Wywiady
nr 10 (100) PAŹDZIERNIK 2015

Mój przyjaciel modlił się za swojego syna, aby znalazł dobrą pracę, i po 2 miesiącach syn ją znalazł. I to taką, która idealnie pasuje do jego osobowości.

Przepis na szczęście

Z Ireneuszem Rogalą, inicjatorem Różańca Rodziców, rozmawia Violetta Hoppe Wysoczańska

 

Przed spotkaniem nie wiedziałam, że istnieje jakaś odmiana różańca dla rodziców.

Ireneusz Rogala: Naprawdę?

 

Choć czuję się aktywnym członkiem Kościoła, to jednak…

IR: A czy pani ma obrączkę?

 

Mam.

IR: A dzieci?

 

Trójkę. Słyszałam o różach różańcowych, ale one kojarzyły mi się ze starszymi paniami, a nie z młodymi rodzicami.

IR: Różaniec Rodziców to modlitwa rodziców w intencji dzieci. Kiedy odczuliśmy potrzebę takiej modlitwy, w naturalny sposób wybraliśmy różaniec i formę wspólnotową taką, jaką znamy z Żywego Różańca. Każda róża ma swojego animatora. Są osoby, które bardziej się angażują, moderują kilka róż i pomagają innym. Ten ruch jest całkowicie oddolny, wyrósł 14,5 roku temu. Idea narodziła się w naszej wspólnocie modlitewno-ewangelizacyjnej Marana Tha przy Katedrze Oliwskiej. Stało się to na rekolekcjach, które ks. Andrzej Kowalczyk prowadził we wrześniu 2001 r., po katechezie na temat grzechów języka, duchowych relacji pomiędzy rodzicami a dziećmi. Zdaliśmy sobie sprawę, że chcemy dla dzieci nie tylko dobra fizycznego, ale przede wszystkim duchowego. Zaczęliśmy się modlić w jednej grupie rodziców. Wtedy to było 15 osób, przed rozszerzeniem różańca o tajemnice światła. Jak były efekty, a były radykalne, to się nimi dzieliliśmy. Inni chcieli dołączyć i tak powstała kolejna grupa.

 

Czy widzi Pan owoce tej modlitwy?

IR: Słyszę świadectwa rodziców, że dziecko zostało uwolnione od nałogu komputerowego, narkotykowego, alkoholowego albo uzdrowione z choroby. Różaniec Rodziców jest oparty przede wszystkim o świadectwa owoców modlitwy. Inaczej by go nie było. W wielu rodzinach zaczęły się dziać cuda, wzajemne relacje zostały uzdrowione. Pierwsza nasza intencja modlitewna była taka, aby skutki naszych rodzicielskich grzechów nie dotykały dzieci ani dzisiaj, ani jutro. Ale jak się modlę o to codziennie, to zaczynam myśleć, że nie chcę tych grzechów popełniać, że muszę zacząć pracować nad sobą.

 

Ta modlitwa ogarnia też małżonków, bo niedobre relacje w małżeństwie wpływają na dzieci.

IR: Oczywiście. Największym darem, jaki rodzic może dać swojemu dziecku, jest miłość do współmałżonka. W jakim wieku ma pani dzieci?

 

5, 8 i 10 lat.

IR: Piękny wiek!

 

Trudny.

IR: Jaki trudny?! Cudowny, tylko niech pani modli się za nie i dołączy do Różańca Rodziców. Kiedyś moja żona usłyszała mimochodem rozmowę naszych dzieci w kuchni. Zosia, młodsza córka, pyta brata: „Ty uczyłeś się tak dobrze zawsze?”. On mówi: „Nie, jak byłem w twoim wieku, to mi ciężko szło, bo się jeszcze wtedy rodzice za nas nie modlili”. Różaniec Rodziców łączy rodziców i jest skierowany do wszystkich. Modlą się mamy dzieci, które jeszcze są pod sercem, rodzice młodzi i ci, którzy mają już dorosłe dzieci.

 

A więc dzieci też czują efekty modlitwy?

IR: Bardzo i warto im o tym mówić. To jest taki supersposób, żeby pokazać dzieciom moc wiary. Ja wierzę i to nie jest żaden teatr, udawanie czy tradycja. W ten sposób daję dobro, bo się modlę. Modlitwa małżeńska to jeden z najwspanialszych wynalazków, jakie są. Wieczorne: „i przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy naszym winowajcom” to rozwiązanie nawet największych problemów. Na stronie internetowej jest świadectwo matki, która zaczęła się modlić za swoją córkę, gdy ta odeszła od rodziny. Po miesiącu modlitwy córka wróciła i mąż ją przyjął. Mój przyjaciel modlił się za swojego syna, aby znalazł dobrą pracę, i po 2 miesiącach syn ją znalazł. I to taką, która idealnie pasuje do jego osobowości.

 

Cudowne rozwiązania.

IR: Tak, cudowne, proste rozwiązania. Zaangażowanie w tę modlitwę to pięć minut dziennie, a z rozważaniem Pisma Świętego może dziesięć. To naprawdę jest niewiele w stosunku do czasu, który poświęcamy na inne rzeczy.

 

Wiadomo, że najlepiej modlić się w skupieniu. Ale w dzisiejszych zabieganych czasach robimy to, jadąc samochodem, w drodze do pracy. Czy to nie przeszkadza?

IR:  Tego ja nie wiem, to Pan Bóg wie. Ja się bardzo często modlę, jak stoję w korku i nie mam nic lepszego do zrobienia. W ten sposób w drodze do pracy moja myśl w modlitwie wraca do moich dzieci. Mamy wiele takich sytuacji w życiu, w których musimy na coś poczekać, np. w kolejce. Czy to jest ujma dla Pana Boga, żebyśmy sobie tam z Nim porozmawiali? Chyba nie? Myślę, że to może nawet dobrze, żeby tak było, że Pan Bóg w każdym miejscu z nami jest. Jak ja się modlę gdzieś w kolejce czy w korku, to nie mogę być agresywny dla innych.

 

Jak znaleźć się w róży? Założyć swoją czy przystąpić do już istniejącej?

IR: Pamiętam świadectwo ojca, który zachęcany przez żonę dołączył do niej i zaczęli się modlić za swoje dzieci, które trochę chorowały. Jak on dołączył, to momentalnie choroby odeszły. Ale jak już rozpoczął tę modlitwę, to tak w niej zakosztował jak w ambrozji. Mówił, że na początku nie wiedział, czy da radę odmówić całą dziesiątkę. A teraz zdarza się, że cztery części odmówią razem. Znacznie więcej mam się modli niż tatusiów, stosunek jest jak dziewięć do jednego. Mamy wiele przypadków takich osób, które w trudnej sytuacji zakładały swoje róże. W pewnej rodzinie okazało się, że są narkotyki. Rodzina potrafiła się tak zjednoczyć, że założyli swoją rodzinną różę, a gdy im osób nie wystarczyło, to dobrali sobie znajomych. Moja koleżanka nauczycielka, która nie miała własnych dzieci, założyła różę w szkole – dla rodziców i dzieci, które uczyła. Bardzo do tego zachęcam. Można znaleźć różę wśród znajomych, w swojej parafii. Jeśli nie ma takich możliwości, to można przez Internet dołączyć do róży wirtualnej.

 

Tak zwana chmura?

IR: Tak, ze zgłoszeń, które mogą być z różnych miejsc. Przecież łączność duchowa i modlitewna przekracza granice, morza i oceany. Tam mogą być rodzice ze Stanów Zjednoczonych, z Garwolina i Londynu. Bardzo często jest tak, że rodzic zaczyna się modlić przez Internet. Oczywiście nie modlimy się przed komputerem. Jedna z mam myślała, że musi się zapisać i modlić przed komputerem, że coś będzie się jej wyświetlać (śmiech). Kiedy ktoś zakosztuje w tej modlitwie i pojawią się owoce, mówi innym i zaczyna tworzyć swoją różę.

