Biblia
nr 4 (118) kwiecień 2017

Obecność kobiet w gronie uczniów Jezusa jest zaskakująca i nie boję się mówić o nich: „Apostołki”.

Mieczysław Guzewicz

Czas silnych kobiet

Obecność kobiet w gronie uczniów Jezusa jest zaskakująca i nie boję się mówić o nich: „Apostołki”. I  choć nie były zaproszone do ścisłego grona dwunastu, jednak od początku były blisko Mistrza, towarzyszyły w Jego wędrówkach, przysłuchiwały się naukom, widziały cuda i… troszczyły się o posiłki: „Następnie wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia” (Łk 8, 1-3). Jak Jezus formował przyszłych głosicieli Dobrej Nowiny? Zapraszał ich, żeby byli blisko Niego przez cały czas, nieomal dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ewangelia prawie w ogóle nie wspomina, by to dotyczyło także kobiet!

 

Były na uczcie?

A przecież przedstawicielki płci pięknej ewangelizowały równie skutecznie jak uczniowie. Pokazuje to przykład Samarytanki: „Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam»” (J 4, 39). Również  i ona miała za sobą grzeszną przeszłość, a jednak po rozmowie z Jezusem i po powrocie do swojej miejscowości skutecznie nawracała innych.

W czasie Ostatniej Wieczerzy one także mogły zasiadać blisko Mistrza. Była to wieczerza paschalna, którą spożywało się w domach, w gronie rodzinnym. Jezus prosi uczniów o przygotowanie sali, gdzie następnie spotyka się z nimi na modlitwie i tradycyjnym posiłku (por. Łk 22, 7-13). Jeśli kobiety były przez cały czas blisko Jezusa, a za moment widzimy je na Drodze Krzyżowej i na Golgocie, to nie można wykluczać, że były również obecne na uczcie. Pojmanie w Getsemani odbyło się w obecności mężczyzn, jednak na miejscu wykonania wyroku już tylko kobiety i Jan trwają przy Mistrzu, nie zważając na niebezpieczeństwo: „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena” (J 19, 25). Owszem, jest też Jan, najmłodszy, niezwykle wrażliwy, wierny do końca, niebojący się ryzyka. Jego obecność wynikała zapewne z bycia już wcześniej przy Maryi, której nie chciał opuścić w tych najbardziej dramatycznych chwilach.

 

Pozostały do końca

Owszem, w czasie pojmania Piotr dobywa miecza, reaguje porywczo i impulsywnie, co jest charakterystyczne dla jego charakteru, ale po chwili, wraz z pozostałymi z grona najbliższych, ucieka, chowa się. Zastanawiająca jest postawa wymienianych kobiet. W filmie „Pasja” Mela Gibsona widzimy Maryję z Marią Magdaleną przy biczowaniu, w czasie drogi na Golgotę. Są one także bardzo blisko w chwili przybijania do krzyża i podczas konania. W tych wszystkich scenach jest pokazane okrucieństwo żołnierzy żydowskich ze straży świątynnej, pretorian rzymskich, a także nienawiść starszyzny narodu wybranego. Lęk o własne życie tych, którzy sprzyjali Jezusowi, był uzasadniony. Jednak bohaterskie kobiety nie zważały na to. To bardzo wymowne i intrygujące. Jaki jest powód takiej postawy? Myślę, że wielka miłość do Mistrza, ale także nierozerwalnie z nią związana autentyczna wdzięczność. Zawdzięczały Jezusowi wszystko, to On je uratował i ocalił. Nie wyobrażały sobie, żeby opuścić Go w chwili, kiedy to On ich potrzebował. Męska racjonalność i kalkulacje okazały się przeszkodą w byciu wiernym do końca.

 

Przyniosły Dobrą Nowinę

Nie jest dobrym świadectwem dla uczniów tekst przybliżający wydarzenia po śmierci Mistrza: „Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!»” (J 20, 19). Wcześniej czytamy, że kobiety już były przy grobie. Upłynęło sporo czasu od pojmania i wykonania wyroku, a oni ciągle chowają się, nie mają odwagi wyjść na zewnątrz i sprawdzić, co się dzieje. To niewiasty rano wychodzą i idą do grobu. I tu znowu ta ich poruszająca odwaga. Nie zważają na niebezpieczeństwo. Minął szabat, więc one jak najszybciej chcą być przy grobie, chcą pomóc, namaszczając ciało zmarłego Pana, chcą nadal okazywać wdzięczność i miłość. Kiedy już wiedzą, co się stało z Umiłowanym, szybko biegną i mówią to mężczyznom. U św. Marka czytamy: „Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć” (Mk 16, 9-11). Owszem, byli autentycznie zasmuceni, przeżywali mocno to, co się wydarzyło. Zawalił im się świat. Pokładane nadzieje i oczekiwania prysły jak bańka mydlana. Jednak Maria Magdalena przynosi wiadomość niezwykłą: Mistrz żyje! Uczniowie nie dają temu wiary. Nie mogę nie przywołać tutaj sceny z filmu Franca Zeffirellego „Jezus z Nazaretu”, gdzie w sposób mistrzowski pokazano dramatyzmu tego spotkania. Uczniowie nie tylko nie wierzą rozpromienionej niewieście, ale wręcz odnoszą się do niej z pogardą. Odrzucają ją, patrzą na nią dziwnie, zastanawiają się, czy nie postradała zmysłów.

 

Wzór dla mężczyzn

Wśród kobiet, które były blisko Jezusa, szczególne miejsce zajmuje Jego matka Maryja. Jest Ona matką wszystkich, którzy poszli za Nazarejczykiem. Nie jest jedną z wielu niewiast z wieczoru paschalnego i poranka Zmartwychwstania. Jest jedyna, szczególna. Wspomniane filmy oddają to w sposób wyjątkowy. Można się tym obrazom przyglądać bez końca, można je chłonąć i kontemplować. Takie spojrzenie na Maryję mocno pomaga w zrozumieniu, że to Ona staje się niedościgłym wzorem i źródłem prawdziwej mocy – także dla mężczyzn.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK