Biblia
nr 11 (137) listopad 2018

Pismo Święte pokazuje i potwierdza prostą zależność: historia zbawienia dokonuje się w konkretnych wspólnotach. Najpierw są to małżeństwa i zbudowane na nich rodziny.

Mieczysław Guzewicz

Każda rodzina ma swoich Symeona i Annę

Raj nie zakładał braku starości. Gdyby nie było grzechu pierworodnego, ludzie w sposób zupełnie bezbolesny i łagodny przechodziliby ze stanu życia materialnego w stan duchowy. Może byłoby to spokojne zasypianie ze zbudzeniem się w nowej rzeczywistości? A może, tak jak w przypadku Mojżesza, Eliasza i Maryi, nasze ciała zabrane do nieba przemieniałyby się z fizycznych w duchowe? Starość była przez Boga stworzona i zaplanowana, a potwierdzenie jej wielkiej wartości wielokrotnie znajdujemy na kartach Biblii. I choć ludzie często mówią, że Panu Bogu nie udała się starość, ja całkowicie się z tym nie zgadzam.

 

Pierwiastek Bożego błogosławieństwa

Pismo Święte pokazuje i potwierdza prostą zależność: historia zbawienia dokonuje się w konkretnych wspólnotach. Najpierw są to małżeństwa i zbudowane na nich rodziny, a dalej cała społeczność, naród, grupa osób powiązanych ze sobą więzami krwi, wyznawaną religią, tradycją i historią. Śledząc losy biblijnych bohaterów, jesteśmy więc świadkami ich uczuć. Widzimy, jak ludzie się zakochują, pobierają, cieszą z rodzicielstwa, ale też jak troszczą się o seniorów w rodzinie. Mocno do mnie przemawia obraz szacunku Ezawa i Jakuba wobec ojca, Izaaka. Owszem, Jakub za namową matki dokonuje złego czynu, rani ojca i brata, ale ta historia pokazuje ważność osoby starszej, konieczność liczenia się z jej zdaniem i niespotykany poziom obecności w starszych pierwiastka Bożego błogosławieństwa (por. Rdz 26-27). Józef, jeden z synów Jakuba, bardzo ładnie postępuje ze swym ojcem, sprowadzając go do Egiptu, zapewniając mu bezpieczną podróż, a na miejscu godziwe warunki życia. Szanując wolę rodzica, pochówku dokonuje w ziemi rodzinnej (Rdz 50, 7-13).
 

Symeon narzędziem w rękach Boga

Na szczególną uwagę w ukazywaniu wartości starości zasługuje jednak dwoje staruszków – Symeon i Anna – o istnieniu których dowiadujemy się z Ewangelii św. Łukasza. Najpierw poznajemy Symeona: „A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim” (Łk 2, 25). Przymiotnikami, jakimi jest opisany nasz bohater, na kartach Pisma Świętego określa się postacie wyjątkowe, będące wielkimi autorytetami i wzorami. Nic więcej o nim nie wiemy. Może miał żonę, dzieci, wnuki... Nie przebywa stale w świątyni jak zacna Anna. Duch Święty podpowiada mu, aby udał się do świątyni. Symeon spotyka tam malutkiego Mesjasza i Jego rodziców. Spełnia się jego pragnienie. Jednak Bóg posługuje się nim jeszcze dla wyjątkowego celu – obwieszcza proroctwo: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35).

Starszy człowiek w rodzinie, starający się żyć pobożnie, staje się wyjątkowym znakiem dla najbliższych i dla innych członków wspólnoty wierzących. To wielki skarb. Dzięki darom Ducha Świętego rozpoznaje to, co w życiu najważniejsze. Staje się też skutecznym narzędziem, którym Bóg posługuje się dla dobra innych.


Anna, nasza orędowniczka

Nieco dalej ten sam Ewangelista pokazuje zacną seniorkę: „Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy” (Łk 2, 36-38). Wiemy o niej nieco więcej. Młodo owdowiała i sporo czasu spędzała w świątyni. Symeon, starszy mędrzec, został przyprowadzony do miejsca modlitwy. Jako mężczyzna, mimo swojego wieku zapewne był aktywny, pracował, pomagał w gospodarstwie, wspierał bezpośrednio młodsze pokolenie, oddziaływał na najbliższych swoją pobożnością, duchowością, ale i aktywnością. Anna w zasadzie podjęła posługę tylko duchową, modliła się, pościła. Dwa różne sposoby przeżywania starości, obecności pośród młodszego pokolenia, służenia swoim wiekiem i możliwościami. Nasza staruszka jest jednoosobowym zakonem kontemplacyjnym stanowiącym zaplecze modlitewne.

 

Starsi mogą więcej

Wielokrotnie w naszych rodzinach i parafiach spotykamy takie osoby. Często codziennie przychodzą na Mszę świętą, odmawiają Różaniec, nowenny, litanie. Modlą się w intencji najbliższych, ojczyzny, Kościoła, ale też podejmują różne formy umartwienia, ofiarują swoje cierpienie. Nierzadko wśród swoich najbliższych, jak staruszka Anna, mówią o Jezusie, o Ewangelii, o nauce Kościoła. Czasami już jako jedyni, osamotnieni w tej misji, lekceważeni... Jednak ich modlitwa, post, ofiara, apostolstwo są czymś bezcennym i najbardziej wartościowym w naszych rodzinach.

Ewangelista Łukasz nakreśla nam niezwykłe zestawienie: małe niemowlę, Jego młodzi rodzice, kapłani posługujący w świątyni, dokonujący obrzędu obrzezania i złożenia ofiary oraz dwoje staruszków. Z łatwością można dostrzec, że Bóg zebrał w tej scenie, w tym miejscu przedstawicieli wszystkich grup wiekowych i ukazał nierozerwalną, konieczną współzależność między nimi. Obecność Symeona i Anny potwierdza, że osoby starsze są bardzo potrzebne w naszych rodzinach i wspólnotach. Mają do spełnienia wielkie zadanie wyznaczone im przez Boga. Są szczególnymi Jego reprezentantami, wysłannikami i apostołami, bez których ludzkie środowiska będą bardzo ubogie.

  

 

 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK