Biblia
nr 12 (102) Grudzień 2015

Niezależnie od naszego upadku najlepszy Ojciec troszczy się o każdy szczegół naszego życia, przyodziewa nas, karmi.

Mieczysław Guzewicz

Boski Krwiec

Wtul się w ramiona Ojca jak małe dziecko i daj mu się ubrać w ciepłe ciuchy… żeby nie zmarznąć.

 

Miłosierdzie Boże to – obok świętości i sprawiedliwości – największy przymiot Boga. Lubię czytać „Dzienniczek” św. Faustyny i dostrzegam, że Jezusowi zależy nie tyle na odsłonięciu rąbka zasłony, za którą kryje się tajemnicza Boża rzeczywistość, ile raczej na wskazaniu, jak z tego wielkiego daru korzystać. Spójrzmy na kilka fragmentów Słowa Bożego.

 

Trzeba cię ubrać

W ogrodzie Eden pierwsi rodzice mogli się cieszyć obecnością dobrego Ojca w sposób nieograniczony. Chłonęli wszechogarniającą miłość, tulili się jak małe dzieci w ramionach Ojca, dzielili się z Nim swoimi odczuciami, myślami. Po dramatycznym upadku pojawiło się odczucie smutku, głębokie poczucie utraty czegoś najważniejszego, czegoś, co przed chwilą było takie oczywiste, a teraz już zostało zabrane bezpowrotnie. Zapewne nie do końca możemy sobie wyobrazić, jak wielki był ból naszych prarodziców. Jednak pojawiają się tu dwa fragmenty mocno wnikające w nieograniczoną Bożą dobroć. Najpierw słowa skierowane do kusiciela: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15). Jest to tak zwana Protoewangelia – pierwsza dobra nowina, pierwsza pociecha po tym wielkim upadku, która jednocześnie zapowiada kolejną, ostateczną, będącą także urzeczywistnieniem się Bożego Miłosierdzia wobec ludzkości na poziomie najwyższym. Nieco niżej czytamy: „Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich” (Rdz 3, 21). Bardzo lubię ten obraz. Kochający Tato trochę się zdenerwował, nakrzyczał na dzieci, mówiąc po ludzku. Ale po chwili, jakby trochę się uspokoiwszy, przygotował dla nich ubranka, aby nie zmarzły i nie pokaleczyły się. Bez wątpienia Bóg jest sprawiedliwy, ale jednocześnie jakże dobroduszny. Przebacza, pokazuje, że wszystko uda się naprawić, a tymczasem trzeba się ubrać, aby nie było zimno.

Te wymowne obrazy nie straciły na aktualności. Jesteśmy słabi, będziemy upadać. Zawsze mamy jednak możliwość powrotu, przyjścia do Jezusa i na nowo zatopienia się w Jego miłości. Niezależnie od naszego upadku najlepszy Ojciec troszczy się o każdy szczegół naszego życia, przyodziewa nas, karmi. Robi to bezwarunkowo, bezinteresownie, bez uprzedzeń i zniechęceń. To właśnie jest istota miłosierdzia.

 

Muszę cię wychować

Zawsze z dużym poruszeniem czytam tekst z Drugiej Księgi Machabejskiej: „Proszę więc tych, którzy będą czytali tę księgę, aby nie wpadli w przygnębienie z powodu tego, co trzeba było znieść; żeby raczej na to zwracali uwagę, że prześladowania były nie po to, aby zniszczyć, ale aby wychować nasz naród (…). A więc nigdy nie cofa On od nas swojego miłosierdzia; choć wychowuje przez prześladowania, to jednak nie opuszcza swojego ludu” (2 Mch 6, 12. 16). Zachęcam do przeczytania tej części, którą pominąłem. Tuż wcześniej jest ukazany opis niezwykle brutalnych prześladowań, jakie spotkały Izraelitów. Autor natchniony wyjaśnia, że Bóg czasami dopuszcza takie sytuacje. Może trochę dziwnie brzmi stwierdzenie, że jest to czynnik wychowawczy, ale we współpracy ze Stwórcą zawsze powinniśmy pytać, jaka nauka płynie dla nas ze wszystkich trudnych sytuacji. Nie brakuje ich w życiu rodziny, narodu czy szerzej rozumianej społeczności. Różne nieszczęścia, kataklizmy, prześladowania, utrudnienia dzieją się za Bożym dopustem. Sam Bóg nie jest ich „przyczyną sprawczą”, nie mści się na nas, ale pozwala, aby się działy, realizowały, oczekując wyciągnięcia wniosków. Czynności wychowawcze realizowane z miłości, pragnienia dobra, potrzeby uchronienia wychowanka od nieszczęść największych, jak dalej podkreśla autor tekstu, są przejawem miłosierdzia. I tu także pojawia się potwierdzenie, że nawet kiedy w nas rodzi się odczucie opuszczenia przez Boga, On nigdy nas nie opuszcza. Na tym polega pełnia miłości.

 

Odzyskaj zdrowie

Wcielenie Słowa Bożego przyniosło na świat możliwość doświadczenia Bożej Miłości Miłosiernej w sposób najpełniejszy. Jezus, jak ze smutkiem podkreśla Ewangelista Jan, przyszedł do swoich, ale swoi Go nie poznali. Poznali prości pasterze. Poznali rybacy, cudzołożnice, znienawidzeni celnicy, odrzuceni żebracy. Miłosierdzie to postawa Jezusa wyrażona w słowach: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników” (Łk 5, 31-32). Mistrz wyraźnie wskazuje, że całego siebie chce dać potrzebującym. Ludzie z marginesu społecznego byli grzesznikami, chorymi potrzebującymi lekarza. Ale byli nimi także przedstawiciele elity żydowskiej. Do nich ten szczególny Lekarz też przyszedł i za nich również umarł. W wielu miejscach Nowego Testamentu odnajdujemy potwierdzenie tych słów Jezusa wskazujących na cel Jego misji.

Na czym polega miłość miłosierna? Nie jest to tylko gotowość do bezgranicznego i bezwarunkowego wybaczania. To nade wszystko bycie dla drugiej osoby. Właśnie tak, jak widzimy już od trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju w obrazie Boga – Krawca czyniącego odzienie i ubierającego zagubione dzieci. Widzimy w postawie Jezusa spalającego się dla najbliższych, niemającego czasu na odpoczynek i dobry posiłek, wędrującego w upale i chłodzie, niepragnącego niczego dla siebie, niezabiegającego o względy i sławę. To bardzo jasny obraz i czytelne przesłanie, którego realizacji bardzo potrzebuje dzisiejszy świat.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK