Reportaż
nr 5 (131) maj 2018

Trzymam się tego, co kiedyś Mu obiecałam – nieważne, jakie będą okoliczności, ja nie przestanę oddawać Mu chwały.

 
Natalia Rakoczy

Bo Bóg lubi ich śpiew

Są piękne, młode, uzdolnione… i po uszy zakochane w Tym, o którym Biblia mówi: „Wstępujcie w Jego bramy wśród dziękczynienia, wśród hymnów w Jego przedsionki; chwalcie Go i błogosławcie Jego imię!” (Ps 100, 4). I właśnie to robią – uwielbiają Tego, któremu należy się wszelka chwała, a On zmienia ich serca i życie. Gabi Gąsior i Ania Saj.

 

W 2016 r. w Brzegach podczas XXXI Światowych Dni Młodzieży Gabi razem z chórem wyśpiewała z całą mocą swój ulubiony utwór „Słudzy Pańscy, chwalcie Pana”.

 

 Nieśmiałość i czubki butów

 

„Wierzę w to, że Pan Bóg może wykorzystać moją muzykę w dowolny sposób i dotknąć nawet tych, którzy na początku słyszą tylko dźwięki. Tak samo dotknął i mnie” – wyznaje Gabriela Gąsior, jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich wokalistek gospel. A ponieważ Pan Bóg zna „język miłości” każdego swojego dziecka, to do Gabrysi od najmłodszych lat przemawiał przez piękne dźwięki…

Dom Gabrieli był przesiąknięty muzyką. Każdy z członków rodziny grał na jakimś instrumencie, a dzieciństwo miała wypełnione podróżami związanymi z koncertami. Jednak moment prawdziwego olśnienia nastąpił dopiero, kiedy miała 14 lat. Za namową o. Lecha Dorobczyńskiego OFM z całą rodziną pojechali wtedy na warsztaty gospel do Krakowa. „Pamiętam, jak przemknęła mi przez głowę myśl: «Przecież to jest ta muzyka; ta, której szukałam» – wyznaje Gabi. – Zakochałam się po uszy. Gospel dał mi możliwość wyrażenia duchowych przeżyć i doświadczeń przez muzykę, która już wtedy stawała się moją życiową pasją” – dodaje. Pomimo że muzyczny talent wyssała z mlekiem matki, droga do realizacji tego marzenia była pełna wewnętrznych i zewnętrznych trudności. Jako nastolatka Gabi zmagała się… z nieśmiałością. „Z pierwszych solówek w chórze gospel pamiętam tylko czubki moich butów (śmiech). Śpiewałam, albo wpatrując się w podłogę, albo z zamkniętymi oczami, byle tylko nie podnieść wzroku na publiczność” – wspomina.

 

Pierwszy stołek nie jest mój

Kiedy ukończyła liceum muzyczne, złożyła papiery na wymarzoną wokalistykę na wydział jazzu w Katowicach… i okazało się, że nie znalazła się na liście przyjętych. „Marzenie prysło niczym bańka mydlana” – wspomina tamtą chwilę Gabrysia. Jednak nie poddała się – poszła na studia zaoczne, a po kilku latach zrozumiała, że był w tym Boży palec. „Jego scenariusz zawsze jest lepszy od mojego. Kiedy pozwalałam, aby moje ambicje, plany «umarły», dopiero wtedy mam szansę dostrzec Boży palec i podążać w kierunku, który mi wyznacza” – podkreśla. I tego szukania we wszystkim Jego woli i obecności wciąż się uczy. A dla artysty… nie jest to łatwe. „To ciągła walka, aby nie pchać się na ten pierwszy stołek, który jest zarezerwowany dla Niego, nauczyć się nie przyjmować całej chwały dla siebie. Trzeba «odbijać» ją do Pana Boga” – wyznaje.

W 2016 r. w Brzegach podczas XXXI Światowych Dni Młodzieży Gabi razem z chórem wyśpiewała z całą mocą swój ulubiony utwór „Słudzy Pańscy, chwalcie Pana”. W nim streszcza się to, czym dla niej jest bycie muzykiem. Kiedy go pisała, długo zastanawiała się nad nowym, całkiem wyjątkowym utworem, jednak wciąż nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. Wtedy bez ogródek wyznała Bogu: „Panie, gramy tę muzykę, powstaje wiele pięknych utworów, ale jaki właściwie jest ich cel?”. „Otworzyłam Psalm 113 i zrozumiałam, że mamy po prostu chwalić Boga, ta muzyka ma oddawać Mu cześć!”.

 

 

„Chwalenie Boga to stawanie w miejscu, gdzie możemy śpiewać, ale także po prostu przebywać w Jego obecności” – wyznaje Ania Saj, lider uwielbienia w Armii Dzieci i matka sześciorga dzieci.

 

Uwielbienie to styl życia

 

„Stworzyłeś moje ręce do klaskania, moje nogi do tańczenia, a moje usta, aby oddawały Tobie chwałę”. „Bóg dał mi ostatnio taką pieśń w czasie modlitwy uwielbienia” – wyznaje Anna Maria Saj.

Przez kilka lat była managerem zespołu Gospel Rain. Wymarzona praca, wspaniali przyjaciele. Jednak w pewnym momencie Bóg wzbudził w jej sercu nowe – po ludzku bardzo nielogiczne – pragnienie, którego nie potrafiła w sobie ugasić. Uwiódł ją swoją miłością podobnie jak proroka Jeremiasza. „Bóg przez ruch charyzmatyczny dotykał mojego serca i w pewnym momencie zauważyłam, że nie chodzi tylko o śpiewanie ładnych piosenek. Czułam, że jest jeszcze coś więcej: że można śpiewać z głębi serca! – opowiada Anna Maria Saj. – Jezus zapytał mnie, czy jeśli stracę to, co jest dla mnie takie ważne, to nadal będę Mu oddawać chwałę” – dodaje. W niedługim czasie musiała się rozstać z zespołem. Dla niej to było trzęsienie ziemi. Ludzie z zespołu byli jej przyjaciółmi, wokół niego kręciło się całe jej życie. Dzisiaj Ania wie, że gdyby nie tamto drastyczne „cięcie”, jej relacja z Bogiem nie rozwinęłaby się w pełni. „Bóg chciał mnie wyrwać z mojej strefy bezpieczeństwa, abym mogła Mu zaufać w momencie, kiedy straciłam grunt pod nogami. Tylko w taki sposób było możliwe wypłynięcie na głębokie wody uwielbienia”.

 

Dzisiaj Ania Saj jako lider uwielbienia w Armii Dzieci, która jest częścią Instytutu Ewangelizacji Świata – Misja ICPE Polska, współprowadzi kilkanaście szkół uwielbienia rocznie. Razem z mężem i z dziećmi, których ma sześcioro, każdego roku pokonuje tysiące kilometrów, aby pomagać innym wchodzić w Bożą obecność i żyć uwielbieniem nawet w najtrudniejszych życiowych sytuacjach. „Uwielbienie to styl życia. Zawsze staram się to podkreślać w czasie warsztatów. Chwalenie Boga to stawanie w miejscu, gdzie możemy śpiewać, ale także po prostu przebywać w Jego obecności” wyznaje Ania. A jest to bardzo trudne, kiedy wyrastają przed nami góry problemów. „Uwielbienie dokonuje się także w trudnych momentach, kiedy w moich myślach pojawia się zdanie: «Jezu, dziękuję, że mnie z tego wyprowadziłeś»” – podkreśla. Tego doświadczyła, kiedy jej pierwsza córeczka Sara z powodu wady rozwojowej urodziła się w 25. tygodniu ciąży… i żyła zaledwie półtorej godziny. „Po ludzku była to tragiczna okoliczność, jednak nawet przez moment nie pomyślałam, że mogę dać sobie wolne w oddawaniu Bogu chwały. Kiedy staję w miejscu chwalenia Boga, nie mają dla mnie znaczenia okoliczności, są one wtedy pod moimi stopami, ponieważ Jezus pokonał na krzyżu całe zło”.

I tej prawdy doświadcza w codzienności, kiedy przed daleką podróżą psuje się samochód, chorują dzieci, a grafik pęka w szwach. „Cieszę się, że mogę Go wielbić także przez mój śpiew, ale nie to jest najważniejsze! Trzymam się tego, co kiedyś Mu obiecałam – nieważne, jakie będą okoliczności, ja nie przestanę oddawać Mu chwały”.

 

 

Więcej o historii Gabrieli Gąsior, Anny Marii Saj i innych niezwykłych ludzi można przeczytać w książce naszej autorki „Boża pasja”, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2017.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce. OK