 

Tajemnice rotują, dziesiątki się zmieniają? Jak technicznie wygląda Różaniec Rodziców?

IR: Odmawiam jedną dziesiątkę za swoje dzieci i za dzieci innych rodziców, którzy są w tej róży. Przez miesiąc rozważam swoją tajemnicę, po czym pierwszego dnia danego miesiąca zmieniam na kolejną według następstwa różańca. Osoby, które są w systemie komputerowym, dostają maila i propozycje rozważań. Modlitwa różańcowa jest cudowną modlitwą zwłaszcza dla mężczyzn i jak w niej zakosztują, to naprawdę rozwijają się duchowo, mówię to zresztą po sobie. 20 tajemnic to 20 obrazów z życia Jezusa i Świętej Rodziny. Gdy człowiek zaczyna się głębiej przyglądać tym obrazom, zaczyna reagować: „A jak ja się zachowuję w stosunku do swoich zadań? Czy służę innym, tak jak Maryja służyła? Czy przyjmuję dzieci jak Maryja? Czy patrzę na swoje obowiązki jak Józef?”. To jest cudowna modlitwa, tylko trzeba szerzej otwierać oczy. Oczywiście warto też szukać pogłębienia i głębszej formacji duchowej. Warto się wczytać w list o różańcu Ojca Świętego Jana Pawła II z 16.10.2002 roku. Tam są takie słowa: „Modlitwa różańcowa za dzieci, a bardziej jeszcze z dziećmi, (…) z pewnością nie jest rozwiązaniem wszelkich problemów, ale stanowi pomoc duchową, której nie należy lekceważyć. (…) Czymś pięknym i owocnym jest także powierzenie tej modlitwie drogi wzrastania dzieci”. To przecież gotowy przepis, jaki daje nam Kościół.

 

Czyli to wszystko w Duchu Świętym.

IR: Tak. W diecezji warszawsko-praskiej w trzech parafiach: Józefowie, Otwocku i Celestynowie jest 550 róż, ale Różaniec Rodziców łączy również rodziny w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, a nawet Szwecji. Najmłodsza róża powstała we wrześniu w Berlinie. Jest prawie 3 tys. róż i modli się w nich 60 tys. osób, a to wszystko dzieło Ducha Świętego.

 

Mam troje dzieci i modlę się za nie, ale modlitwa rodziców za dzieci we wspólnocie różańcowej jest dla mnie odkryciem.

IR: Ta modlitwa uczy odpowiedzialnego macierzyństwa i ojcostwa. Co więcej, szczęśliwa i omodlona rodzina to w przyszłości mniejsze problemy z nastolatkami. Bo to, co dałem dzieciom, gdy były małe, wraca do mnie, gdy dorastają. Mam dwoje dorosłych dzieci i nie mieliśmy z żoną problemów w czasie ich dorastania, a wręcz przeciwnie – spotykały nas sympatyczne niespodzianki. Różaniec Rodziców to genialny przepis na życie rodzinne, jaki daje nam Kościół. Czy pani serce rozgrzało się od mojego świadectwa?

 

Rozmawiała Violetta Hoppe Wysoczańska – od 11 lat mężatka, mama trojga dzieci, zajmuje się marketingiem, reportażem, hobbystycznie florystyką. Uczestniczka Drogi Neokatechumenalnej

 

Ireneusz Rogala, inicjator Różańca Rodziców – od 29 lat mąż, ojciec dwojga dorosłych dzieci, z wykształcenia inżynier, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa technicznego, od ponad 16 lat członek wspólnoty modlitewno-ewangelizacyjnej Marana Tha w Gdańsku

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK