Wywiady
nr 2 (152) luty 2020

Jesteśmy normalnymi rodzicami, którzy krzyczą i chcą uciec do innego pokoju, ale zawsze pamiętamy o słowie „przepraszam”. Każdego dnia doświadczamy działania Bożej łaski.

Monika Zając

Jak w trasę, to tylko z dziećmi

Rodzice Zuzi (6 l.), Łucji (4 l.) i Klary (2 l.), muzycy. Ona – wokalistka i skrzypaczka, on – pianista. Kiedy na świat przychodziły ich córki, nie rezygnowali z kariery. W trasy ruszali z dziewczynkami. O pracy, wierze i rodzinie opowiadają Agnieszka i Piotr Cudzichowie.

 

Co zdaniem małżeństwa z 7-letnim stażem jest podstawą budowania relacji małżeńskiej?

Piotr: Przede wszystkim wiara, ale również przyjaźń. Lubimy spędzać ze sobą czas, dużo rozmawiać, dzielić się marzeniami i pomysłami przy dobrej kawie. Istotną sprawą w małżeństwie jest też podział obowiązków, ponieważ pozwala uniknąć niejasności.
 

Znajdujecie czas na wspólne rodzinne chwile?

Agnieszka: Tak i staramy się, aby było go jak najwięcej, choć nie zawsze jest łatwo. Widzimy, jak brak pielęgnowania wspólnych relacji – nie tych wirtualnych, ale twarzą w twarz – potrafi zniszczyć wieloletnie związki. Wspólny czas to najistotniejsza sprawa w małżeństwie i rodzinie.

P.: Najprostszą rzeczą, jaką udaje się nam realizować, są wspólne posiłki (bez włączonego telewizora) z modlitwą, podczas których rozmawiamy, wspominamy różne sytuacje, ale też ustalamy bieżące sprawy.

A.: Cieszymy się, gdy razem możemy wyjść na lody lub do jakiejś klimatycznej kawiarni. Staramy się też na co dzień kształtować wrażliwość i estetykę dzieci poprzez wspólne słuchanie muzyki, czytanie książek, rysowanie. Mieszkamy w górach na Podhalu, dlatego mając Tatry i piękne widoki na wyciągnięcie ręki, grzechem byłoby nie wykorzystać potencjału tych okolic na wspólne wycieczki i ogniska.


Czy udaje się utrzymywać kontakt z dziadkami, wujkami?

A.: Piotrek ma pięcioro rodzeństwa. Ich rodzice są już dziadkami trzynaściorga wnucząt. Często wszyscy się spotykamy. Niejednokrotnie te spotkania kończą się wspólnym muzykowaniem i tańcami. To spaja naszą rodzinę do tego stopnia, że w okresie kolęd jeździmy razem w trasę koncertową z projektem „Kolędy Cudzichów”. Nasza płyta ukazała się w 2018 roku.


Nie da się ukryć, że w Waszej rodzinie jest dużo radości i pozytywnej energii. Ale pewnie nie brak też trudnych momentów…

P.: Największą trudnością jest chyba to, że doba trwa tylko 24 godziny (śmiech). A tak poważnie to właśnie zachowanie odpowiednich proporcji czasu pracy do czasu dla rodziny jest najtrudniejsze – szczególnie teraz, gdy przybliżamy się do realizacji marzenia o budowie własnego domu i wydania w pełni autorskiej płyty.


Macie pomysł, jak promować „modę na małżeństwo”?

A.: Poprzez dawanie przykładu własnym życiem. Zawsze jest nam bardzo miło, gdy ktoś ze znajomych lub zupełnie przypadkowych osób mówi nam, że nasza rodzina była dla nich inspiracją do założenia własnej. Staramy się jednak, przy całym szaleństwie związanym z wychowaniem dzieci, nie zapominać, że jesteśmy wciąż młodymi ludźmi, którzy potrzebują rozrywek, spotkań z innymi czy choćby czasu dla siebie.

P.: Uważamy też, że nie należy odkładać decyzji o powiększeniu rodziny, co teoretycznie mogłoby przeszkodzić w rozwijaniu swoich karier czy pasji. 


No właśnie, niektórzy czekają z taką decyzją do czterdziestki.

A.: Wierzymy, że po czterdziestce będziemy przeżywali drugą młodość (śmiech). Obecny okres, gdy nasze dzieci są jeszcze malutkie, jest najważniejszy. To teraz kształtują się ich osobowości, nawyki, zainteresowania, a owoce naszego poświęcenia z pewnością dadzą nam jeszcze wiele radości. 


Co jest dla Was największym wyzwaniem w wychowywaniu dzieci i godzeniu pasji, pracy i życia rodzinnego? 

P.: Gdy rodziła się nasza pierwsza córka, powiedzieliśmy sobie, że musimy zrobić wszystko, aby pogodzić pracę i pasje z rodzicielstwem, bo gdy któreś z nas całkowicie z tego zrezygnuje, będzie po prostu nieszczęśliwe.


Czyli zabieraliście dzieci w trasy?

A.: Tak, ale z każdą kolejną córką było to coraz trudniejsze. Nigdy jednak nie żałowaliśmy tych decyzji, bo nie wyobrażamy sobie zostawiać córek na kilka dni z opiekunką czy nawet babcią. Uważamy, że takie rozstania są dla dzieci bardzo stresujące i mogłoby sprawić im wiele smutku. Wszystkie wyjazdy z pewnością rozwijają, córki mogą poznawać nowych ludzi, ciekawe miejsca oraz przy okazji zwiedzać Polskę, jak i miasta poza jej granicami. Dzięki temu, że oboje żyjemy z muzyki, często współpracujemy ze świetnymi muzykami, aktorami, tancerzami. Te rozmowy i czas z nimi spędzony jest dla naszych dziewczyn, ale też dla nas samych, niezwykle inspirujący.


Mówiliście, że ważny jest czas spędzony w gronie rodzinnym. A czy macie też czas dla Boga?

P.: Tak jak w relacji małżeńskiej, tak samo w relacji z Bogiem najważniejszy jest czas, który Mu poświęcamy. Przekazywanie dzieciom wiary to dla nas najistotniejszy aspekt w wychowaniu. Wiemy, że nasze dzieci nieustannie nas obserwują i chłoną każde słowo, gest czy zachowanie. Jesteśmy świadomi, że jest to niezwykle trudne zadanie. Staramy się każdego dnia pokazywać im, kim jest Pan Bóg i jak można Go doświadczyć. Nie są to puste słowa czy jedynie chodzenie na niedzielną Eucharystię, ale przede wszystkim pomoc bliźniemu, rozwiązywanie konfliktów pomimo zdenerwowania czy szacunek do każdego człowieka, którego spotkamy na naszej drodze.

A.: Zdarza się, że sami upadamy. Jesteśmy normalnymi rodzicami, którzy krzyczą i chcą uciec do innego pokoju, ale zawsze pamiętamy o słowie „przepraszam”. Każdego dnia doświadczamy działania Bożej łaski. Było wiele sytuacji w naszym życiu, podczas których po ludzku nie widzieliśmy rozwiązania oraz nadziei, ale Pan Bóg zawsze jest blisko nas i nieustannie nam pomaga. 

 

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK