Bez plucia ośćmi
Konia z rzędem temu, kto potrafi przekonać dzieci do systematycznego jedzenia ryb. Moje w piątek wolą jajka sadzone lub kluski z oliwą. Ale pulpety rybne sam lubię i czasami robię, bo przypominają mi smak z dzieciństwa i moją babcię, która robiła je z małych rybek przepuszczanych przez maszynkę do mielenia mięsa. Wówczas zaskakujące było dla mnie, że wszystkie ości zostają na sitku i nie trzeba nimi pluć w czasie jedzenia.
Składniki:
pół kilograma filetów rybnych bez skóry,
jajko,
sucha bułka i mleko do namoczenia,
natka pietruszki,
sól i pieprz,
włoszczyzna,
żelatyna.
Przepis:
Rybę mielimy, a bułkę po namoczeniu i wyciśnięciu dodajemy do mięsa razem z posiekaną pietruszką, jajkiem, solą i pieprzem (kasza manna może zastąpić suchą bułkę). Formujemy małe pulpeciki i wstawiamy na chwilę do lodówki. Gotujemy wywar warzywny, wkładamy do niego pulpety i gotujemy 15-20 minut. Można je jeść na ciepło lub w galarecie, którą przygotowujemy z odcedzonego wywaru i żelatyny. Po zagotowaniu zalewamy nim pulpety, dekorujemy według uznania (mogą być pomarańcze i cytryny lub kukurydza i groszek) i wstawiamy do lodówki. Smaczna potrawa na Wielki Post zwłaszcza dla tych, którzy nie lubią ryb… i nie trzeba pluć ośćmi.