dla najmłodszych, więc Marta mogła już wcześniej obserwować, jak radzi sobie z opieką nad dziećmi. Jednak dopiero kiedy doczekali się własnych dzieci, zobaczyła, jak jest sprawny i dokładny w opiece nad niemowlętami i jakim jest świetnym ojcem. „Maciej jest bardzo rodzinny, dba o relacje i spotkania z rodzeństwem, z teściami” – opowiada Marta. Przyznaje też, że mąż bardzo dobrze gotuje: „Dzieci zawsze podkreślają, że tylko tata robi najlepszą pomidorówkę na świecie, najlepsze kopytka i kotlety”.
Po 23 latach wspólnego życia Marta ceni też w mężu solidność w zarządzaniu finansami rodziny. Chwali jego samozaparcie i konsekwencję w dążeniu do celu.
Marta jest niezwykle cierpliwa
Maciej od początku widział, że Marta jest bardzo uważna na ludzi i na ich potrzeby. Aktywna, zaangażowana, obecna i pomocna. W małżeństwie mógł to dokładnie obserwować, kiedy Marta została mamą. „Ma wspaniałe relacje z dziećmi, zarówno z 21-letnim Mikołajem, jak i dwoma młodszymi synami: 12-letnim Filipem i 9-letnim Bartkiem” – mówi Maciej. Docenia cierpliwość żony, którą dostrzegł dopiero w życiu rodzinnym. „Jest spokojna, łagodzi konflikty. Jest świetną organizatorką życia rodzinnego. Integruje nas i tworzy rodzinną, ciepłą atmosferę w domu. Dba o najdrobniejsze szczegóły spotkań przy stole, które stają się niezapomnianym przeżyciem dla wszystkich. Ma też duży talent kulinarny. Jest świetną gospodynią” – wylicza talenty żony.
Talentem, który małżonkowie postanowili po latach wspólnie rozwijać, jest taniec towarzyski. Dostarcza im wiele radości i pozwala spędzać czas tylko we dwoje. Czas pokaże, co jeszcze w sobie odkryją.